Można też spróbować iść od razu do szkoły i uczyć te najmłodsze dzieci bo chyba lepiej od razu poznać co to za robota. A filologię robić równolegle zaocznie. "Rywalizacja", czy coś takiego jest. Może tak a może nie. Jak jest tzw "dobra" szkoła to i tak tam już zajęte, najczęściej po znajomości. Jak nędzna szkoła to można się załapać ale nie znaczy że się opłaca.
Licencjat z pedagogiki plus mgr z filologii wystarczy. Już nie potrzeba żadnych podyplomowych.
W ogóle w szkole jest wymóg tytuł magistra, więc nie wiem czy licencjat z pedagogiki coś zapewnia, choć pewnie można się załapać.
Certyfikat, zależy jaki. FCE owszem daje wstęp na uczelnie prywatne. Tym bardziej wyższe certyfikaty. CAE. Tylko trzeba sobie zdawać sprawę z co najmniej jednej sprawy. Wątpię czy można iść po licencjacie pedagogicznym z certyfikatem, jaki by on nie był, od razu na magisterskie takie 2-3 letnie po licencjacie. Podejrzewam że trzeba robić licencjat filologii a po nim magisterskie. Więc 5 lat. I pod koniec co się ma jak chodzi o język. Poziom poniżej CPE. Na ostatnim roku podręcznik CPE po łebku i tyle. Większość by nie zdała CPE po tym. Więc jak się ma CAE już teraz to po prostu 5 lat po to aby mieć dyplom. A sam angielski to luzy totalne.
Faktem jest też że jak się jest młody to lepiej sobie postudiować i nie pchać się od razu do roboty.
Same studiowanie jest super. 5 latek studiów.
A praca w szkole, cóż. Jak ja pod koniec studiów zacząłem bredzić że idę do roboty w szkole to loleżanki stare nauczycielki, wiedząć ze pracę miałem za granicą, mówiły" Oszalałeś chyba. Jak masz robotę za granicą to nawet nie myśl o szkole". I miały rację.