Ma kursach w British Council zawsze nam powtarzali, że większa \'przepaść\' istnieje między CPE a CAE; dalej w to wierzę. Odnoszę też wrażenie, że prof to mnie tylko test ze znajomości angielskiego - ten egzamin sprawdza również wyczucie językowe (nie można nauczyć się wszystkiego) oraz umiejętność myślenia. Na czerwcowym egzaminie kilka razy zdarzyło mi się, że rozumiałam zarówno tekst (wszystko co do słowa), jak i pytanie, a mimo to nie potrafiłam na nie odpowiedzieć. To było coś w stylu:
Tekst: \"Niebo jest niebieskie a trawa zielona\"
Pytanie: Co autor miał na myśli? O_o
No i zastanawiaj się teraz człowieku nad odpowiedzią...
Tak przy okazji: między FCE (na A) i CAE (na A) miałam dwa i pół roku przerwy (w tym semestr leniuchowania i 2 lata chodzenia na kurs). Między CAE i CPE (na A) już tylko półtora roku (chętnie poczekałabym dłużej, ale śpieszyło mi się ^__^) Wniosek: wszystko jest względne i zależy od sposobu nauki! Zdolna osoba pewnie dałaby radę i w rok!