na wstępie chciałbym powitać wszystkich...
mam takie bardzo dziwne pytanie... ale może najpierw wytłumacze troche...
w gimnazjum nie mialem j. angielskiego i szczerze mówiąc nie martwiłem się tym...
problem przyszedl, gdy poszedlem do liceum... z braku chetnych na poziom całkowicie podstawowy (no.. moze przesadziłem z tym 'calkowicie' :P) musiałem iść do grupy co najwyżej średnio-zaawansowanej... w takim wypadku nauczycielka troche mnie lajtowo traktowala.. w kazdym razie mniejsza juz o to...
jestem teraz w 2 kl. i przyszedl mi do głowy dziwny pomysł...
teraz do sedna sprawy:
czy od teraz przy baaaardzo expresowym tempie dałoby się nadrobić tak zaległości, by móc zdać maturę (wiadomo, chodzi o podstawową) z języka angielskiego?
dodam, ze o wiele przyjemniej mi uczy się słówka z angielskiego niż z niemieckiego, kiedy to ten drugi język jest okropny i baardzo ciężko mi ciężko uczy...