pytanie do forumowiczów-nauczycieli

Temat przeniesiony do archwium.
Do szkoły poszłam uczyć z powołania-uczniowie za mną szaleją, rodzice chwalą.
Wszystkie obowiązki wykonywałam w 200%. W ciągu roku szefowa ciągle miała do mnie pretensje o głupoty, np. bo za szybko otworzyłam drzwi , bo jak omawialiśmy warzywa nie przyniosłam z kuchni marchewek itd. No nie wiem, może to straszne zbrodnie.Jak byście się poczuli, gdyby na radzie z nazwiska podziękowano za pracę wszystkim oprócz was?Gdyby zachwycano się pracą wszystkich nowoprzyjętych pracowników,tylko nie was?Gdyby powiedziano, że kiedyś było tu lepiej, a teraz ktoś zajął ulubione krzesło(i spojrzenie z ukosa na mnie)Bardzo się źle czuję i nie mogę się uspokoić, bo dałam z siebie wszystko przygotowywując sprawdziany, dwojąc się i trojąc ,aby uatrakcyjnić lekcje.Bardzo źle się czuję psychicznie i proszę Was o pomoc-może jestem przewrażliwiona, jak myślicie?Ale moja motywacja do nauczania drastycznie się obniżyła...
Nie przejmuj się, są na świecie osoby małostkowe i tyle.W każdej pracy.
Ważne czy masz wyniki w pracy z uczniami i jakie masz z nimi relacje.
Ja w takiej sytuacji skupiłabym się na pracy a kontakty z kadrą sprowadziła do niezbędnego,uprzejmego ale formalnego minimum.
A jak chcesz poprawić swoją motywację do pracy zrób coś z uczniami-jakiś festiwal, konkurs,przygotuj kogoś do czegoś takiego-jego sukces to potem też twój sukces.Coś takiego poprawia samopoczucie.I nie uzależniaj swojej samooceny od tego co myślą o tobie osoby małostkowe,zwłaszcza twoi przełożeni.Jak to mówią-łaska pańska na pstrym koniu jeździ.Nie warto się do czegoś takiego przywiązywać bo to w większości nieszczere i bardzo zmienne.
Lubisz uczyć? Ucz.
Uczysz? Rób to dobrze.
I to chyba tyle.
Dwoisz się i troisz? Może widzą w tobie zagrożenie bo za bardzo wyrywasz się przed szereg i dlatego nie chwalą?
Skup się na pracy i nie czekaj na oklaski czy nawet głupie dziękuję bo to nie ma sensu.
Im bardziej się na nie czeka tym mniej prawdopodobne ,że się je usłyszy.
Wykonuj pracę tak,żebyś miała poczucie ,że robisz dobrą robotę.
I tyle.To,że nie masz sobie nic do zarzucenia też może dawać satysfakcję.
Nie wierzę,żeby błysk w oku ucznia, który właśnie coś dzięki tobie zrozumiał dawał ci mniejszą satysfakcję niż powierzchowny komplement z ust kogoś kto nawet nigdy nie brał udziału w prowadzonej przez ciebie lekcji.
Corazon, dzięki wielkie.Corazon, dla mnie nie ma większej radości, kiedy rozlega się dzwonek na przerwę a dzieciaki krzyczą "o nie", albo kiedy zbliżam się do klasy i krzyk"nareszcie angielski", albo kiedy dzięki mojemu dwojeniu się i trojeniu chwytają coś skomplikowanego w mig.Nie czekam na oklaski, bynajmniej, ale wiesz, ja nienawidzę wbijania szpileczek z byle powodu.Mnie jest bardzo ciężko, bo jestem bardzo wrażliwa, a co więcej niedawno wyszłam z depresji. Naprawdę dziękuję za Twoje słowa.
Może nie jesteś przewrażliwiona ale na pewno potrzebujesz poprawy humoru.Może jakiś wakacyjny wojaż? Albo przynajmniej jakieś przyjemne wyjście z domu? Np. Taniec bardzo poprawia nastrój, podobnie sport.Może najlepszym lekiem na twoje problemy będzie rower albo rolki? Nie bierz życia zbyt poważnie, jest na to za krótkie.Uczniowie cię kochają, w rodzicach też w razie czego masz oparcie a to w realiach pracy w szkole najważniejsze.Resztą nie zawracaj sobie głowy.
Miałam w liceum polonistę.Cudownego.I dyrektora szkoły, który szczerze go nie znosił i gnębił-bo sam też był polonistą ale dużo gorszym i nie lubianych przez uczniów.Nasz nauczyciel na szczęście nie brał tego do siebie, podchodził do tego nawet z humorem ilekroć dyr ciągnął go na dywanik w czasie naszych zajęć.
Raz nawet wciągnął go w pewną intrygę i chciał zwolnić.I co?
Uczniowie zrobili śledztwo,dowiedli bezpodstawności oskarżeń.Mało tego w lokalnym kuratorium złożyli protest, co ciekawe niezależnie od siebie uczniowie poprzez swój samorząd i rodzice poprzez radę rodziców.Władza się zmieniła, dyr się zmienił i tylko nasz nauczyciel nadal uczy.Wypuścił w świat całe hordy olimpijczyków i to o nim i o jego dokonaniach a nie o zawistnym dyrku można dziś przeczytać w szkolnej izbie pamięci i w gablotkach n korytarzu.
Także rób swoje, a czas osądzi cię najsprawiedliwiej.
Moja siostra przeszła ostatnio również poważne problemy, także mogę sobie mniej więcej wyobrazić Twoją wrazliwość teraz.
I mam takie pytanie? Czy warto (szczególnie w tej sytuacji) walczyć z szefem, udowadniać to, co powinno być oczywiste i szarpać sobie nerwy? Pomyśl o sobie. Uczyć możesz w innych szkołach, tam też są dzieci. Może warto rozejrzeć się za inną posadą? Może nawet lepiej trafisz?
Pomyśl, czy zdrowie nie jest najważniejsze.
Witajcie! moze ktos wyjasnic ta zasade z np. keepin'. Dlaczego sa te apostrofy.
czemu dolaczylas do watku na inny temat?
te apostrofy to niedbala wymowa. Nic wiecej.
Temat przeniesiony do archwium.