Witam!
Mój najlepszy przyjaciel poprosił mnie, żebym poduczył go angielskiego, bo jego umiejętności są w opłakanym stanie, a nie stać go na prywatne korepetycje. Oceniając na oko, to jest on na poziomie maksymalnie A2 (ja jestem na B2). Oczywiście zgodziłem się, ale wtedy pojawił się problem: kompletnie nie wiem, jak się za to zabrać...
Gdyby ktokolwiek z was był tak miły i napisał parę pomysłów, wskazówek, planów jak takie nauczanie miałoby wyglądać, to byłbym bardzo wdzięczny, gdyż może umiem dobrze angielski, ale moja kreatywność pedagogiczna jest praktycznie zerowa...
Wiem, że jest tu wielu ogarniętych ludzi, dlatego będę bardzo, bardzo wdzięczny za każdą odpowiedź :)
Pozdrawiam!