Uwielbiam te mity, tzn Amerykanski = niedbalstwo jezykowe.
PO pierwsze, zalezy wsrod jakis ludzi sie obracasz. Jezeli wsrod samych niewyksztalconych i niezbyt zwracajacych wage na jezyk, to niewatpliwie niedbalstwo jezykowe porazi, tak samo jak i poraziloby, gdybys obracala sie wsrod niewyksztalconych POlakow.
Po drugie, jezyk mowiony troche sie moze roznic od jezyka, jakiego ucza w szkole. Szczegolnie jezeli bedzie to jezyk mlodziezy, ktory (tak jak i wpolsce) cechuje bogactwo neologizmow, rozne skroty i odniesienia do pop-kultury.
Po trzecie, nawet jezyk ludzi w miare wyksztalconych w POlsce rozni sie znacznie od standardu i hiperpoprawnosci, ktorych zapewne nauczaja obcokrajowcow. Tyle, ze na wlasny jezyk ciezko jest spojrzec z dystansem.
A co do samego wyjazdu do USA - przeciez to angielski, a nie jakis obcy jezyk, szybko sie autorka watku przestawi. POnadto, nie wierze, ze sie o Amerykanski jeszcze nie otarla, bo nawet my tu w Polsce mamy w kinie prawie same amerykanskie filmy a w radiu piosenki,
PZdr,
Kociamama.