Cześć Jestem hostessa na liniach autokarowych 3 maja przekraczałam granice UK Sytuacja jest dość prosta Choć nie obyło się bez niespodzianek Pierwsza i w sumie największa to urzędnik angielski na granicy polsko-niemieckiej „gdzie jedziecie , na która h planujecie przyjazd, ilu macie pasażerów, czy są obcokrajowcy, i od razu wygłosił opinie własną ze Polacy teraz to jeżdżą tylko do UK do pracy- liczę ze Polacy nie gęsi i swój rozum maja i pomyślą kilka razy zanim się tam wybiorą/ Procedura była dość prosta w Calais Anglicy przeprowadzili kontrole paszportowa O nic nie pytali ale skrzętnie zapisali z jakiego kraju jesteśmy W Dover pojechaliśmy pasem dla członków UE i tam typowe pytania-ilu pasażerów, Polacy czy inne narodowości, do kad. jedziemy i czy byliśmy sprawdzani w Calais Podziękowano nam ładnie i pojechaliśmy dalej Ale trzeci z autobusów mojej firmy nie miał takiego szczęścia Mieli na pokładzie białorusinkę i podejrzewam ze tylko dlatego zostali poproszeni na bok gdzie 1,5h byli kontrolowani tak jak to było przed majem Teoretycznie wiec jeśli jest ktos z poza Unii w autobusie jest duże prawdopodobieństwo kontroli z tym ze zakładaliśmy ze będą kontrolowani tylko osoby z poza Unii Ale zobaczymy co będzie w niedziele bo znów tam się wybieram A propos paszportów Wokół nich jest straszne zamieszanie Często rozmawiałam z tłumaczkami i z urzędnikami angielskimi Nadal wjeżdżamy na paszportach podobnie jak Francuzi, Niemcy itp. Nie jestem pewna jak to wygląda na lotniskach ale słyszałam opinie ze podobnie jak w Dover nie będzie już przepytywania po co na co i dlaczego. Jeśli będziecie mieć jakies pytania dajcie znac :) Mam nadziej ze troszke wam pomogłam Pozdowionka:)