ja kiedyś, ze 2 lata temu chciałam wyjechać, wzięłam agencję polską, z Wawy, ale to było jakieś takie dziwne, bo mi jedna kobieta wydzwaniała, że mam już jechać, a druga nie chciała mi wysłać zaproszenia, bo niby miałam dopłacać jeszcze raz kasę, bo nie w tym miesiącu ponoć ją wpłaciłam, no i potem ta rodzina u której miałam być pytała, czy ja muszę koniecznie chodzić na jakiś kurs angielskiego, bo przecież się nauczę od dzieci, no i kto się wtedy będzie nimi zajmował, jak ja będę na jakiś kursach, no i w weekendy będą z mężem wyjeżdżali i mam się zająć dziećmi wtedy,
no i ta agencja nie chciała wogóle przedstawić żadnej umowy dla au-pair,
że niby to dostanę na miejscu i ani nie wiedziałam, jaki będzie zakres obowiązków, ani jakie kieszonkowe, ani czy rzeczywiście nie będę wogóle mogła chodzić na kurs, czy nie będę miała dni wolnych,
także rzeczywiście szukają kogoś przez te angencje, żeby wyzyskać na maxa,
w każdym razie ja wpłaciłam kasę, no i nic z tego nie wyszło,
to może rzeczywiście najlepeij byłoby sobie załatwić wszystko bezpośrednio z rodziną, a nie przez niekompetentnych pośredników.
te baby z tej agencji au-pair to wogóle nie odpowiadały na moje pytania, tylko że kiedy wreszcie jadę, a jak pytałam o to zaproszenie, które miałam okazać na granicy to też cos z tym kręciły,
także no miałam to pozytywne nastawienie do wyjazdu, ale one mnie od tego odwiodły skutecznie.
acha, a jak rodzina zadzwoniła, to podała swój nr i powiedziała, że mam zadzwonić wtedy i wtedy, bo oni nie będą wydzwaniać, bo połaczenia międzynarodowe są drogie, a na stronie tej agencji pisali, że to ta rodzina dzwoni, także nie wierzcie we wszystko co tam wypisują,
np o tym dzwonieniu albo o dniach wolnych,
czy jakis wyjazdach, kursach itp, trzeba wszystkiego domagać się na piśmie z podpisem i pieczątką,
w formie umowy, a nie że ktoś cos obiecał a potem że on nic takiego nie mówił.
no i moje koleżanki twierdzą, że lepiej sobie nawet i pracę w knajpie znaleźć, bo i mniej godzin, lepiej płatna i ma się swobodę, a nie rodzinka decyduje, czy pójdziesz na kurs albo czy będziesz mieć wolne.
no i tyle, nie chciałam nikogo zniechęcac, ale podzielic się własnymi przemyśleniami i doświadczeniami,
bo nie ma tak, że rodzinka taka patrzy, żeby nam było dobrze, ale patrzą na to, żeby to im było jak najlepiej i chcą użyć do tego ciebie,
no i najlepiej, żeby jak najmniej oczekiwać od nich,
a jak się coś chce, to żeby to było jasno zaznaczone, a nie, że zmienia się coś w trakcie, nie warto być zbyt na siłę miłym, żeby tylko się nie obrazili i że wszystkiego porezygnować, np nie wyjechać na weekend, bo się jeszcze obrażą, zażądać kursu, bo się obrażą itp.
nie zapominajcie o sobie.