Angielski w wieku 25 lat.

Temat przeniesiony do archwium.
Witam,

nie będę przytaczał tutaj całej swojej historii życiowej, bo nie wydaje mi się, że to ma jakikolwiek sens. W skrócie : zacząłem się uczyć języka z mizernym skutkiem w technikum, a później na studiach. Od około 2 lat nie mam styczności z jego edukacją. Zaczęło mi to bardzo doskwierać, stanowi to dla mnie barierę do zdobycia lepszej pracy. Mimo moich umiejętności w innych dziedzinach na rozmowach kwalifikacyjnych sprawdzany jest język, który nie rzadko trzeba momentami wykorzystywać w pracy. Mam 25 lat, chciałbym jak najpłynniej rozmawiać, nie mieć problemów z czytaniem oraz pisaniem. Jeśli chodzi o czytanie to zajmuje mi to trochę czasu, ale przeważnie wolę poszukać artykułów w ojczystym języku, bo po prostu tłumaczenie za długo idzie.

Jak dla mnie dobrym posunięciem Ministerstwa Edukacji było wprowadzenie j. angielskiego już w podstawówce . To pozwala dzieciom już od najmłodszych lat poruszać się w jęzku i umożliwiać dalszy progress. Niestety za moich czasów tak nie było o podejrzewam, żę tu leży źródło problemu ;/

Chciałbym się dowiedzieć, czy w wieku 25 lat można jeszcze nauczyć się płynnie używać angielskiego ? Co zrobić ? Jaką szkołę wybrać ? Jaką metodę ? Czy lepsze są zajęcia indywidualne, czy zacząć od grupowych?
Można :) Determinacja jest najważniejsza i niestety nie ma magicznego sposobu. Ucz się słownictwa, bo to moim zdaniem wazniejsze niz grama. Dużo słuchaj. tutaj jest świetna stronka można sobie pościągać audycje, które sa specjalnie przygotowane dla uczących się angielskiego. http://www.eslpod.com/website/index_new.html

Nie zniechęcaj się! Każdego dnia będzie lepiej, nawet jesli nie bedzie to dla Ciebie takie oczywiste :)
Ja zacząłem sie uczyc w wieku 41 lat od absolutnego zera, nigdy nie mialem styczności z tym jezykiem, w tym momencie kończe czytac harrego pottera 1 tom w oryginale, wiec jak się chce to mozna, wazna jest determinacja a nie wiek
polecam czytanie, nic tak nie rozwija slownictwa
Wiele osób twierdzi, że nie mogą się nauczyć angielskiego, bo nie ma koło nich dobrej szkoły, nie mają na nią czasu lub nie są w stanie wyjechać za granicę na naukę—‘bo tam te pewnie angielski wchodzi sam do głowy’. Chciałbym dodać swój komentarz na ten temat.

Uważam, że chociaż szkoła jest oczywiście świetną metodą nauki języka, to nie przeceniajmy jej: nawet najlepszy nauczyciel nie włoży do głowy języka—uczyć się trzeba dużo i głównie samemu. Również niektórzy nauczyciele sami mogą mieć problemy z tym językiem (np. wymowa)—a do tego dochodzi poziom innych uczestników takich kursów, którzy potrafią zaniżać ogólny poziom—lub go zawyżać.

Jeżeli chodzi o naukę języka za granicą, w specjalnej szkole językowej, to świetny pomysł—ale to, że szkoła znajduje się w kraju angielskojęzycznym automatycznie nie oznacza, że nauka będzie szła lepiej! Często nauczyciele w takich prywatnych szkołach nie są najlepsi (płace są kiepskie), a wiele słuchaczy to ludzie z krajów np. azjatyckich, którzy mają duże problemy z wymową i w rezultacie ledwie się ich rozumie—warto więc wybrać naprawdę dobrą szkołę. Do tego jeszcze można dodać, że często mieszka się w polskojęzycznej dzielnicy, z polską rodziną, i nie ma za dużo możliwości rozmawiania w tym języku. A poza tym... proszę pamiętać, że sporo Polaków—i nie tylko—którzy mieszkają dziesiątki lat w krajach angielskojęzycznych, nie potrafią mówić w tym języku albo mówią nim fatalnie—chociaż są nim na codzień otoczeni i chociaż niektórzy z nich chodzili do szkoły na angielski.

Osobiście uważam, że jak się ma odpowiednią motywację i samozaparcie, to można obcego jezyka nauczyć się praktycznie w dużym stopniu samemu. Obecnie istnieje na rynku ogromna liczba książek, które bardzo dobrze i w przystępny sposób tłumaczą gramatykę, jak też świetne programy komputerowe czy też do słuchania. Nie tak dawno zacząłem się uczyć w ten sposób języka hiszpańskiego i stwierdziłem, że nie potrzebuję chodzić do żadnej szkoły, aby nauczyć się podstaw tego języka—tym bardziej, że po prostu musiałem się na pamięć nauczyć wielu wyrazów, zwrotów i odmian, a żaden, nawet najlepszy nauczyciel za mnie tego nie zrobi.

Nawiązując jeszcze do tego, co napisałeś: ja też się w szkole uczyłem angielskiego z mizernymi wynikami: książka tłumaczyła gramatykę w ‘reporterskim skrócie’, bo niby miał to zrobić nauczyciel—którego znajomość tego języka pozostawiała DUŻO do życzenia! Zacząłem sam się uczyć z nagrań i książek słynnego Szkutnika (wreszcie było to coś normalnego i praktycznego, co przydawało się na codzień!)—których nie było prosto kupić, a innych dobrych książek też nie było. Co do Twojego wieku—wszystko jeszcze przed Tobą! Znam ludzi, którzy wyemigrowali w wieku nawet ponad 40 lat, bez żadnej znajomości języka i po kilku latach bądź to w tym języku studiowali, bądź używali non-stop w pracy. Ale absolutnie wymaga to dużo nauki i bierze dużo czasu—i nauka właściwie nigdy się nie kończy. Za to satysfakcja jest ogromna!

Życzę powodzenia!
Słówko od filologa, ale nie metodyka (nie specjalizuję się w nauczaniu). :-)

Cytat:
Chciałbym się dowiedzieć, czy w wieku 25 lat można jeszcze nauczyć się płynnie używać angielskiego

Naturalnie, że można. Warto sobie tylko uczciwie odpowiedzieć co to znaczy „płynnie”. Opanowanie języka np. na poziomie filologicznym jest wieloletnim wysiłkiem, dlatego na początek warto mieć nieco skromniejsze cele, żeby się nie zniechęcić (ja np. ucząc się niemieckiego wcale nie celuję w płynność na poziomie Niemca bo wiem z góry, że taki wynik zajmie mi tak długo, że może mi zabraknąć motywacji - na razie z niemieckiego ogólnego wystarczyłaby mi zdolność powolnego przeczytania niemieckojęzycznej powieści, w miarę poprawna rozmowa o rzeczach codziennych czy również w miarę poprawny list albo rozprawka na jakiś temat, a z niemieckiego "celowego" byłoby to zdanie ustnego egzaminu doktoranckiego).

Pewne cechy u uczących się dorosłych będą prawdopodobnie inne niż u osoby uczącej się do dziecka (masz np. większe szanse na silniejszy obcy „akcent”). Także nauka przebiega wtedy inaczej niż u dzieci (por. np. „Jak zostać poliglotą” H. Komorowskiej) – dzieci są lepsze w nauce pamięciowej (co szczególnie ułatwia początkowy kontakt z językiem kiedy nie ma za bardzo co rozumieć, a jest co zapamiętywać) a dorośli w myśleniu logicznym (przydaje się na wyższych poziomach zaawansowania). Zaletą nauki w wieku dorosłym może być lepiej ukształtowana motywacja (znów por. Komorowska).

Cytat:
Co zrobić ? Jaką szkołę wybrać ? Jaką metodę ? Czy lepsze są zajęcia indywidualne, czy zacząć od grupowych?

To powinieneś skonsultować osobiście z jakimś przyzwoitym nauczycielem. To JAK się uczyć zależy od tego CZEGO chcesz się nauczyć (w rozsądnej perspektywie czasowej – patrz fragment wyżej). Mogłabym oczywiście np. zamieścić informacje o tym jak ja się uczyłam (czyli jaki system nauki uważam za fajny/skuteczny) ale to nie musi odpowiadać ani Twoim celom ani np. charakterowi. W związku z tym sugerowałabym, żebyś sobie usiadł i na spokojnie odpowiedział na kilka pytań, które pomogą Ci określić czego chcesz (np. co chciałbyś umieć przeczytać za dwa lata, co powiedzieć, co napisać, jaki poziom poprawności by cię realistycznie satysfakcjonował - raczej " się dogadać" czy postawić na precyzję kosztem tego, że nowych tematów nie będziesz się uczył szybko) a potem poszedł z tak sformułowanymi celami do kogoś, kto się nauczaniem zajmuje i przedstawił mu problem (najlepiej nieoficjalnie, żeby ograniczyć prawdopodobieństwo sytuacji, w której np. lektor w konkretnej szkole zechce Ci "sprzedać" metodę tej szkoły niezależnie od Twoich potrzeb)
edytowany przez Iota: 17 lut 2011
Bardzo Wam dziękuje, to co napisaliście jest budujące i motywujące. Szczególnie to co napisałeś ty Jaras - nie sądziłem, że można zaczynać naukę w późniejszym wieku i liczyć jeszcze na jakiś progress.

Algon przyznam szczerze, że urodził mi się w głowie pomysł wyjazdu do UK. Wydawało mi się, że jest to jedyna szansa na naukę języka. Przedstawiłeś inne realia i pewnie dużo w tym prawdy. Mam wielu znajomych Polaków, którzy przesiadują tam od lat, a język znają na kiepskim poziome.

Wywód metodyczny Iota jest bardzo cenny. Lepiej zdobywać małe górki niż wdrapywać się od razu na sam szczyt. Trzeba wiedzieć co chce się dokładnie robić ,a potem trzeba to osiągnąć. Jak dla mnie płynnym poruszaniem się w języku jest swobodna rozmowa, bez obaw oraz bez jakichkolwiek zahamowań. Jednocześnie umiejętność czytania - w moim przypadku dokumentacji technicznych. Z wykształcenia jestem informatykiem i jest naprawdę wiele obszernych materiałów, które nie są dostępne po PL. Niejednokrotnie się za nie zabierałem, ale okazywało się, że muszę w tym momencie połączyć naukę nowych zdolności informatycznych z nauką języka - trwało to zbyt długo, więc tutaj płynność byłaby bardzo pożądana.

Zdecydowałem, że nie ma sensu zapisywać się na kurs grupowy. Nie chce siedzieć w klasie i przerabiać książek - to mogę robić we własnym zakresie. Muszę znaleźć osobę, która podejdzie do mojego przypadku indywidualnie - zbada mój poziom języka, pozna moje cele i razem ze mną będzie starać się je osiągnąć. W mojej obecnej pracy prowadzone są zajęcia - rozmowy. Przeważnie uczęszczają na nie osoby, które nie mają problemów z językiem - wśród nich siedzi jedna osoba, która jest nauczycielem. Rozmawiają na każdy temat i w razie jakiś nieprawidłowości nauczyciel poprawia osobę, która się wypowiada. Ma to za zadanie pomóc pracownikom w nauce języka, a raczej nie pozwolić im, żeby o nim zapomnieli. Na razie się tam nie widzę, ale widzę w tym jakiś sens i być może za kilka miesięcy będę starał się coś takiego zorganizować...
Cytat: jaras2712
Ja zacząłem sie uczyc w wieku 41 lat od absolutnego zera, nigdy nie mialem styczności z tym jezykiem, w tym momencie kończe czytac harrego pottera 1 tom w oryginale, wiec jak się chce to mozna, wazna jest determinacja a nie wiek
polecam czytanie, nic tak nie rozwija slownictwa

Jaras2712,
mógłbyś przybliżyć jak zgłębiałeś słownictwo?

Dzięki

Pozdr
Najpierw przerobienie ksiazek szkutnika mówimy po angielsku i myslimy po angielsku, dobrzycka kopczynski angielski dla poczatkujacych / angielski dla zaawansowanych, i jednoczesnie nauka z profesora henrego [ to zajecie na m.in 5 lat ] nastepnie analiza tekstwo piosenek, tekstow publikowanych na isel - podaje linki, sa rewelacyjne - http://www.isel.edu.pl/czytelnia/index.php
http://www.isel.edu.pl/sluchaj/index.php
no i teraz czytanie ksiazek z tym ze posilkuje sie dostenymi tlumaczeniami, kazde nieznane slowko mam w kompie, slowniki internetowe sa nieocenione
daze do tego, by za jakis rok swobodnie cytac ksiazki juz bez czestego siegania do slownika, mam nadzieje ze sie uda, no ale dziennie siedze nad jezykiem min 3 godz, czasami 5
Dawno temu po obejrzeniu filmu „A Christmas Carol” postanowiłem przeczytać w oryginale książkę Dickensa i przetłumaczyć każde słowo, którego nie rozumiałem. Zajęło mi to dużo czasu i stwierdziłem, że wiele słów było przestarzałych i niepraktycznych (nawet nie bardzo wiedziałem, co oznaczają po polsku). Nie była to dobra metoda.
Z mojego doświadczenia polecam przeczytanie czegoś, co jest ‘na czasie’—np. arktykułu z gazety/magazynu na temat ostatnich wydarzeń światowych lub związanego z czymś, czym się interesujesz i o czym chciałbyś porozmawiać i przekazać innym. Wtedy nauka wyrazów pójdzie Ci o wiele łatwiej, bo będziesz miał podwójną motywację—czytasz coś, co Ciebie interesuje i możesz również użyć nauczonych się wyrazów w rozmowie. Często warto postawić sobie za cel, aby w danym dniu wykorzystać kilka nowo-poznanych wyrazów/wyrażeń w trakcie rozmowy z innymi.
A co do uczenia się wyrazów poprzez czytanie książek, to zakładam, że już jesteś na pewnym poziomie zaawansowania. Proponuję na początek książki o nieskomplikowanym języku oraz dynamicznej i wciągającej akcji (np. John Grisham). Na pewno będzie bardzo dużo słów, których nie rozumiesz i nie chodzi o to, aby każde z nich znaleźć w słowniku—skup się na tych pojawiających się często. Zwykle po przeczytaniu takiej książki przyswajałem sobie od 50 do 100 słów.
Masz racje tylko częściowo - te kilka pierwszych ksiiazek ktore cztytam traktuje jako baze do nauki języka - bede je jeszcze czytal i sluchal wielokrotnie [troche to przypomina metode Szylara] to material na wiele miesiecy nauki, nie mowie juz o poznaniu kilku tysiecy slow, co jeszcze tysiecy kolokacji i idiomow - korzystam z komputerowego slownika pwn-oxford i intenetowego diki,gdzie mamy zdania do prawie kazdego slowa
do wszystkim zainteresowanych na forum - mam w ten sposob opracowanych ok 350 stron powiesci [harry potter, narnia, twilight, agatha christie, sherlock holmes, gdyby ktos stosowal podobna metode to chetnie sie wymienie plikami wordowskimi, mysle ze warto, bo penie 1 strona powiesci to z godzina pracy
Cytat: jaras2712
Najpierw przerobienie ksiazek szkutnika mówimy po angielsku i myslimy po angielsku, dobrzycka kopczynski angielski dla poczatkujacych / angielski dla zaawansowanych, i jednoczesnie nauka z profesora henrego [ to zajecie na m.in 5 lat ] nastepnie analiza tekstwo piosenek, tekstow publikowanych na isel - podaje linki, sa rewelacyjne - http://www.isel.edu.pl/czytelnia/index.php
http://www.isel.edu.pl/sluchaj/index.php
no i teraz czytanie ksiazek z tym ze posilkuje sie dostenymi tlumaczeniami, kazde nieznane slowko mam w kompie, slowniki internetowe sa nieocenione
daze do tego, by za jakis rok swobodnie cytac ksiazki juz bez czestego siegania do slownika, mam nadzieje ze sie uda, no ale dziennie siedze nad jezykiem min 3 godz, czasami 5

Szczerze mówiąc zazdroszczę tyle czasu na naukę:-)

Jeśli chodzi o temat, sporo czasu dajesz na opanowanie. Wielu sądzi (Szurawski, Birkenbihl, Szylar), że można przy efektywnej nauce znacznie szybciej opanować do stopnia komunikatywnego (0,5 - 2 lat). Nie wiem czy dla Ciebie nie warto coś z tego wypróbować.

Przykłady:
http://www.soffa.pl/Jak_sie_uczyc/Jak_uczyc_sie_slowek_tak_aby_pamietac_je_na_zawsze_i_miec_przy_tym_wiele_zabawy.html
http://piekny-umysl.pl/2009/11/technika-slow-zastepczych-tsz/
http://www.dobrametoda.com/ENG/ANGIELSKI%20-%20o%20metodzie.htm

Rekordzista:
http://www.rp.pl/artykul/124426.html

Pozdrawiam
ziz99
Nie ma idealnej metody, warto spróbować wszystkich i kontynuować tą, która w naszym przypadku daje najlepsze wyniki.
Jaras: nie znam metody Szylara, gdy piszesz o tych opracowaniach, to przypomina mi się wydawane pismo "Mozaika", posiadało ono różne angielskie teksty i od razy były tłumaczenia co poniektórych wyrazów i zwrotów (po polsku). Widziałem podobne książki w języku angielskim, z tym, że oczywiście tłumaczenia były po angielsku.
Ziz: Opanowanie języka zależy od wielu czynników (niech się na ten temat wypowiedzą eksperci), ale osobiście spotkałem ludzi, którzy po 6 miesiącach nauki (5 dni w tygodniu w szkole, 5-6 godzin, plus pewnie parę godzin dziennie w domu i w weekendy) całkiem sobie dobrze z językiem radzili i po roku już dostali się na studia. Z drugiej strony znam też ludzi (na szczęście jednostki), którzy mieli antytalent do języków (a przynajmniej do angielskiego) i pomimo wielu godzin nauki, nie potrafili płynnie wypowiedzieć jednego zdania. Niemniej jednak uważam, że podczas gdy język angielski posida swoje różne gramatyczne (i nie tylko) pułapki, to jednak jest łatwiejszy od wielu innych języków.
Cytat: hope_1
Jak dla mnie płynnym poruszaniem się w języku jest swobodna rozmowa, bez obaw oraz bez jakichkolwiek zahamowań.

Sprecyzuj sobie na jakie tematy i w jakich warunkach. :-)
Jeśli chcesz się uczyć mówienia to wstępnie sugerowałabym żebyś tego nie robił włącznie z lektorem – możesz np. oprócz tego dobrać sobie jakiegoś znajomego do prowadzenia rozmów czy pójść na te firmowe konwersatoria. Rozmów z samych lektorem chyba bym nie polecała, bo z powodu różnicy umiejętności trudno z tego zrobić prawdziwie naturalną rozmowę. :-) Z drugiej strony jeśli problemem w mówieniu stanie się nie poziom językowy a bariera psychiczna, to „gadanie do lektora” może dawać bardzo fajne efekty.

Cytat: hope_1
Jednocześnie umiejętność czytania - w moim przypadku dokumentacji technicznych.

W takim razie prawdopodobnie dobrze by było znaleźć lektora który zna (choć trochę) informatykę lub jest gotów się dokształcić do prowadzenia takich bardziej specjalistycznych zajęć.
edytowany przez Iota: 21 lut 2011
Temat przeniesiony do archwium.

 »

Pomoc językowa - tłumaczenia