Witam wszystkich.
Do tej pory śledziałam wybrane wątki na forum, bez rejestracji i brania aktywnego udziału w dyskusjach. Dzisiaj postanopwiłam, że napiszę publicznie o tym, co mnie spotkało, to jedyny sposób wyrzucenia z siebie tego, co mnie strasznie boli. Nie mam odwagi z nikim w cztrey oczy o tym porozmawiać, bo mi wstyd po prostu. Czytałam sporo postów i komentarzy na różnego rodzaju forach internetowych, dotyczących niewłąsciwego traktowania lektorów w prywatnych szkołach językowych- niskie stawki, poniżający stosunek do lektora, obwinianie go za brak odnawialności grup, itp. Przed podjęciem pracy myślałam sobie, że spora część tych komentarzy jest przesadzona, tym bardziej że w pierwszej szkołe, w której podjęłam pracę , będąc jeszcze studentką, nie miałam tak przykrych doświadczeń. W szkole, w kótrej obecnie pracuję, stawkę za 90minut zajec mam nie najniższą, bo 65zł na rękę i nie jestem zdziwiona, że dużo się ode mnie wymaga. Jestem osobą bardzo kreatywną, zawsze przygotowaną do zajęć, uwielbiam to, co robię. Zachowanie mojej szefowej chyba już na zawsze podcięło mi skrzydła. Otóż za to, że nie zdążyłam na czas poprawić testów końcowych kursantów, a miałam ich z 70 i za to że nie przeprowadziłam ostatnich zajęć ( miałam zapalenie spojówek) zostałam najpierw bardzo bezczelnie zbesztana, a kiedy próbowałam zająć asertywną postawę i użyć logicznych argumentów, zostałam... SPOLICZKOWANA. Dwókrotnie mnie uderzyła w twarz;( nazywając suką. Wprawdzie później przepraszała i tłumaczyła się, że jest poirytowana całą masą spraw, ale... nie wiem, co zrobić z tym fantem. Macie podobne doświadczenia?