Hej. Dwa tygodnie temu wyslali nas do szkocji do magazynu tesco - oczywiscie jak mozna sie domyslic, nie bylo to tesko tylko inny magazyn, ujdzie :D
Na kontrakcie który podpisalismy w polsce (który nie jest nawet umowa - przeczytajcie sobie definicje umowy) byly wyszczegolnione stawki ok 6£ za godzine, ok 9£ za nadodziny, i gwarantowane 40 h tygodniowo - a na miejscu mamy 5,60 / 6,40 brutto :D Czyli juz kontrakt jest nie wazny, czyli jestesmy tu w sumie na slowo honoru.
Oczywiscie naszym team liderem ktorego widzielismy raz na oczy - w dniu wyjazdu, jest Wojtek (nie wiem czy alwaro - ale wyglada jak aktor grajacy w filmie "butterfly efect" - jak ktos go rozpoznaje to piszcie :P no i ma nasze paszporty (tzn prawie wszystkich, bo ja i moj bojfriend mamy juz home ofice z zeszlego roku).
Jak juz wspomnialam Team leadera widzielismy tylko w zien przyjazdu, bo on dziaa na terenie UK a nie szkocji - niby mial w tym tygodniu przyjechac, ale jakos sie zawieruszyl, i gadalismy o swoich "prawach" z Najdzelem (nie wiem jak to sie pisze) czyli pedalskim anglikiem jezdzacym BMW 5 za nasza kase. I oczywiscie niczego sie nie dowiedzielismy, obiecal nam tylko sprawdzic... i zapodawa tekstem w stylu "im sory" i "im really sory"
No i pokaza nam "rachunki" a raczej wydruk z ich kompa, ile kasy z nas beda sciagac w ramach pozyczki. Rachunkow realnych nam nie pokazal
w polsce przy podpisywaniu kontraktu bylo
-180 £ koszty manipulacyjne (buehehehe)
-max 90£ za samolot (teraz sie okazalo, ze firma ktora stara sie zalatwic nam natanszy samolot, zada od nas 120£ za samolot i 34£ za przejazd busikiem z wrocka do berlina - kolejne buehehe )
-55£ tygodniowo za pokoj jednoosobowy (a tutaj ludziom mieszkajacym w dwuosobowych pokojach tez tyle sciagaja)
-200£ bond za mieszkanie - oczywiscie go nie dostaniemy
i co najsmieszniejsze z tego, co polozylo mnie na ziemie, na rachunku 150£ bond za zeszy rok, gdy pracowalismy w Coventry w UK - nie wazne ze juz nam ta oplate sciagneli i oczywiscie nie odali, teraz znowu chca ja z nas sciagnac....
uehehehehehe
agencja PR to najgorsza agencja z jaka sie spotkalismy, balagan w papierach, nieuczciwosc, zaklamanie, wymigiwanie sie od zobowiazan itp.
Nie wiem co mnie podkusilo zeby z nimi drugi raz tu przyjechac... musialam byc w jakims amoku. dzis jeszcze ide do Job Center poszukac czegos normalnego.
Pozdrowienia ze szkocji - ladna mamy dziisaj pogode :D