Zdawałam Cae w czerwcu 2002. zgadzam się z wcześniejszymi wypowiedziami - reading byl po prostu koszmarny ! Tak wywindowali poziom, że chyba ludzie CPe mieliby z tym problemy. Oczywiscie oblałam, choc brakło mi niewiele (dostałam D). Nie dziwię sie wcale , ze ludzie składali reklamacje - egzamin nijak miał sie do testów, które sa do nabycia w księgarniach językowych.
Teraz pocieszę tych, którzy zdają w czerwcu 2003. W grudniu 2002 (moje drugie podejście) było duzo lepiej, w kazdym razie normalnie. Reading znośny, co nie oznacza, ze łatwy. Chyba najłatwiej zdać speaking, zwłaszcza gdy trafi się na Polaków. Czekam na wyniki, mam nadzieje, ze tym razem się uda.
Pomiędzy Fce a CAe jest niesamowita przepaść. Ten drugi to naprawde trudny egzamin. Trzeba być biegłym, czuc, że to ty panujesz nad językiem, a nie on nad Tobą. Ci, którzy juz zdali to mocarze. Radzę skupic sie na słownictwie - to podstawa speakingu, writingu i readingu. Gramatyka ma znaczenia drugorzedne - po FCe pozostają własciwie do szliwowania wyjątki i jezykowe osobliwości. Powodzenia !