Angielskiego ucze sie 4 lata, przez wiekszosc czasu mojej nauki bylem raczej cichy nie lubilem mowic po angielsku, czesciowo wstydzilem sie mowic przy nauczycielu.
Okolo 2 lata temu zalatwilem sobie stale lacze :>. Zaczalem bawic sie internetem, komunikowalem sie ze znajomymi za pomaca Gadu-Gadu. W miedzyczasie zaczalem grac w gry online ( Counter Stike, RTCW ), komunikacja w tych grach jest przede wszytkim glosowa, moze ktos slyszal o programach typu TeamSpeak, ventrilo (polaczenie wiele osob do serwera) czy bardziej popularny skype (polaczenie p2p, tak jak w GG). Wkotce gra z polakami po prostu znudzila mnie i moim nowym wyzwaniem byla gra z ludzmi z zagranicy. Zaczalem poznawac sie z wlochami, niemcami, pozniej z holendrami. Grajac z nimi musialem poslugiwac sie jezykiem angielskim non-stop. Po okolo miesiacu zauwazylem ze znacznie latwiej jest mi porwadzic rozmowe, odpowiadac na pytania bez zastanowienia( o poprawnosc gramatyczna, uzycie wlasciwych slow itp.) Dodac musze, ze w wakacje, gdy wiekszosc znajomych byla poza domem, pogody ladnej nie bylo siedzialem w domu przed kompem. Bywaly dni w ktorych mowilem wiecej po angielsku niz po polsku :>. Dzis po pol rocznym "kusie-cwiczeniom on-line" :) mowie bez jakiejkolwiek bariery, tak jakby angielski byl moim ojczystym jezykiem.
Na poczatku wrzesnia musialem napisac test kontrolny na prywatnych lekcjach. Z gramatyka nigdy nie mialem problemow, test poszedl mi bardzo dobrze. Lecz tym co mnie zdziwilo byl przebieg speaking testu z native-speakerem. Zero barier, zero stresu po prostu luzna rozmowa niczym z kims bliskim :>. Wynik testu: przeskoczylem jeden level, juz w tym roku moglbym zdawac FCE. :)
Moim zdaniem ten sposob na wyciwczenie plynnosci mowienia, tzw "rozgadanie sie" jest bardzo efektywny. Zachecam wiec do sciagniecia Skypa i proby rozmowy z kazdym kto jest z zagranicy :>.