do mających fc ktorzy ucza w szkołach

Temat przeniesiony do archwium.
wiem ze niektórzy nauczaja w szkołach mając jedynie fc . mam pytanie do tych osób jak sobie radzicie z nauczaniem i czy uwazacie ze rzeczywiscie znajomosc jezyka na poziomie fc wystarcza do nauczania. Ja osobiscie majac obecnie dyplom fc nie wyobrazam sobie abym mógł uczyc gdyz wydaje mi sie to za mało, moze sie mylę. czekam na wasze opinie
Moja koleżanka miała w podstawówce nauczycielkę, która podobno dostała tę pracę jeszcze PRZED napisaniem firsta. O_O Zgroza.
ja uczę w szkole z FCE, ale nie angielskiego!!! Po prostu zrobiłam sobie ten egzamin, bo chciałam, ucze zupełnie innych przedmiotów. Zaznaczam jednak, że z trudem podjęłabym się uczenia w szkole z FCE, chyba, żebym miała nóż na gardle. A wtedy bym szybciutko zrobiła sobie CAE lub CPE, bo trzeba się rozwijać, no nie?
Ja uczę w gimnazjum z CAE, a w czerwcu robię CPE i mam magistra polonistyki UŁ. Ważne jest to, że nie cofam się i ostro przygotowując się do CPE jestem \'w temacie\' i myślę, że mam dar uczenia-daję z siebię sporo,jestem młody, mam energię, a dzieciaki chętnie pracują na moich lekcjach. Ale w mieście, w którym pracuję jest sporo \'anglistek\' przyjętych na podstawie \'przygotowywania się do FCE\', a najgorsze jest to, że niektóre z nich mają jakieś chore maniery i po prostu zniechęcają dzieci do nauki języka.
Ja zdalam FCE w czerwcu tego roku i mialam propozycje pracy w gimnazjum gdzies na wsi niedaleko miasta, w ktorym mieszkam na stale. Mysle, ze gdyby nie to, iz w sierpniu wyjechalam do USA, zeby lepiej poznac ten jezyk i w przyszlosci podjac egzamin CAE albo CPE, zdecydowalabym sie na ta prace. Poziom w gimnazjum nie jest bardzo wysoki.
Sorka ale wy chyba przeceniacie swoją wiedze. Ucząc w gimnazjum mozecie być pewni ze któryś z uczniów ma już ten egzamin i moze okazać sie lepszym od was. U mnie nikogo w gim z pewnoscią niczego byscie nie nauczyli. Większośc z moich kolegów z klasy przygotowalo sie do tego egzaminu a czesc juz mialo go nawet za sobą. A troche jest głupio nauczać tych co mają podobną wiedze do was a chodzą na lekcje bo nie mają wyboru
po pierwsze,myślę, że taki poziom znajomości języka w szkole podstawowej w zupełności wystarczy- a nawet w niektórych gimnazjach -w końcu nie wszyscy chodzą od przedszkola na prywatne lekcje...
po drugie, jeżeli ktoś nie ma talentu pedagogicznego , to nawet ukończenie Oxfordu nie pomoże....
wiesz,nie wszyscy nauczyciele maja chocby FCE, a fakt ze maja tylko FCE nie oznacza ze sa tylko na tym poziomie-znam takich osobiscie.Maja oni duzo wiekszo wiedze niz ich uczniowie,chocby po CAE,ale maja tylko FCE zrobiony nie dla papierka ale aby sie sparawdzic.Mlodzierz moze sie chwalic takim papierkiem choc zaliczyla jednym,dwoma procentami,ale wazne ze maja.Czy to swiadczy o ich wiedzy?Watpie
Ja mam obecnie CAE ale uczyłam już rok z FCE w podstawówce na wsi i powiem szczerze ze tam miałam aż nadto wiadomości. W chwili obecnej na niektórych wsiach w ogóle nie ma nauczania języków obcych gdyż większość ludzi po kolegiach nauczycielskich oraz filologii nie chce uczyć na wsi. Gdyby nie ludzie z dyplomami Cambridge pewnie niektóre z dzieci nie mialbyby kontaktu językiem w ogóle.
moje 3 grosze: przygotowywalem kiedys panienke do cae. uczyla w gimnazjum, jej angielski byl raczej sredni, miala spore problemy z przedimkami, wiec zapytalem co mowi uczniom, jak pytaja kiedy \'a\', a kiedy \'the\' [a kiedy nic...] i ona mi na to, ze \'kombinuje\'. koniec koncow zdala to swoje cae. twierdze, ze nawet uczac przedszkolakow trzeba wiele potrafic... i znam osoby, ktore nie wiedza jak jest piaskownica, lopatka, grabki i wiaderko, a cae maja :). i znam mlodego czlowieka, ktoremu niedouczona pani w szkole powiedziala, ze zdanie \'galileo invented the telescope\' nie jest poprawne, \'bo to nie byl zaden \'konkretny\' teleskop, wiec i przedimek sie nie nalezy\' [LOL]. pani miala cae, co z duma podkreslala pani dyrektor szkoly. rozne kurioza sie zdarzaja, a my zyjemy w interesujacych czasach :). przeczytalem w czasie ostatnich 3 lat ok 1000 CVek osob, ktore chcialyby uczyc zawodowo i jakis promil to absolutne przeboje, czyli np. letters of application pisane kaleka angielszczyzna... moze wiec z tego powodu jestem lekko uprzedzony. z drugiej strony mam gleboki szacunek dla wszystkich, ktorzy chca poglebiac swoja wiedze, inwestuja w siebie, wydajac pieniadze na egzaminy i doskonala swoje umiejetnosci - niezaleznie od poziomu zaawansowania.
Juz to gdzies kiedys pisalem. CPE to absolutne minimum do jakiegokolwiek nauczania. To nie jest matematyka czy biologia, ze znajac material z podstawowki mozna nauczac w podstawowce. To jest jezyk drodzy panstwo. Nie ma okreslonych norm wiedzy. Niestety na wsi maja uczniowie pecha, bo lepszych anglistow po prostu nie ma. Szczerze wspolczuje.
A tak apropos, to nie sugerowal bym sie tym, ze kltos ma ukonczone studia. Znam wiele anglistow po studiach, ktorzy znaja jezyk nie lepiej niz ludzie z CAE. Najbardziej mnie zastanawia co za idioci im daja zaliczenie i jakim cudem oni sie w ogole dostaja na studia, skoro testy sa na pioziomie CPE?!

Pozdrawiam
To może ja dodam 4 grosz;) Bardzo chciałabym uczyc angielskiego w liceum lub w prywatnej szkole i wiem, że dluga droga przede mną... Teoretycznie do uczenia w polskich szkołach od podstawówki do liceum włacznie wystarczy miec zdany CAE oraz ukończony kurs metodyczny. Tak własnie chcialam zrobić - ale stwierdziłam, że to jednak za mało - i dlatego wybieram się jednak do kolegium. Obecnie przygotowuję się do CAE i wiem, że nawet jak doprowadze swoje słabe punkty (prepositions/phrasal verbs) do porzaku, to jednak nadal pewien brak swobody, takiej na wyższym poziomie - w mowieniu dyskwalifikuje mnie jako \"powazna\" panią nauczycielkę, która dla uczniów musi przeciez byc autorytetem w swojej dziedzinie. Nie mogę jednak zgodzić się z twierdzeniem, że osoby mające \"zaledwie\" FCE niczego nie nauczą. Ja nie mam nawet FCE a od 2 lat udzielam korków z angielskiego gimnazjalistom i uczniom z podstawowki - efekty są takie, ze jedna z moich uczennic, 11-latka ktora nie umiala nic, jest po 2 latach na poziomie pre-intermediate i kiedy zapisala sie do szkoły językowej - okazało się, że jesta najlepsza w grupie 13 latków. Moja druga uczennica, która uczyłam na poziomie intermediate jako gimnazjalistkę, uczy się obecnie w lo w klasie językowej i do dzis dziekuje mi za \"solidne podstawy\" i wycisk. Nigdy nie ukrywalam przed moimi uczniami, ze nia mam jakichs oszalamiających kwalifikacji, ale zawsze szanowalam ich czas i pieniadze - na kazde zajecia mieli przygotowane rozne materialy - sporo gramatyki, sporo ciekawych tekstow, duzo cwiczen na pisanie plus mowienie, do przygotowywania w domu, co 4 zajęcia test... Gdy czegoś nie wiedzialam - po prostu mowilam, ze nie wiem i ze sprawdzę... w koncu nie mozna pamietac wszystkiego;) ale nigdy to nie były pytania o podstawy, tylko rzeczy powiedzmy - bardziej wyrafinowane. Nie ukrywam także, że moja praca akurat z tymi uczniami bardziej polegala na systematycznej pracy nad gramatyka i slowkami - i moze zajęcia nie byly jakos specjalnie oryginalne, ale tez akurat ci uczniowie nie tego ode mnie oczekiwali. Mysle, ze kiedys, gdy byc moze będę lektorem:) i będę pracowac w grupach, bedę miec więcej okazji do prowadzenia zajec bardziej kreatywnie - bo pomyslów mam mnóstwo...
Reasumując: tak naprawde korki nauczyly mnie pokory - dzięki nim wiem, jak wiele muszę się jeszcze nauczyć, ale tez z drugiej strony wiem, ze potrafię przekazac wiedzę tak, by nie zniechęcić uczniow, i ze zostaje im ona w glowach - co jest najwazniejsze. aha, wiem jeszcze, ze po prostu lubie uczyc:)
Ucze od 8 lat i zaczynalam z FC, nie w szkole ale na korach - to dopiero byla szkola! zeby uczyc podstaw trzeba samemu miec solidne podstawy i jednak jakies umiejetnosci uczenia, bo nie kazdy to potrafi (i ma cierpliwosc). Ja podstawy mialam. Niestety wielu ludzi nawet z CPE nie ma solidnych podstaw, az sie nie chce wierzyc, ale tak jest. Ale zeby zdac egzamin na anglistyke wystarczy byc na \"dobrym\" poziomie FC. Jesli chodzi o uczenie, to uwazam ze przede wszystkim trzeba sie do tego nadawac, umiejetnosci zdobywa sie z czasem i gdzies sie trzeba tego nauczyc, tak jak przy kazdym innym zajeciu. Chociaz przesada jest to, ze w szkolach pracuja ludzie bez zadnych umiejetnosci, a ludzie z dyplomami nie moga znalezc pracy... Ale przeciez w tym kraju wszystko jest przekrecone do gory nogami, wiec kogo jeszcze zdziwi panienka z 1-go roku biologii uczaca w szkole jezykowej, gdzie ludzie placa ponad 1000(!) zl za semestr? Naprawde znam takie przypadki.
wyobraz sobie, ze mam tylko zdany egzamin FCE i ucze w gimnazjum! domyslam sie, ze to zdanie sprawilo, iz masz juz opinie na moj temat ;0)
z zawodu wcale nie jestem nauczycielka, choc w szkole ucze juz trzeci rok;
FCE zdalam ponad 10 lat - poziom byl zupelnie inny - moim zdaniem latwiejszy; obecnie swoj poziom wiedzy oceniam na bliski CPE - czytam duzo naukowych ksiazek bez pomocy slownika, wyglaszam wyklady po angielsku; z pewnoscia duzo mi brakuje do osob, ktore ukonczyly anglistyke - poczawszy od wiedzy ogolnej dotyczacej jezyka, poprzez pewnosc siebie, jaka posiadaja, a skonczywszy na niuansach wymowy;
jednak nie w tym rzecz - mam to, czego nie ma wiekszosc tych osob - a nazywa sie to warsztat pracy - a wiec nie tylko wiedza, lecz umiejetnosc pracy (nie z tymi zdolnymi, umotywowanymi czesto przez kaske, ktora dodatkowo wydaja ich rodzice na korki - wydaje im sie, ze rozumy pozjadali!, ale takze z tymi slabiutkimi, bo tych wlasnie jest najwiecej)
bede sie streszczac - w tym roku przyszla do mojej szkoly panienka studiujaca w kolegium - swietnie zna jezyk, byla x lat w anglii, perfekcyjna wymowa i dosc mocno zadarty nos do gory - jednak - poniosla calkowita kleske, naukowa, a przede wszystkim pedagogiczna;
jaki z tego wniosek? tak, poziom wyksztalcenia to na pewno warunek niezbedny! zgadzam sie z tym w zupelnosci - nie moze byc mleczarz dobrym krawcem! ale czy na pewno???
Temat przeniesiony do archwium.