Niestety, tak bywa. Nie dotyczy to zresztą wyłącznie języków obcych - często nie dowierzamy, że jedenasto- czy czternastolatek może mieć imponującą wiedzę z historii, chemii, biologii czy jakiejkolwiek innej dziedziny. Bo czego można nauczyć się od takiego dzieciaka...? Rzecz jasna, system edukacji jest na takie osoby nieprzygotowany, a stopień indywidualizacji nauczania równa się zeru.
Inną kwestią jest mania szóstek itd. O ile Ty patrzysz na to, by po prostu umieć coś i mieć z tego przyjemność, to spora część Twoich rówieśników - a niektórym nie przechodzi to nawet na studiach :) - patrzy głównie na oceny, średnie ocen, świadectwa z paskiem itd. A jasne jest, że szóstka szóstce nierówna i że żadna ocena nie oddaje znajomości języka.
Jest też sprawa umiejętności posługiwania się językiem polskim. Pojawiały się tu na forum wypowiedzi takich jedenasto- czy dwunastolatków, którzy podawali się za geniuszy z angielskiego, za to po polsku pisali ledwo-ledwo, popełniając masę błędów ortograficznych i gramatycznych, o interpunkcji już nie wspominając - tłumacząc się dysklesją, albo mówiąc wprost, że jakość ich polszczyzny jest dla nich nieistotna, grunt, żeby po angielsku "spikać" jak najlepiej. Tymczasem - to moje zdanie - dopóki ktoś zadowolająco nie posługuję się swym językiem ojczystym, nie ma po co zabierać się za naukę języka obcego (mam na myśli naukę "świadomą", bo uczenie od przedszkola języka poprzez zabawę i komunikację to zupełnie inna kwestia).
Ciebie to nie dotyczy - jestem pod wrażeniem tego, jak dobrze posługujesz się językiem polskim - mimo Twojego wieku. I choćby dlatego bez trudu uwierzę Ci NA SŁOWO, że umiesz przetłumaczyć "particles".
Pozdrowienia!
Tawi