Do osób które znają płynnie więcej niż 1 język

Temat przeniesiony do archwium.
91-115 z 115
| następna
Oni ( ci pożal się boże poligloci ) tylko przerabiają kolejne programy , książki od x lat ( 10 -15 lat ) i nadal nie znają tak naprawdę żadnego z tych języków których posiadaniem się tak chwalą.
Bo naprawdę przesadzasz. Jaki chcesz osiągnąć cel tą dyskusją? Czy chcesz się dowiedzieć jaką metodą w jakim czasie nauczyć się jakiego języka? przecież taką decyzję musisz podjąc sam i nikt Ci w tym nie pomoże. Kazdy uczy się w inny sposób, ale jedno jest pewne- nie nauczysz się języka bez wysiłku, chyba że wyjedziesz na długi czas za granicę. Piszesz, że poligloci prezrabiają kolejne programy..kilka postów wcześniej też pisałeś że chcesz się uczyć z programów więc o co chodzi? Nikt tu nie ma nerwicy, tylko ile można klepać w kółko temat 'co by było gdyby". Piszesz, że nic Cię nie goni.. good for you. Więc jesli tak, to nie łap kilku srok za ogon tylko naucz się porządnie jednego języka i weź się dopiero później za drugi. Im dłużej będziesz teoretyzował, tym później zaczniesz się uczyć...a im człowiek starszy tym później to przychodzi.
Przerabiać a uczyć się skutecznie do dwie różne sprawy. Miłego przerabiania.
mam pytanie do wszystkich którzy chcą znać kilka języków...
PO CO???? tzn. potrzebujecie je do pracy (jak tak to do jakiej?)
czy dla przyjemności???
i czy wy uczycie się tylko języków??? nie studiujecie jeszcze, pracujecie, macie dzieci:P, ile czasu wam ta nauka zajmuje drodzy poligloci???
pytam bo sama też bym tak chciała :)
PROSZE o odpowiedzi !!!

i nikt mi w kóncu nie odpowiedział:((((
będe pytać dalej, a więc po co??? i ile czasu dziennie ??? i czegoś jeszcze się teraz uczycie????
masz rację, chyba wrócę do nauki metodą tradycyjną czyli nauką słówek z podręczników, wypisywaniem ich w zeszytach, słuchaniu bbc i zajęciach z lektorami. nic tu po mnie, nie będę się wdawać w dyskusję z kimś, kto nie znając żadnego języka ma się za kogoś lepszego kto akurat go zna.
Miłego kontunuowania tej rozmowy, ciekawe czy na tym forum ktokolwiek jeszcze Ci pomoże.
[...]
do takajednanawetfajna:
Ja się teraz uczę 3 języków: angielskiego (który studiuję i sama dla siebie przygotowuję się do CPE), niemieckiego (uczę się prywatnie, 1,5h w tygodniu i zamierzam zdać ZMP) oraz hiszpańskiego (bardzo bym chciała zwiedzić ten kraj, a poza tym ten język jest taki melodyjny i tak przypomina mi ciepłe kraje:) )
Cięzko mi powiedzieć, ile czasu spędzam dziennie na nauce bo to zależy. Czasami nie mam w ogóle nastroju więc włączam sobie angielskie BBC i czytam książkę po angielsku i to samo wchodzi. Czasem biorę książkę self study do CPE, rozwiązuję kilka ćwiczeń (które sprawdzam z kluczem), spisuję słownictwo i przygotowuję sobie dla siebie testy np z jednego UNITU po czym piszę go za jakieś 2-3 tygodnie (jak juz zapomnę z czego go przygotowałam):) . Na studiach też jest sporo roboty z językiem:)
Jeśli chodzi o niemiecki, to oprócz tych zajęć z korepetytorką,zawsze w soboty koło południa przeglądam wszystko co robiłam do tej pory (zeszyty/kserówki), czasem dla odmiany włączam sobie jakieś niemieckie radio czy czytam sobie artykuły na yahoo.de . Najbardziej mi brakuje nauki drugiego języka na studiach :(
Jeśli zaś chodzi o hiszpański, to nie jestem w stanie powiedzieć ile czasu na to poświęcam. W wakacje siedziałam codziennie na stronie bbc gdzie mają lekcje dla początkujących, teraz czasem przeglądam notatki, dopisuję nowe słówka, ale to taka nauka raczej chaotyczna, dla siebie:)
Uczę się języków bo w przyszłości chciałabym pracować jeżdząc po świecie:) prowadzić wycieczki zagraniczne a wtedy warto znać języki:) poza tym bardzo łatwo mi się ich uczy i bardzo to lubię.
A no i oprócz tego 'pracuję', przygotowując ludzi do certyfikatów czy pomagając w nauce angielskiego:)
pozdrawiam:)
myśle że nikogo nie zdenerwowałam :)
i dziękuje Aguś za odpowiedź :)
właśnie o takie wypowiedzi mi chodziło, teraz już wiem że angielski studiujesz a nie np. biologie + 3 języki super ;)
ja w tym roku (maturzystka) mam zamiar zacząć studiować j.niemiecki na AP w Krakowie( takie 3 letnie), zdałam w tym roku DSD, mój angielski jest niestety słabiusieńki, zamierzam go doskonalić i zacząć nauke hiszpańskiego :)
chciałabym się nauczeć dobrze tych 3 języków, tylko zastanawiam się co potem, tzn. jak je wykorzystać :P coś z turystyką???, bycie pilotem wycieczek??? jeszcze nie wiem
wpisujcie się proooosze dalej, PO CO SIĘ UCZYCIE kilku języków, jak je później wykorzystujecie, poza wpisem w CV ;)
dzięki za odpowiedzi :)
[...]
"chciałabym się nauczeć dobrze tych 3 języków, tylko zastanawiam się co potem, tzn. jak je wykorzystać :P coś z turystyką???, bycie pilotem wycieczek??? jeszcze nie wiem"

W zeszłym roku w lecie byłem na wczasach w Chorwacji. Oprócz paru dni na plaży zwidzaliśmy okolice autocarm. Wycieczki prowadziła Chrwatka, która opowiadala nam o zabytkach i hsitorii swojego kraju w 3 językach angielskim, niemieckim i włoskim. Robiła to perfekcyjnie. Niestety zdarzało się, że po angielsku zaczynała mówić dopiero wtedy, gdy minęliśmy zabytek o którym opowiadała. Bardzo nam wtedy pomagała, choćby szczątkowa znajomość pozostałych języków, mnie włoskiego.

Choćby dlatego warto znać języki. Trudno wyobrazić sobie pracę przewodnika albo pilota wycieczek bez znajomości dwóch lub trzech języków. A również nam tturystom ta znajomośc się przydaje. Chocby to była znajomość na poziomie popularnych "Rozmówek".

W dzisiejszych czasach stają się popularne języki, o których nauce 10 lat temu mało kto myslał. Dzisiaj na duzurach w szpitalach prawie każdy lekarz uczy się angielskiego, a co druga młoda pielęgniarka norweskiego. Warto o tym wiedzieć, gdy ma się 15-18 lat, potem bedzie dużo trudniej.
nie ma co orinoko.....tak jak wszyscy widzą...kolejny przejaw chamstwa.
bez obrazy..;(

Bejotko - zgadzam się z Tobą całkowicie, na wakacjach, czy choćby w rozmowie telefonicznej, w pracy znajomość języka jest czymś, z czego można być dumnym. Nawet gdy w Polsce na ulicy , turysta( co nie jest częstym zjawiskiem ;) ) zapyta Cię o drogę, bez problemu powiesz.
Ostatnio miałem taki może dość dziwny przypadek, spotkałem w Warszawie, dwóch turystów z Japonii, chłopaka i dzieczynę, którzy patrząc na Dworzec Wileński, myśleli że patrzą na Dworzec Centralny, tam mieli spotkać przyjaciół. A że jakoś tak się zdażyło, że też zmierzałem w tamtą stronę, powiedziałem im że sa w błędzie, razem wsiedliśmy do autobusu, i miło mijał czas. Oczywiście rozmawialiśmy po angielsku.

Pozdrawiam

LUKE
Będąc kiedyś na Słowacji w tamtejszej Informacji w Starym Smokovcu tłumaczyłam ze słowackiego na angielski pewnej Chince/Koreance cośtam związane z wypozyczeniem autobusów.. Zdziwiło mnie, że w informacji kobieta nie mówi po angielsku (po niemiecku też nie, ani w żadnym innym języku). Natomiast w drodze do schroniska na Hali Kondratowej w Tatrach tłumaczyłam po angielsku Włoszce/Hiszpance którym zjazdem z autostrady A4 musi zjechać, aby dostać się do klasztoru Bernardynów (czy jakiegoś tam innego). Tak że znajomość języków bardzo się przydaje :)
A no i kiedyś w Warszawie starci państwo z Włoch mieli mapę miasta napisaną po włosku i chcieli się dostać gdzieś tam, doprawdy nie wiem jak nam się udało dogadać, bo ci państwo nienajlepiej mówili po angielsku ( np spytali "speak Englis?":)a ja nie mówię niestety po włosku:)
No nie wiem lu ke za usunięcie moich tekstów ( te trzy kropki w nawiasie ) chyba się obrażę. ):(
Od pewnego czasu z rozbawieniem obseruję waszą dyskusję. Oczywiście Ty, masz rację Orinoko. Żeby dogadać się z Anglikiem albo innym Amerykaninem wystarczy nauczyć się 10.000 słówek i czytać jak ty planujesz 1000 stron miesięcznie. Dla inteligentnego człowieka to "bułka z masłem". Ogromnym ułatwieniem może być herbatka z miłorzębu japońskiego. Wyobraź sobie: uczysz się z programem Prof.Henry - Słownictwo. W opcjach wybierasz sobie ilość słówek w ćwiczemiu - 50. Pijesz szklaneczkę herbatki i wykonujesz ćwiczenie, zajmuje Ci to 30-45 minut. Pijesz drugą szklaneczkę i za pół godziny umiesz już 100 słówek. Teraz popijasz kolejna szklaneczkę i czytasz 45 stron ulubionej powieści, albo kilka artykułów z Newsweeka. Za pół roku możesz przystępować do CAE, CPE lub innegoTOEFLa. FCE możesz sobie darować.

Jeśli będziesz miał kłopoty z otrzymaniem herbatki miłorzębowej, nie martw się możesz kupić tabletki BILOBIL - Zapomnij o zapominaniu!. Adres, gdzie je mozna kupić znajdziesz łatwo w internecie.

Niestety tabletki sa trochę mniej pewne w użyciu. Zamiast szklaneczki herbaty powinieneś zażyć przed nauką 1 tabletkę bilobilu i po dwie tabl. witaminy B6 i C. Bez witamin nauka będzie mniej skuteczna, mogą też przytrafić Ci się zawroty głowy.

Herbatka i Bilobil są skuteczne również przy nauce z innymi programami. Mam na myśli eTeachera i Tell me More. Jednak programy do nauki języków niedługo bedą już przeżytkiem. Japończycy opracowali miniaturowe urządzenie o działaniu podobnym do SITA-learningu. Jest o wiele lepsze od SITy i przede wszystkim dużo wygodniejsze. Są to magnetyczne klipsy lub kolczyki. Wystarczy taki klips założyć na lewe ucho i twoja podświadomość zaczyna otrzymywać sygnały wprost do mózgu, słowo angielskie - jego znaczenie niemieckie, słowo angielskie - jego znaczenie niemieckie, słowo angielskie - jego znaczenie niemieckie, ...

Bardzo zaawansowane są już prace nad polską lokalizacją tego urządzenia. Na razie wygląda to tak, że musisz założyć dwa kolczyki. Na lewe ucho kolczyk angielsko-niemiecki, na prawe niemiecko-polski. Dzięki temu jednocześnie uczysz się dwóch języków. Po 10.000 słówek w każdym.
Bomba, Prawda?

I teraz najważniejsza informacja. Jeśli kupisz 5 opakowań Bilobilu, zeskanujesz i wyślesz skan na adres [email] z tematem listu Hachi-Memoraku otrzymasz 3 zestawy kolczyków pamięci za friko. Gdy sprawdzisz ich działanie bedziesz mógł zamówić kolczyki do innych języków. Ale za to będziesz już musiał zapłacic po $50 za komplet. A to przecież niewiele, prawda?
>Bardzo zaawansowane są już prace nad polską lokalizacją tego urządzenia.

Lokalizacją? Z anatomią coś nie tak, czy co?
Aaa, bo Japończycy mają mniejsze uszy i te kolczyki moglyby z naszych uszu pospadac, tak?
>Lokalizacją? Z anatomią coś nie tak, czy co?
>Aaa, bo Japończycy mają mniejsze uszy i te kolczyki moglyby z naszych
>uszu pospadac, tak?

To taki żargon informatyczny. Lokalizacja to opracowanie narodowej wersji językowej systemu, który został opracowany w innym języku.
Np. Windows - to międzynarodowa nazwa systemu w jęzuku angielskim, a Windows.pl to nazwa zlokalizowanej wersji polskiej.

Tell me More to nazwa programu do nauki angielskiego opracowana przez francuską firmę Auralog. W Polsce lokalizacji tego programu dokonała firma Techland.

Powszechnie znane i używane prawie przez wszystkich pakiety MS Office są lokalizacjami tych pakietów dokonanymi przez polską filię Microsoftu.
Mówicie serio o tych kolczykach??? Czy żartujecie:)? Kiedy będą w sprzedaży?
Oj wiem, co to znaczy. Wykorzystalem dwuznacznosc.
ha! tez wzielam do chorwacji rozmowki. i jedyne czego sie nauczylam to 'josz jedno piwo i pomfrit' :]
Oczywiście, jesli ktoś bierze rozmówki za granicę i tam próbuje się przy ich pomocy porozumie, to nic z tego nie wyjdzie. Rozmówki trzeba kupić 3-6 miesięcy przed wyjazdem i pokuć je trochę w domu.
a ja mam takie kolczyki i wcale mi z uszek nie spadają, a ja nie Japonka :-)
są ładne, z niebieskim oczkiem.

a efekty są, już umiem dużo powiedzieć po niemiecku, moja korepetytorka nie może wyjść z podziwu, że 2 tyg temu uczyliśmy się odmiany czasowników i stopniowania przymiotników, a wczoraj już dyskutowaliśmy o stokach narciaskich w Austrii, na Słowacji, w Polsce itp.

dostałam je na Wielkanoc, jako prezent od Zajączka, łapcie zające!
a ja nie lubie polskiego i wcale nie mam zamiaru pieknie mowic po polsku nawet mam kłopoty z ortografiom ale mnie to nie obchodzi i karzdy niech mówi co chce a ja raczej z angielskiego to dopiero poczotkujaca bo ucze sie tylko 3 lata wiec ja taka uboga ale chce sie nauczyc moze go nie umie pieknie mówic jak wy ale staram sie zazwyczaj z wypowiedzi tak na 2 kartki z angola zostaje piec albo 4 a zpolskiego albo 1 lub 2 lub 3 natego z angola mam 4 a z polskiego mam 2 nawet mature lepjej zdałam lepjej z agilelskiego podstawowego na 80% a z polskiego 75%
To wcale tak pięknie nie wygląda. W październiku ub. roku miałem przyjemność uczestniczyć w kursie zawodowym w pobliżu Londynu. Z naszej firmy pojechali prezes zarządu, jego sekretarka Basia, troje naczelników i ja - przedstawiciel załogi, żeby w "fabryce" nie mówiono, że prezes wykorzystał cały limit kasy przeznaczony na szkolenia.

Na kursie przdstawiono nam, jako ciekawostkę "miniteachera". Jego działanie było "ciut ciut" inne niz opisał Tutor. Może dlatego, że nie było "zlokalizowane" dla Polaka.

W lewej słuchawce słychać było słówka angielskie (co 5-10 sekund), w prawej niemieckie. Nie znam niemieckiego, więc eksperyment potraktowałem jako ciekawostkę, ale Prezes był zachwycony. Załatwił sobie i pani Basi dwutygodniowy extra-turnus przeznaczony na nauke jezyka angielskiego. Później dwukrotnie przysyłał faksy o jego przedłużeniu. Gdy wrócili, Prezes zapowiedizł, że mamy do nigo i Bani Basi zwracać się tylko po angielsku lub niemiecku. Groził zmniejszeniem nagrody za mówienie po polsku.

To doświadczenie miało zabawny zakończenie. Okazało się, że prezes słyszał niemiecki tylko prawym uchem, angielski tylko lewym.

Pani Basia natomiast przekładała na zajęciach "kolczyki" dlatego jej reakcja była zupełnie inna. Gdy wchodziłem do sekretariatu mówiąc "Good morning, Miss Barbara", ona odpowiadała "Guten tag, Fraulein barbara. - Ach, dzień dobry Pyton", gdy ktoś witał ją po niemiecku, odpowiadała Good Morning Miss Barbara - A, dzień dobry Panie Nowak".

Przez długi czas mieliśmy dobrą zabawę, ale chyba bawilismy się trochę za głośno i od stycznia musiałem znaleźć sobie nową pracę.
Gdy wchodziłem do sekretariatu mówiąc
>"Good morning, Miss Barbara", ona odpowiadała "Guten tag, Fraulein
>barbara. - Ach, dzień dobry Pyton", gdy ktoś witał ją po niemiecku,
>odpowiadała Good Morning Miss Barbara - A, dzień dobry Panie Nowak".

Mała Miss Barbara
Na parkiecie kręci się
Ciągle tańczy sama
Nikt nie zauważa jej
Mała Miss Barbara
Pragnie podbić cały świat
Jeszcze nie zna pana
Który biznes duży ma
Według językoznawców osoba dwujęzyczna ma jeden język zawsze lepiej "opanowany". Np. moja kuzynka urodziła się w Polsce, mieszka w Kanadzie. Lepiej jest mówić po ang niż po polsku, ale nie ma tak bogatego ang słownictwa jak jej młodsza siostra, która nie chodziła do polskiej szkoły. Szczerze polecam jedną z publikacji na temat naturalnej nauki języka
http://nauka-jezykow.zlotemysli.pl/ag,1/
Temat przeniesiony do archwium.
91-115 z 115
| następna

 »

Pomoc językowa