Od tego miesiąca w Wielkiej Brytanii zniknął 10% podatek dochodowy. 5,5 mln najniżej zarabiających - w tym dziesiątki tysięcy Polaków - zacznie płacić 20%.
Brytyjski premier Gordon Brown odrzuca apele o zrekompensowanie najuboższym strat, jakie poniosą w wyniku likwidacji najniższego progu podatkowego.
Sześciu doradców premiera i ponad 70 posłów z jego własnej Partii Pracy apeluje o zmianę tej decyzji. Komisja skarbu Izby Gmin oblicza, że osoby bezdzietne zarabiające 1,5 tys. funtów na miesiąc stracą 232 funty rocznie – informuje IAR.
Zmiany podatkowe najbardziej obciążą Brytyjczyków poniżej 25 roku życia i zmuszonych do przejścia na wczesną emeryturę. Tymczasem wbrew stanowisku premiera brytyjskie ministerstwo skarbu rozważa podobno sposoby zmniejszenia ciężaru podatkowego dla najbiedniejszych, choć, jak powiedział rzecznik ministerstwa - "nie w najbliższym czasie".
Konserwatyści twierdzą, że w kraju narasta gniew przeciwko postawie rządu. Liberałowie zarzucają rządowi, że obciążył najbiedniejszych kosztami obniżenia rok temu zasadniczej stawki podatku dochodowego do 20%. Opozycja i zbuntowani posłowie labourzystowscy będą mieli okazję zagłosować za tydzień przeciwko rządowi, kiedy pod obrady parlamentu wpłynie ich poprawka w sprawie rekompensaty podatkowej dla najbiedniejszych.