Cytat: pazday
Ale wystarczy, że będę je czytał ? Nie muszę analizować każdego zdania, każdej konstrukcji?
Czytanie jest dobrą rzeczą tyle, że jeśli trafisz na ciekawą książkę, analizowanie konstrukcji pójdzie się paść. Będziesz chciał się dowiedzieć, czy ten, co to go niedawno zabili, uciekł, czy pozostał w tych krzakach na zawsze, i studiowanie dlaczego ten czasownik jest użyty tak a nie inaczej nie będzie Cię obchodziło. No chyba, że masz mocny charakter i wyhamujesz, poprzyglądasz się danej konstrukcji gramatycznej, zrozumiesz, zapamiętasz i dopiero wtedy ruszysz dalej (ja nie mam takiego samozaparcia. Ja sobie o hamulcach przypominam na ostatniej stronie książki). Ale to prawda, czytanie uczy słownictwa. Uczy go lepiej niż jakiekolwiek słowniki, bo domyślając się znaczenia wyłapujesz to co naprawdę wyraża dane słowo (są słówka, których znaczenie nie zawsze pokrywa się w 100% z tłumaczeniem. Mają one nieco inny odcień. Niby to samo, ale nie do końca tak).
Jeśli książka jest średnio ciekawa, to bardzo dobrze do jej czytania dołączyć naukę gramatyki. Przerabiasz sobie jakieś zagadnienie, potem wracasz do czytania. Zobaczysz, jak będą Ci się podsuwały pod oczy przykłady do zastosowania owego zagadnienia, co to niedawno go sobie przerabiałeś.
Niestety, czytanie wyrabia tylko bierne poznawanie języka. Musisz go stosować także czynnie. Rozmawiać. Nawet sam ze sobą. Niebezpieczeństwem mówienia do siebie jest to, że można tworzyć błędne konstrukcje i przez owo rozmawianie pogłębiać je. Jak się ustrzec? Można szukać rozmówców (dla przykładu SKYPE), albo, to co chcesz powiedzieć, najpierw napisać (uczysz się pisowni), dać do sprawdzenia tu lub na inne internetowe strony (dla przykładu http://lang-8.com/ ), a potem, takie sprawdzone, opowiadać sobie na głos (koniecznie na głos - dlaczego? Spróbuj, to zobaczysz).