Po co wam te certyfikaty???

Temat przeniesiony do archwium.
Zastanawiam się po co wszyscy tak masowo zdają te certyfikaty, po co wam to ??? Tak czy inaczej certyfikatem to można sobie w Polsce już co najwyżej wytrzeć co nieco.....
Wiesz, jak ktos w tym roku zdaje mature i ma certyfikat, to on go zwalnia. Juz za rok nie bedzie takiej opcji, wiec wszyscy robia co moga, by go zdobyc. Mi co prawda(jestem w I klasie LO) nie jest potrzebny,bo z matury mnie nie zwolni. Zamierzam studiowac anglistyke,a z dyplomem anglistyki mam szanse na znalezienie pracy takie same jakbym miala CPE. Pozdrawiam. :-))))
ja tez zdaje na anglistyke i nie mam certyfikatu........po co.wydac 500zł zeby nie posiedziec sobie na maturze?
dla tych, ktorzy juz pracuja taki certyfikat jest potwierdzeniem znajomosci jezyka, czy tak trudno sie tego domyslec przeciez nie tylko uczniowie i studenci robia certyfikaty jezykowe
A po to nam te certyfikaty, zeby takie glupie baby jak ty mieli sie o co pytac!!!
EDF, calkowicie sie z Toba z gadzam. A co do pracy, to rzeczywiscie jest to potwierdzenie znajomosci jezyka, ale jesli masz anglistyke to to=certyfikatom.
1 Aby mieć większą motywację do nauki języka angielskiego. Jeżeli postawisz sobie cel do osiągnięcia i masz ograniczoną ilość czasu (termin egzaminu) to nauka idzie raźniej :-)

2 Aby sprawdzić i zweryfikować swój rzeczywisty poziom znajomości języka

3 Aby być zwolnionym z różnych egzaminów z angielskiego. Wprawdzie certyfikat nie będzie zwalniał już z matury ale ciągle zwalnia z egzaminu z języka na różnych kierunkach studiów wyższych.

4 Aby mieć dowód znajomości języka gdy będziesz szukał(a) pracy. Możesz wtedy napisać w swoim CV że \"biegle posługuję się językiem angielskim co potwierdza certyfikat Uniwersytetu Cambridge który dołączam do podania\"

5 Dla własnej satysfakcji

6 Aby oprawić go w ramkę i powiesić na ścianie (ja tak zrobiłem i wygląda cool :-)
Zgadzam sie z wami, ja nie uważam, że certyfikaty są do niczego. Są wręcz konieczne do znalezienia dobrej pracy. Większość renomowanych firm przy rekrutacji na określone stanowiska wymaga znajomości języka angielskiego. Specjalnie założyłam taki temat bo jestem po prostu zła. Jestem zrospaczona tym, że uznawalność certyfikatów w naszym kraju z roku na rok słabnie. Jeszcze pare lat temu moja znajoma z FCE uczyła w podstawówce. Teraz FCE to papierek, który jest zdobywany dla satysfakcji abo własnego sprawdzenia wiedzy ;(((( Mój świetny kumpel z Holandii twierdzi, iż u nas w Polse są za duże wymagania. Dla niego to parodia żeby ktoś z wyższym wykształceniem pracował za 500 zł w byle jakiej pracy. Dla niego nie do pomyślenia jest fakt, że ktoś np po Akademii Ekonomicznej, z tytułem mgr pracuje za 500 zł w kantorze.
dla własnej satysfakcji!!!
bzdura, dla wielu pracodawców, to że sie zaliczyło anglistykę, wcale nie jest wystarczającym dowodem na to, że się zna angielski (patrz np międzynarodowe firmy consultingowe, i wiele innych, mniejszych lub większych, polskie firmy też) oni chcą certyfikatów, niekoniecznie w ilości szt 1,
a i Unia to formaliści, napewno będą też ich chcieli.
w wielu np szkołach wymagają także certfikatów od nauczycieli, pomimo wykształcenia filologicznego, np koleżance pracującej w podstawówce powiedziano, że im więcej certyfikatów, tym lepiej, bo to dowodzi, że inwestuje w rozwój osobisty, że nie zadowala się minimum. Słyszałam nawet, że jak się chce podjąć pracę np w kolegium językowym, trzeba, oprócz conajmniej mgr, mieć Proficiency.
bzdura, że skończenie anglistyki postrzegane jest ogólnie jako dowód, że dana osoba zna biegle język angielski. Dowiecie się, jak pójdziecie po studiach na rozmowy o pracę.
Wręcz
dla wielu pracodawców, to że sie zaliczyło anglistykę, wcale nie jest wystarczającym dowodem na to, że się zna angielski (patrz np międzynarodowe firmy consultingowe, i wiele innych, mniejszych lub większych, polskie firmy też) oni chcą certyfikatów, niekoniecznie w ilości szt 1 z danego języka,
a i Unia to formaliści, napewno będą też ich chcieli.
w wielu np szkołach wymagają także certfikatów od nauczycieli, pomimo wykształcenia filologicznego, np koleżance pracującej w podstawówce powiedziano, że im więcej certyfikatów, tym lepiej, bo to dowodzi, że inwestuje w rozwój osobisty, że nie zadowala się minimum. Słyszałam nawet, że jak się chce podjąć pracę np w kolegium językowym, trzeba, oprócz conajmniej mgr, mieć Proficiency.

Autentyk z rozmowy kwalifikacyjnej o pracę:
to pani miała tam wszystkie zajęcia po angielsku? i zdawała pani obronę po angielsku? i to było w Polsce? coś mi się nie chce wierzyć! To niemożliwe, co pani tu opowiada, coś mi się tu nie zgadza. W Polsce używa się języka polskiego na egzaminach.

i tak podsumował pan prezes fakt ukończenia anglistyki przez kandydatkę do pracy.........
teraz wykształcenie magisterskie nie jest postrzegane tak dobrze jak dawniej, teraz jak ktoś ma MBA, albo doktorat, najlepiej ze Stanów lub innego kraju, to jest dobrze.
no i kilka fajnych certyfikatow, ale nie te podstwowe, tylko raczej z wyższych poziomów.

na kogoś z licencjatem patrzą się z góry, traktują jak jakiegos niedouczonego...
W wielu firmach, mających kontakty z firmami zagranicznymi, lub w swojej pracy korzystającymi np. z literatury obcojęzycznej istnieja tzw. dodatki językowe. Mogą je dostać absolwenci filologii lub posiadacze tzw. certyfikatów językowych. Kiedyś były to tzw. egazaminy państwowe lub resortowe. Od 10 lat zastąpiły je certyfikaty FCE, CAE, CPE i odpowiednie dotyczące innych języków. Ostatnio taki dodatek wynosił 130 zł.

Ale oczywiście krytykanci mają rację. Po co wydawać 500 zł i harować 4 miesiące, żeby je odzyskać? Po co uczyć się języka, żeby emerytura była wyższa o 100 zł? Dla wielu z Was nie warto.
a ja potrzebuje z bardzo prozaicznego wzgledu. Mam zamiar przystapic do egzaminu na urzednika mianowanego w Sluzbie Cywilnej.
Wymagany jest wlasnie FCE, dlatego podchodzilam.
lidia wcale nie sa do tego zeby sobie podetrzec;-p bardzo duzo pracodawcow teraz zwraca uwage na posiadanie jakichkolwiek certyfikatow.im wyzszy poziom tym lepiej.czesto tez sami wysylaja swoich pracownikow na kursy przygotowawcze i karza zdawac egzaminy dla sprawdzenie pracownikow i podwyzszenia kwalifikacji. ponadto teraz przydaje sie na mature ostatnbiemu rocznikowi starego systemu. potrzebny jest jak kcesz uzyskac prace za granica, studia albo wjechac jako au-pair.to robia ci ktorzy wiedza co z tym potem zrobic.proste.
pozdrawiam;-)
Wiem, ciesze sie, że jesteście ambitni,ja też byłam ambitna........ Pracodawcy w Polsce mają po prostu za wysokie wymagania. Rozwinęłam ten temat, bo sama mam FCE i ZD, a zarabiam 450 zł w kantorze;((((
Lidka tak to już jest w naszym kraju!!!!! Ja jestem magistrem ekonomii, mam licencjat z zarządzania, przygotowuję się do FCE i pracuję za 600 PLN jako fizol w hurtowni! Ty przynajmniej siedzisz, ja mam dziennie w ręku jakieś 600 kg! A mogłam zostać krawcową..... albo fryzjerką..... Jeśli w tym kraju nic się nie zmieni nasze dzieci będą miały jeszcze gorzej.
Ale także dlatego, żeby móc być dumnym z samego siebie. A napewno pracownik z takim czymś będzie chętniej przyjmowany do pracy.
Feeeest, moja ciotka jest fryzjerką. Zwykła baba, po zawodówce, otworzyła swój zakład i ma 3000 zł na czysto miesięcznie. Wniosek: w Polsce nie warto sie uczyć !!!!!!!!!!!!!!!!!!! Nawet te szuje w rządzie są osłami bez wykształcenia i zarabiają krocie z podatków biedoty !!!!!!!!!!!!
ale sama znajomosc jezyka nie gwarantuje znalezienia dobre, dobrzeplatnej pracy, przeciez licza sie tez takie rzeczy jak doswiadczenie, umiejetnosci praktyczne inne kwalifikacje. pozdrawiam
A ja zdaje przede wszystkim dlatego zeby uniknac sobie dodatkowego stresu na maturze.. (polski to wystarczajacy stres)... Uwazam ze ten certyfikat przyda mi sie w przyszlosci ale gdyby nie zwalnial w tym roku z matury to szkoda by mi bylo wydac 510zl....
>Jestem zrospaczona tym, że uznawalność certyfikatów w naszym kraju z
>roku na rok słabnie. Jeszcze pare lat temu moja znajoma z FCE uczyła w
>podstawówce.

Wydaje mi się że dzieje się tak dlatego że coraz więcej ludzi posiada certyfikat FCE. Nie jest to już egzamin \"elitarny\". Trzeba więc iść o krok dalej i zdoyć CAE, a najlepiej CPE :-)
Ja maturę zdaję za rok i wiem ze certyfikat mnie nie zwolni z niej, ale ja mam ambicje i chcę go mieć dla własnej satysfakcji.Na studiach poza tym może się liczyć i przydać.Zdaję w czerwcu i mam nadzieję, że zdam.
A JA ZLEWAM NA TO .......WOLE ZBIERAC NA WAKACJE I WRESZCIE GDZIES POJECHAC:((((
Osoba, która pisze, że certyfikaty się do nieczego nie przydają widocznie nie zna realiów. Otóż są one bardzo przydatne (fakt faktem, dla osób które studiują angielski nie grają one większej roli) w szczególności w przyszłym zawodzie... Tak więc w moich oczach takei osoby są krótkowzroczne, bo zdawać np. FCE tylko po to żeby mieć mature jest trochę przyziemne... Sam byłem za granicą na kursie z j. niemieckiego i KAŻDA OSOBA, która była na tym kursie z państw Europy Zachodniej posiadała jakiś certyfikat, bo w przeciwieństwie do Polaków, goście wiedzą, że jest szansa na polepszenie swoich kwalifikacji...
Temat przeniesiony do archwium.