Ile przeczytaliście książek w j.angielskim?

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 143
poprzednia |
No właśnie... Ile?

Interesuje mnie zwłaszcza ile mieliście książek (i jakich;) na swoim koncie w momencie zdawania CPE.. Może są tacy którzy nie przeczytali ani jednej a poradzili sobie?

Sam niedawno zacząłem czytanie, na razie tylko parę pozycji (A.Christie, H.Coben) i bardzo polecam tę metodę nauki:)
Ja duzo, ile - nie wiem, bo trudno policzyc; od lat czytam, bo b. lubie, to moja glowna i najlatwiej dostepna rozrywka. CPE robilam kilka lat temu, bez problemow.
Hmm, a zanim zdawałaś to jakbyś spróbowała oszacować, ile miałaś za sobą? 5, 10, 50? "Dużo" różnie można interpretować;)
jak ja zdawalam CPE, niemialam jescze duzo ksiazek na koncie, i nmie jestem sobie w stanie przypomniec ile. NIe wiem, ale nie wiecej niz 20, tak mi sie wydaje. Oczywiscie czytanie to bardzo dobra metoda nauki slowek.
A ile przeczytales ksiazek po polsku jak podchodziles do matury???? Ksiazek nie czyta sie na ilosc ale jakosc, i nie da sie rpzelcizyc ilsoci ksiazek na egzaminy. Jak dla mnie - im wiecej tym lepiej. Ocenilabym ze zdalam IELTS na poziom bliski CPE po przeczytaniu plus/minus 100 ksiazek. Ale roznych. fantastyka, kryminal, biologia, historia itepe itede.
Oczywiście masz rację. Książek nie czyta sie na ilość. Nie da się też na podstawie ilosci przeczytanych książek oszacować prawdopodobnej oceny na egzaminie. Nie mniej jednak dużo łatwiej jest zdać najtrudniejszy nawet egzamin z języka, jeśli przeczytało się w nim uważnie i ze zrozumieniem 100, 200 czy nawet więcej książek. Jest to również istotne przy maturze z jezyka polskiego. Uczeń oczytany więcej wie, ma lepszy styl pisania i często potrafi improwizować, co pozwala czasami wybrnąć z trudnej sytuacji.
Ilość książek przeczytanych w danym języku nie oznacza zupełnie nic (lub przynajmniej nie musi). Osobiście rozumiem teksty czytane po francusku, bo tego łatwo się nauczyć, ale jeżeli chodzi o komunikację w tym języku, to odpadam w przedbiegach - nie umiem mówić i już. Tak więc "nadawalność" do CPE trzeba mierzyć czym innym. Moze tym, ile razy zdarzyło Ci się być przez nativa wziętym za Brytyjczyka. Mnie dwa i za każdym razem umarłam ze szczęścia i dumy :-)
Jasne że nie ma prostego przełożenia ilości książek na znajomość języka, bo wiadomo: książka książce nierówna, człowiek człowiekowi nierówny itd. itp...

Ale o czym wobec tego można by było dyskutować?? ;P
Na poczatek - jak zwykle się narażę:
Straszne głupoty tu ludzie piszą (a światli).

Kasiul 16 Maj 2006, 10:50 odpowiedz
A ile przeczytales ksiazek po polsku jak podchodziles do matury???? Ksiazek nie czyta sie na ilosc ale jakosc, i nie da sie rpzelcizyc ilsoci ksiazek na egzaminy. Jak dla mnie - im wiecej tym lepiej. Ocenilabym ze zdalam IELTS na poziom bliski CPE po przeczytaniu plus/minus 100 ksiazek.

No nieeeeee. Jak zwykle znalazł się czepliwy "humanista".
Bla bla bla wszyscy wiedzą jak się czyta ksiązki koledze pewnie chodziło o pewien skrót myślowy. Chce zobaczyć porownać przemyśleć.
Zaraz znajdzie sie ktoś czepliwy i będzie mu wytykał jaki to z niego ignorant i w ogóle nieczuły na wiedzę.(odporny?)
Jesli przeczytałaś 100 książek po ang to naprawdę jest to ogromna ilosć. Nie wiem czy przez całę życie przeczytałęm tyle po polsku - może, ale pewnie w innym jezyku tyle nie przeczytam chyba że kazda bedzie mieć po 30 stron.
Wtedy tak.

Stina_17 16 Maj 2006, 11:26 odpowiedz
Ilość książek przeczytanych w danym języku nie oznacza zupełnie nic (lub przynajmniej nie musi).
Nic?
hehe to po co ludzie czytają ksiązki, a do egzaminów starają się czytać jeszcze wiecej ksiązek ?
w ogóle to zdanie to znaczy co?
znaczy ze ilosc ksiazek nie znaczy nic? bo w nawiasie jest napisane ze nie musi.
To oznacza zupelnie nic ale nie musi oznaczac zupelnie nic?
.....

>Jasne że nie ma prostego przełożenia ilości książek na znajomość
>języka, bo wiadomo: książka książce nierówna, człowiek człowiekowi
>nierówny itd. itp...
I to wie kazy gimmnazjalista ale oczywiscie swiatle umysly musialy Ci to uswiadomic. :P

Teraz meritum:
Chciałeś konkretów - rozumiem tez mnie to zawsze interesuje ;)

Ja przez 2,5 roku przeczytałem:
G. Leroux "The phantom of the opera "
V.Hugo "The hunchback of Notre Dame"
J.Joyce "The Dubliners"
Ch.Dickens "Hard times"
Ch.Dickens "A tale of two cities"
W.Scott "Rob Roy"
Th. Hardy "Jude the obscure"

Obecnie czytam paragraf 22 J.Hellera.Podchodzę do CPE w sesji letniej teraz.

Po przeczytaniu kazdej ksiązki czułem wielki skok. Dotyczył on tak pisania jak i porozumiewania się i innych zdolności. Przecież czytając ksiazkę nie tłumaczysz stale kazdego zdania na polski tylko z czasem zaczynasz myslec po ang czytasz ja coraz szybciej itd. To jest jasne. Jak ktos czyta ksiazki i nie widzi postepu - zle czyta, czyta zle ksiazki albo Bog wie co.
Na pewno cos robi zle.

Wroce jeszcze do osoby ktora przeczytala po ang 100 ksiazek. Ja przez 2,5 roku, poswiecajac ang naprawde duuuzo czasu przeczytalem 7.
Wiec moze jestem blockhead a moze tamta osoba jest ode mnie starsza w praktyce jezykowej o jakieś...40 lat? :)

hehe wszystko jest mozliwe.

Jak znajdziecie chwile czasu i ochoty to zajrzyjcie na wątek przegrali bitwę.
Z góry dzięki.
Generalnie, to zgadzam z Twoim zdaniem na temat czytania książek, ale i tak obstaję przy swoim, że ilość przeczytanych książek w danym języku nie gwarantuje powodzenia w jakimkolwiek egzaminie językowym. W części "reading" pewnie tak, ale nie w pozostałych. Rozumienie tekstu pisanego to umiejętność bierna i jak się czyta często i regularnie i jest się do tego inteligentnym, to można osiągnąć biegłość. Nie gwarantuje to jednak ani dobrej znajomości gramatyki (a co najważniejsze wszelkich wyjątków, którymi egzaminacyjne testy są zazwyczaj naszpikowane), ani płynności mowy. Tych rzeczy trzeba się uczyć oddzielnie.
NIkt tu nie mowi, ze czytanie ksiazek to jedyny sposob przygotowan sie do egzaminu. Jak dany learner chce zdac CPE, to juz zazwuyczaj dlatego, ze zna wiekszosc struktur gramatycznych, przynajmniej biernie (mam na mysli potrzeby rozwiazywania cwiczen, choc nie koniecznie stosuje je w mowie) i ma jakis zasob slow, a zazwyczaj ma tez za soba FCE i CAE lub jeden z wymienionych, w zwiazku z czym wie, jak zdawac tego typu egzamin.

Czytanie ksiazek pomaga, szczegolnie jesli sprawdza sie niektore slowa plus nabywa kolejnych kilku. Celem tego jest juz poszerzanie slownictwa.

NIe zgodze sie, ze mozna czytac ksiazki i czerpac z tego przyjemnosc, jak sie zna jezyk jedynie biernie. Wtedy mozna przeczytac ze zrozumieniem artykul, ale czytanie ksiazki, jezeli jezyk zna sie slabo jest bardzo meczace, trzeba czesto siagc do slownika, brak zrozumienia struktur gramatycznych nie zpowala na przeczytanie jej do konca.

No i wreszcie do Bartolomew, to, ze Ty przeczytales jedynie 7 ksiazek w 2.5 roku, nie oznacza, ze inni tez tak wolno czytaja. Wiadomo, ze dysponuje sie ograniczona iloscia czasu, ale ja czytam po ang., jak moge, a sa tez ludzie, ktorzy np. studiuja zagrniaca i czytaja wszystko po ang, i tym sposobem przeczytaja 50 ksiazek w rok a nie tylko 3.

Ksizka ksiazce nierowna - wymieniles troche classikow, ktorych walorem na pewno jest cena, ale ciezko sie je czyta. Czytanie literatury wspolczensej trwa krocej, np. czytanie ksiazek PUzo zabiera mi ok. 3 dni na ksiazke do tygodnia, jesli nie mam czasu na czytanie.
studiuja zagrniaca i czytaja
>wszystko po ang, i tym sposobem przeczytaja 50 ksiazek w rok a nie
>tylko 3.

No nie wiem nie wiem.
50 ksiazek na rok? zgoda
ale gdzie praca? studia?czas wolny relaks? czas z rodzina? jakies wyjscie?

Im wiecej z tego zdejmiesz tym wiecej masz czasu. NIe wiem czy osoby studiujace za granica 90% czasu na studiach poswiecaja na czytanie ksiazek. Nawet studia to nie tylko czytanie ksiazek.
Sama mowilas ze czytajac w obcym jezyku trzeba sprawdzic jakies slowa, struktury itp.
Gdzie na to czas jak lykasz 50 ksiazek w rok?
wszystko zajmuje czas.
Nie wiem jak z Toba ale ja akurat czytalem takie ksiazki (wymienione wyzej) gdzie sporo slow musialem sprawdzac sporo struktur budzilo moje zastanowienie.

Uwazam ze lepiej czytac kilka ksiazek na rok niz 50 z ktorych po tygodniu ledwo pamietasz imiona 5 bohaterow.
Bart... narazam Ci sie:

1. Ja czytam srednio 3-4 ksiazki miesiecznie ( zima wiecej) w obcym jezyku ( nie angielski). Ksiazki normalne, po 12[tel]stron.
2. Czytanie uwazam za mile spedzanie czasu a nie umartwianie sie - nie sprawdzam wiec kazdego slowa w slowniku, nie sprawdzam nic w slowniku. Nie interesuja mnie struktury gramatyczne. Praktycznie czytam tak jakbym czytala polska ksiazke. Tyle, ze omijam te pisane w dialektach i jezykiem "przedpotopowym", ktorego w zyciu codziennym nie uswiadczysz. ( nie mam takich wielkich ambicji).
3. Zgadzam sie ze Stina17 - dalo mi to dobre zrozumienie jezyka( bierne; raz przylapalam sie na tym, ze sluchajac dziennika musialam sie zastanowic po jalkiemu slucham - czyli zero problemow), ale lektura ta nie nauczyla mnie dobrego mowienia. Tego nauczysz sie tylko i wylacznie rozmawiajac z innymi, albo ze soba samym. Bo tylko rozmowa uczy Cie naprawde myslec i rozwija w Tobie czynna znajomosc jezyka.


Wniosek: ilosc przeczytanych ksiazek nie swiadczy jakiejkolwiek znajomosci jezyka.



>Uwazam ze lepiej czytac kilka ksiazek na rok niz 50 z ktorych po
>tygodniu ledwo pamietasz imiona 5 bohaterow.

Sa takie, ktore zapominam juz po paru miesiacach, a sa tez takie, ktore zapadaja Ci w dusze i zostaja z Toba na zawsze. I tak bedzie czy bedziesz je czytal po polsku czy w jakims innym jezyku. To zalezy tylko i wylacznie od tresci w nich zawartej.

I nie dyskutuj ze mna - szkoda Twojego czasu. Ile to jeszcze? 26 dni?
>wyzej) gdzie sporo slow musialem sprawdzac sporo struktur budzilo moje
>zastanowienie.

Good piece of advice, Bart:
spróbuj poczytać trochę więcej współczesnych książek.
Kilkakrotnie ktoś na forum już Ci napisał, że czasami używasz dziwnych struktur kiedy piszesz.
Język angielski zmienia się bardzo szybko i na pewno wiele rzeczy, które znajdujesz wymienionych przez siebie książkach teraz brzmi bardzo dziwnie.

Po przeczytaniu duuuużej liczby książek, takie rzeczy się wyłapuje, jeśli ktoś nie czyta wiele, niepotrzebnie się zastanawia nad wyrażeniami, które są przestarzałe lub mało istotne.

Co do ilości przeczytanych książek - wszystko zależy od tempa, w którym czytamy, jedni robią to wolniej inni szybciej. Poza tym ciekawe książki czyta się zawsze szybciej:DDD
a ja czytac po ang zaczęłam na studiach, jakieś 10 lat temu, kiedyś również gazety, teraz tylko książki.

Jak napisała La belle, jeśli coś bardzo mi sie podoba, dość gruby egzemplarz przeczytam w dzien, dwa. Teraz to juz raczej nie jestem w stanie poświęcić tyle czasu ile bym chciała, bo często sa rzeczy ważniejsze w danej chwili.

Kiedyś zaznaczałam sobie nowe słowa, szukałam ich w słowniku, zapisywałam sobie itd , od dawna juz tak nie robie .. chyba już nawet rzadko trafia się coś, czego nie rozumiem (chyba ksiazki sa pisane łatwym językiem:-). A najczęściej nie sprawdzam, bo mysle sobie 'jeszcze kawalek przeczytam i potem sprawdze' i tak kawalek sie robi długi i zapominam / nie pamietam juz co to bylo :)
I nie dyskutuj ze mna - szkoda Twojego czasu. Ile to jeszcze? 26 dni?

heh ustepuje pod terrorem.
26 dni dziekuje za kibicowanie ;)
La belle:
współczesne ksiązki mnie trochę nudzą. A co do dziwnych struktur - sporo sie juz tu o nich nasluchalem ciekaw jestem jak ocenia je eksperci na egzaminie. Naprawde jestem ciekaw.
Jednak slowa sie sprawdza nie wszystkie ale te ktore nas zaciekawia tak samo struktury.
Np. wyczytalem ze ktos nie lubi nikogo kto jest kike, wop lub spic.
Skad mam wiedziec o co chodzi? musze sprawdzic.zwlaszcza ze jedno zdanie wczesniej ta osoba mowi ze nie cierpi rasizmu.
poza tym jesli ktos nie sprawdza slow z ksiazek ktore czyta - to jak uczy sie nowych slow?
to ja nieskromnie powiem, ze nie sprawdzam [juz teraz] bo prawie wszystko rozumiem. moze tak 95%, a te 5% domyslam sie z kontekstu :)

jesli faktycznie trafi sie jakis dziwoląg, który się powtarza w tekscie, to wtedy zrzera mnie ciekawość i sprawdzę. juz tak bylo, ze slowa nie bylo w słowniku i po prostu to był jakiś neologizm wymyślony przez autora

Bart - jesli tylko masz czas, checi, ochote i co tam jeszcze to sprawdzaj, pisz itd, na pewno sie przyda, zapamietasz , nauczysz sie czegoś nowego.
>poza tym jesli ktos nie sprawdza slow z ksiazek ktore czyta - to jak
>uczy sie nowych slow?

Dwa razy przeczytałam książki ze słownikiem w ręku. I były to dwie moje pierwsze książki.
Potem czytałam książki z ołówkiem w ręku - podkreślając ciekawsze zdania lub słówka czasami wracajac do nich na po przeczytaniu.
Potem jedynie zaznaczałam kropki na marginesach.
A potem już nic nie robiłam, bo po co coś zaznaczać jak się i tak potem nie chce tego sprawdzić.

Słówka zazwyczaj, w przeważającej liczbie przypadków, można zrozumieć z kontekstu. Poza tym ja książki zawsze czytałam dla przyjemności - a jak się siedzi ze słownikiem to żadna przyjemność - bo to niewygodnie. Tak samo jak trzeba co jakiś czas przerywać czytanie, żeby coś sprawdzić - człowiek się tylko wybija z rytmu i atmosfery książki.

Przede wszystkim trzeba wybrać właściwą książkę. Właściwą dla swojego poziomu - bo poprostu niektóre książki są łatwiejsze inne trudniejsze.

Może w moim przypadku angielskie książki to nie najlepszy przykład, bo ja większość książek czytam po angielsku, ale np ostatnio kupiłam sobie książkę po francusku. Zasada kupowania francuskich gazet czy książek jest dla mnie prosta: otwieram i czytam fragmenty na chybił trafił - jeśli potrafię zrozumieć nawet nie rozumiejąc niektórych słów, to jest ok. Jeśli zrozumienie tekstu, czy nawet domyślenie się o co chodzi sprawia mi problemy, to znaczy że nie jest to książka dla mnie.

I dlatego właśnie kupiłam Przygody Mikołajka, a nie np. Nędzników. Poza tym że łatwiejsza, to na również jej współczesny język jest bardziej przydatny.

Co do nauki słówek to poznawałam je głownie tak:
- wszystkie słówka z podręcznika musiałam mieć sprawdzone
- supermemo
- sprawdzanie słówek w artykułach z gazet (bo krótkie i tutaj łatwo się to dawało zrobić)
- otwieramy słównik i uczymy się 10 nowych słów
> A co do dziwnych struktur -
>sporo sie juz tu o nich nasluchalem ciekaw jestem jak ocenia je
>eksperci na egzaminie.

A to ciekawe pytanie, nie zastanawiałam się nad tym. Muszę zapytać moich znajomych egzaminatorów następnym razem jak ich spotkam.

Ja po prostu nie rozumiem dlaczego dwudziestokilkuletnia osoba (bo tyle pewnie masz lat?) chce brzmieć jak własny dziadek czy babcia.
Ale to w sumie nie moja sprawa.
A co do dziwnych struktur -
>sporo sie juz tu o nich nasluchalem ciekaw jestem jak ocenia je
>eksperci na egzaminie.

Naprawdę chcesz ryzykować? Ja bym nie ryzykowala. Chyba że w jakimś dluższym eseju, na minimum 1000 slów.
Bart, a tak z czystej ciekawości: ile lat uczysz się angielskiego?
I don't think if Bart can have any problems with being understand at the CPE exam.
I remeber that I used some sophisticated structures that interested examinators.

So I recommend to use it without any hesitation!!!

CPE is an exam on which you have to show off:DD
I did it at CAE and scored A so I drawed conclusion that wen you want to pass at the best mark, be self-confident your capacities and don't be bulled down that you may not pass. Whatever you say wouldn't petrify you before, I spot a friend of my who was convincing he failed CAe but as it turned out later he got A either.

So grin and bear it!!! as you like to say -Bart:d

But above all don't make worry yourself before exam:d

Peace!!
Ja tez mialam na poczatku taktyke, ze czytalam te ksiazki, tkore juz wczesniej przeczytalam po polsku. Pierwsza ksiazka po angielsku w wersji unabridged byla Anne of the Green Gables, jak bylam w *-smej klasie podstawowki. Jako, ze NAIe bardzo lubilam i wczesniej czytalam kilka razy po polsku, czytanie jej w oryginale nie sprawilo mi orblemow, nie musialam korzystac ze slownika specjalnie duzo, a nauczylam sie wielu slow.
you passed CPE??? or CAE?? You can't have passed these exams, judging by the way you write, or it must have been a long, long time ago in the ancient past so you had the right to forget all you'd learnt before the exam...
tez Ci kibicuje, ale sie z Toba ine zgadzam w kwestii czytania. Ja tam czytam ksiazki w tramawaju jak jade do budy i czzasem w weekend jak mam 2 godzinki wolne, takze nie cierpi na tym moje zycie towarzyskie, korepetycje ani szkola.

Na pewno nie czytam ksiazek po to, zeby uczyc sie nowych strukturmgramatycznych, bo tych mozna sie nauczyc skad inad, a w ksaizakch je tylko zauwazyc. Mam dobra pamiec i rozumuje logicznie, wiec wiekszsc gramtyki kumam, wiec ja na pewno nie czytam po to, zeby poprawic grame.

Tak jak napisala Iwona, wiekszosc z ksiazek kumam bez slownika, wiec na skaizke sprawdzam kilka slow teraz. Przed CPE bylam bardziej ambitna, sprawdzalam wiecej, nawet kiedys narzucalam sobie rezim, ze 20 zlow na rozdzial, ale bylo to xmudne, wiec sprawdzalam tylko kilka istotnych slow na rozdzial.

A dobor twoich ksiazek jest naprawde nuzacy. To, ze ktos ich uznla 150 lat temu za klasykow, to niz znaczy, ze warto ich czytac obecnie;> Mnie tam bardzij interesuja obecne kwestie spoleczne niz co sie dzialo 200 i 100 lat temu, ale kazdy ma swoj gust.

Trzymam kciuki za egzamin.
Koles niedawno pisal, ze poprawne jest how're you feel i ze nie ma znaczenia what does sth look like i what sth looks like, takze pewnie KET'a nie ma =P
Ach, a ja przeczytalem wszystkie pottery po angielsku, kod leonarda da vinci, eleven minutes paulo coelho jakies 2 romansidla ("up a road" i cos jeszcze) 2 ksiazki do informatyki (z nudow) opowiadanko o cesarzu rosyjskim (cos tam LEFTY-CROSSED EYED blabla) a i alhemika czytalem. No i za 2 lata bede mial CPE bo wlasnie zdalem CAE ze slabym rezultatem i chce sie gruntownie przygotowac. Pozdrawiam
Bart, czepliwa nie jestem wyrazilam tylko swoje zdanie, a jesli ktos stosuje skrot myslowy to powinien sie liczyc z tym ze nie kazdy ten skrot odcyfruje jak trza. Humanistka jestem tylko i jedynie z zachowania... Z wyksztalcenia jestem turystka (studia turystyczne heeheh) i nie doszlym inzynierem mechaniki morskiej. A wracajac do ksiazek. Zal mi ciebie ze nawet 100 po polsku nie przeczytales. Ja uwielbiam czytac i zadnej roznicy mi juz nie robi czy czytam po polsku czy angielsku. Od czasu IELTSa mam juz wiecej ksiazek na koncie po ang oczywiscie bo bylo to lat temu juz 3. A czytam rozne ksiazki. Bo lubie i Dickensa, i Wirginie Woolfe, i Kathy Reichs, i Bryce Courtenaya, I Terry Pratchetta i wielu wielu innych. I zareczam ci ze bohaterow pamietam dlugo po tym jak ksiazke przeczytalam. Do dzisiednia pamietam przygody pingwina Pik Poka ktore czytalam w 2 klasie podstawowki czy kota Filonka Bezogonka. Jak ksiazka cie interesuje to bedziesz dlugo pamietac ksiazke. A stare zwroty zbyt wiele ci nie dadza w codziennym kontakcie z j angielskim. Mile hobby (sama ciutek przegladam starocie i sie ich ucze) ale niepraktyczne. Jesli uczysz sie tych zwrotow tylko na egzaminy to jest to ciutek dziwne. Albo uczysz sie dla siebie albo dla egzaminatorow. Wiecej pozytku przynioslo mi osobiscie rozgryzienie pierdolek typu bach, pakeha czy she'll be right, mate...
A dodam ze chodze do rpacy ktoa z dojazdem srednio zabiera mi jakies 12 godzin, mam meza, dom z 3 sypialniami i zarastajacym zielskiem ogrodkiem, kuchne, znajomych i rodzine. I na ksiazki starcza mi czasu. Nawet w miedzyczasie nauczylam sie rosyjskiego.
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 143
poprzednia |