Siedzę sobie na zajęciach ang. w Empiku dzisiaj i tak jakoś o poziomach zaczęliśmy rozmawiać podczas przerwy. Mówię, że w ok. 3 lata chce dojść do CPE. Lektor wybuchnął śmiechem, mówi, że na takie coś to potrzeba najmniej 5-7lat, czego to nie trzeba umieć, że to nierealne dojść w tak krótkim czasie, ze to egzamin dla "geniuszy"(że trzeba mieć dodatkowy zmysł żeby tak szybko dojść...)... Mówię jemu o swojej motywacji ogromnej, systematyczności, w jaki sposób zamierzam iść według poziomów(ustaliłem sobie już to, idę według poziomów, nie opuszczam żadnego, tylko wprost pod FCE, CAE roczne opuszczam, nie idę na nie, od razu chciałbym uczyć sie pod CPE, 6 intensywnych, plus dwa roczne, plus pod CPE przygotowujący, plus codzienna indywidualna nauka). Hihi, czytam sobie pewne zdanie na zajęciach ze słowem- słynny i słyszę po chwili, że rzeczywiście będę słynny, jak w 3 lata to zrobię.... Usłyszałem też, że FCE to głównie gramatyka, CAE to sprawdzenie zasobu słownictwa, a na CPE jak zrobisz jakiś drobniutki błąd w pracy to już od razu można mieć przekichane. Aż powiedziałem jemu, że mogę się nawet założyć, że dam radę. Nie wiem co o tym myśleć, ale nie zgadzam się z lektorem, z ogromna pewnością jakby to mówił... Czy to może prawda, czy tylko naciąganie na kasę ludzi, czy jeszcze coś, innego,... Czy to nierealne rzeczywiście w 3 lata dojść do CPE, czy to coś nadzwyczajnego...