Pare lat temu skonczylam liceum i to byl w zasadzie ostatni czas wzglednie "zorganizowanej" (pod okiem nauczyciela) nauki tego jezyka. Pozniej, pomijajac okazjonalne "zrywy" samodzielnego studiowania podrecznikow, ograniczalam sie glownie do czytania i ogladania w oryginale.
Moja pasywna znajomosc angielskiego jest na wzglednie wysokim poziomie (zazwyczaj rozumieniem 90-95% czytanych tekstow, w przypadku wielu stron nawet 100%) gorzej gdy mam cos sama "stworzyc". Tu konczy sie na "Kali chciec banan"... no prawie ;)
Czy macie jakies pomysl na ogolne podszlifowanie jezyka, slownictwa (czasem mam wrazenie ze choc codziennie czytam setki jesli nie tysiace zdan po angielsku - z pelnym zrozumieniem - to jednak tak naprawde za wiele mi w mozgu po tym nie pozostaje) moze czas rzucic sie na glebokie wody trudniejszych tekstow naukowych, bardziej wymagajaca literature piekna. No i musze chyba zaczac uwazniej studiowac czytane teksty, nie "przeskakiwac" nieznanych slow (na tyle rzadko sie to zdarza i zazwyczaj nie przeszkadza w rozumieniu tekstu, ze sie czlowiekowi zwyczajnie nie chce ich sprawdzac)
A moze pobawic sie w tlumacza - dla siebie, do szuflady oczywiscie.
Zdrowy rozsadek podpowiada tez, ze przydaloby sie udzielanie sie na jakis zagranicznych forach, szukanie penpali itd ale... strach mnie oblatuje na mysl o bykach jakie moge strzelac ;) Jestem typem neurotycznej perfekcjonistki, ktora nie znosi popalnianiac nejmniejsze chocby bledy, czegos niewiedziec i we wlasnych oczach automatycznie wychodzic na ostatniego glupka ;)
Jakies inne pomysly jak podszlifowac jezyk?