>Ale, czy chemia i biologia przydadzą się każdemu kto się musi ich uczyć?
Przydadzą się m.in. dlatego, że są częscią ogólnej wiedzy o świecie. Nie wiedząc nic o chemii, nie będziesz w stanie np. zrozumieć gry słów w powiedzeniu 'zasady tworzakwasy'. Nie znając historii, nie będziesz wiedział, dlaczego niektóre szkoły nazywają się 'tysiąclatki' itp. Może obracsz się w środowisku podobnych sobie, ale możesz trafić na kogoś bardziej obytego, np. na kim będzie Ci zależec, i wtedy okaże się, że nie dorównujesz tej osobie poziomem. Wiedza z dziedzin, które CVię interesują ,to jedno, ale życie z genialnym fizykiem bywa nudne, jeżeli poza fizyką on na niczym się nie zna.
>a) jeśli będę uczył się wszystkiego to nie będę umiał nic; żeby tak naprawdę "nauczyć się" czegokolwiek trzeba po pierwsze to lubić i się tym interesować a po drugie trzeba spędzić w danym temacie dużo czasu.
Powtórzę to, co napisała Ewa - nie musisz mieć ze wszystkiego piątek czy czwórek, ale zaliczenie na trójkę czy nawet na ocenę mierną jest dowodem inteligencji oray wiedzy, jak się uczyć czegoś, co mnie nie interesuje.
Podany przez Ewę argument o maturze również jest trafny.
>Niech nikt się nie łudzi, że po liceum czy nawet licencjacie będzie dobrym chemikiem czy biologiem.
Chyba żatrujesz. Który absolwent liceum jest 'dobry' w jakiejkolwiek dziedzinie wiedzy? Gdyby przynajmniej połowa była 'dobra', to byliby rozchwytywani przez odpowiednie firmy. Czy kończąc liceum, myślałem o sobie jako o dobrym matematyku czy angliście? Masz pojęcie, na czym polegają studia matematyczne?
>nie mam predyspozycji intelektualnych, żeby rozwijać się w dziedzinach, które mnie interesują, a jednocześnie wkuwać na chemię czy biologie czy też nawet czytać jakąś lekturę na polski.
Cóż, żal. Bałbym się pracować z człowiekiem, który przyznaje się do tego.
>Przyznaję, że z tych przedmiotów, które powiedzmy nie leżały w centrum moich zainteresowań ściągałem i oszukiwałem.Być może nie prosząc o "pomoc" ma forach internetowych, ale przepisując prace domowe i ściągając na sprawdzianach.
Żal. Znasz historię o Amerykanach, którzy nie wiedzieli, na jakim kontynencie leżą Niemcy itp.?
>zdałem maturę z ang lepiej niż te osoby, które poszły na anglistykę i śmiem stwierdzić, że teraz znam angielski lepiej niż te same osoby po studiach licencjackich;
O, a na jakiej podstawie tak sądzisz? Pisałeś ich egzaminy z PNJ?
>porównując teraz poziomy wiedzy z przedmiotów, których ja w ogóle się nie uczyłem z poziomem wiedzy osób, które miały piątki wychodzi na to, że nasza wiedza jest na tym samym poziomie - praktycznie brak wiedzy na dany temat :D
Poczekaj, aż przyjdzie czas, gdy taka wiedza będzie komuś potrzebna - osoby, które co nieco kojarzą, łatwiej sobie przypomną, co trzeba, niż osoby, które nigdy nic nie wiedziały - chyba że taki laik wie, jak się uczyć, ale w tym przypadku taka sytuacja nie zachodzi.
>dzięki wiedzy, którą zdobyłem ucząc się selektywnie studiuję na 2 kierunkach dziennie z czego jeden robię po angielsku. Oba kierunki na uczelniach publicznych bezpłatnie.
Co studiujesz?
>Ciekawe kto wyszedł na tym lepiej...
W tym watku powinien teraz wypowiedzieć się Twój znajomy, od którego jesteś lepszy.
>Polecam również poczytanie wpisów olimpijczyków z różnych dziedzin, głównie z matematyki i przekonacie się, że udało im się dojść do takiego poziomu wiedzy, który mają tylko dzięki wytrwałości i wyrzeczeniom w postaci olewaniu tego, co ich nie interesuje ( głównie będą się tu przewijały dwóje z polskiego).
Jeżeli żeby odnieść sukces z jednego przedmiotu, musieli zaniedbać kilka innych, to znaczy, że coś jest nie w porzadku - to trochę tak, jak wtedy, gdy ktoś robi karierę, ale rozpada mu się małżeństwo. Czy takie osoby również rozgrzeszasz?
>Teraz, jeśli ktoś ma dwa z polskiego na farcie, a jest świetnym matematykiem, to znaczy że jest leniem? Nie wszystko jest takie oczywiste. I czy nie dając takiemu osobnikowi ściągnąć pracy domowej czy odpisać na sprawdzianie nazywając go leniem przypadkiem nie utrudniacie?
Odróżniamy zadania (z różnych przedmiotów) wymagające większego i mniejszego wysiłku intelektualnego. O tym już pisałem, ale powtórzę: opanowanie przedmiotu na trójkę lub mierną zależy od sprawności intelektualnej, a nie przede wszystkim zdolności z danego przedmiotu.
>ale gdybym był dobry z chemii czy powiedzmy innego przedmiotu to nie zawahałbym się rozwiązać komuś zadania bez wkładu własnego, ponieważ rozumiem, że ta osoba może woleć poświęcić czas zaoszczędzony na coś pożyteczniejszego - na przykład na rozwijanie się w innych dziedzinach tak jak robiłem to ja.
I co, byłeś laureatem Olimpiady? Jakie miałeś oceny na maturze?