Mam OALD w twardej oprawie. Porażka :| Najpierw oddzielił się sam grzbiecik (!), a potem oderwały się okładki. Słownik był używany kilkanaście miesięcy bez wielkich ekscesów. Poprzedni OALD w miękkiej oprawie, który posiadałem, przetrwał sześć lat molestowania na anglistyce, pobyty w trzech miastach, zalanie, szarpanie itp. Problemem były naderwane kartki i dlatego zainwestowałem w hardback. I teraz żałuję.
Co do LDCE cieżko mi się wypowiadać, ale posiadam Podręczny Słownik Ang-Pol, Pol-Ang od ośmiu lat. Wersja flexi, czyli w miękkiej, plastikowej okładce. Trwałością jestem zachwycony. Nie rozpada się, nie nadrywają się kartki, wszystko ok. Wytarła się jedynie okładka. A słowniczek jeździ ze mną w plecaku wszędzie i zalicza różne przygody. Nikt nie wierzy, że mam go tyle czasu.
Pozdrawiam
O.