>Przygotowac sie nie trzeba, nie trzeba sie troszczyc o dodatkowe
>materialy, ani jak urozmaicic lekcje.
To zależy w jaki sposób do tego podchodzisz. Dla mnie, na przykład, nie liczy się czy nauczyciel za każdym razem odstawia \"one-man show\", tylko moje postępy w nauce. Czyli nie obchodzi mnie jak NAUCZYCIEL strasznie się stara, tylko jakie z tego wynikną efekty dla UCZNIA... I śmiem twierdzić, że metoda Callana zdziałała w moim przypadku cuda :). A mam z czym porównywać, bo uczestniczyłam w różnego rodzaju kursach angielskiego.
Zauważ, że ja nie uogólniam \"problemu\". Jak mi jakaś metoda OSOBIŚCIE się nie podoba, to nie potępiam ją w czambuł. Nie sugeruję, że jest do \"bani\" dla każdego, a nauczyciele zwykle się opiepszają (ops, wymknęło mi się tak jakoś niechcący ;)
Co do Callana - nie twiedzę, że to jest dla KAŻDEGO złoty środek, twierdzę, że w MOIM (i kilkunastu znanych mi osób) przypadku ta metoda zadziałała. I niech to każdy lepiej sprawdzi osobiście, czy mu ten sposób nauki odpowiada... i czy będzie skłonny za to płacić swoje (lub swoich rodziców) ciężko zarobione pieniądze. Lekcje próbne nic nie kosztują.