Egzaminy Cambridge są dla ludzi i jak ktoś się porządnie przygotuje, to je zda. Co mnie zdziwiło, to statystyki z polskiej strony British Council - tylko 5% zdających w Polsce w ostatniej sesji FCE dostało A, CAE - 8%, CPE - (o dziwo najwięcej;)) - 10%.
Nie wiem, czemu wszystkim tak się spieszy do tego FCE. Rozumiem osoby, które potrzebują tego w życiu zawodowym, ale nastolatki, które nic z tego nie mają? Mam takie przykre wrażenie, że coraz częściej nauka angielskiego sprowadza się do gonitwy za certyfikatem, klepania testów itd., zamiast nauki po to, żeby się naprawdę tego języka nauczyć wszechstronnie.
Być może się mylę;) Może certyfikat to jakaś motywacja, choć nieco kosztowna, może powód do dumy;) Ale z sentymentem wspominam, że przez pierwsze 5 lat nauki o FCE w ogóle nie słyszałam:D (i żeby nie było niejasności, to nie jestem przeciwnikiem certyfikatów w ogóle, sama mam CAE i przygotowuję się do CPE, ale oba w konkretnym celu;) Dziwię się tylko 15-latkom tłumnie zdającym FCE zamiast spokojnie uczyć się i zdać za parę lat CAE na A;))
Nie bijcie;)