Mam 28 lat,mając jakieś 7 lat uczyłem się przez około roku z Mamą (a właściwie osłuchiwałem się, bo Mama nie zna ang.) z cudownego kursu "Welcome to English", którego lekcje nagrywała ok północy z telewizora na magnetofon (i to metodą głośnik w mikrofon, bo gdzieby tam ówczesny polski telewizor miał wyjście jakieś, magnetofon wejście ;); potem długo, długo nic; potem 6-ta kl. i jakaś dziewczyna po kursie czy coś (nie po filologii), która nie uczyła, tylko bezpardonowo nawijała na lekcji po ang. o różnych rzeczach - głównie swoim pob. w GB (naprawdę fajne to było, choć 3/4 nie rozumiałem); potem znakomia nauczycielka, przekwalifikowana rusycystka, która przez dwa lata dała mi wreszcie jakieś konkretne podstawy gram. (i pożyczyła b. fajną książeczkę "Angielskie czasy na wesoło")... to be continued ;;)) (odtąd już trochę sobie zawdzięczam :)
Nie nie wykorzystuję znajomości ang. zawodowo. (Pytałeś już. :)