Uczęszczam na lekcje języka angielskiego z grupą podstawową tylko dla tego, iż poprosiłem o to nauczyciela prowadzącego lekcje. Po przeprowadzeniu na początku roku testu weryfikującego naszą wiedzę zostałem przydzielony do grupy rozszerzonej, ale po kilku prośbach udało mi się przenieść. W tamtym momencie uznałem, że kolejny rozszerzony przedmiot, uwzględniając już wiodące, może okazać się za dużym ciężarem. Po części teraz żałuje.
Mój angielskim oceniam na dosyć dobrym poziomie. Tematy przerabiane na lekcjach są łatwe i nie sprawiają mi problemów. Nie ma konieczności, abym uczył się na testy.
Nie mam problemu ze słówkami. Dzięki lekcjom, anglojęzycznym filmom i po części internetowi mimowolnie poznałem ich dosyć sporo oraz nie ma problemu z przyswajaniem nowych. Oczywiście chciałbym nadal poszerzać swoje słownictwo.
/Na jednym z zastępstw sor, również uczący angielskiego, przeprowadził nam lekcje na temat matury z języka angielskiego. Utkwiło mi w pamięci, iż bardzo ważna jest znajomość różnych wyrazów, które w ten sam sposób opiszą daną sytuacje/zajście/rzecz/cokolwiek. Profesor zwrócił uwagę, iż bardzo praktyczne jest, gdy poznajemy nowe wyrazy, uczyć się również ich synonimów. Ot, taka dygresja./
Jeżeli chodzi o gramatykę to również nie mam z nią większych trudności. Chciałbym raczej utrwalić już posiadana wiedzę, a w przypadku gdybym wyprzedzał materiał realizowany na zajęciach szkolny chciałbym, aby podręcznik w jasny i przejrzysty sposób tłumaczył nowe zagadnienia.
Na pewno chciałbym poćwiczyć dłuższe wypowiedzi pisemne. Myślę, że w tej kwestii udam się do nauczyciela języka angielskiego z prośbą o nadzorowanie moich postępów.
Reasumując, język angielski nie jest dla mnie większym problemem. Lubię go i nie sprawia mi trudności.