Może, ja jestem dziwna, ale mi się bardzo dobrze żyło na angielskim jedzeniu. Chociaż nigdy nie byłam tam baaardzo długo ( i nie jako au pair)- max 3 miesiące. Może po tym czasie już jest gorzej.
Co do śniadań - dla mnie ok, po tym jak się przyzwyczajałam, że codziennie jedzą to samo. Pamiętam kiedyś przez trzy tygodnie codziennie na śniadanie jajecznicę:))). Ale zwykle to było jakieś musli czy inne płatki z mlekiem (na szczęście duży wybór mają) i tosty z dżemem - mi odpowiadało, i po przyjeździe do Polski dłuuugo jeszcze tak jadłam.
herbata z mlekiem - jak dla mnie super. Niestety, w Polsce jakoś mi nie smakuje, widocznie inna herbata.
Obiady - jak dla mnie normalne, tak samo jak w Polsce: niektóre mi smakują niektóre nie.
Słodycze - jessuuussss, szkoda że nie można żyć samymi słodyczami:)))
Jedyne co pamiętam, że mi nie smakowało to: parówki (błeeee...) i chleb.
Ale jak tak słucham opowieści innych to się zawsze zastanawiam, czy to moje podniebienie jakieś mało wybredne (hm...raczej bym go o to nie posądzała) czy po prostu miałam szczęście trafić na ludzi, którzy umieją gotować:)