Jak to jest, że uczę się angielskiego tyle czasu i tyle swojej pracy i energii munpoświęcam i nie wychodzi? Widzieloście moje posty, prace, czasami napiszę dobra, z mala iloscia bledow, a czasami zdarzaja sie bledy z przedszkola. Ucze sie nie powiem, duzo, lecz jakos efektow nie widac - co pokazuja matury.
Na pierwszej się nie wyrobiłam z rozprawka, nauczyciel dal nam mniej czasu - 10 min krocej, no i troche nie wbilam sie w klucz z czytaniem
Dzisiaj za mna kolejna matura, nie wiem, raczej fatalnie, sluchanie to jakis dramat - nic nie rozumialam prawie (pytalam sie tez innych, ponic tez mieli problemy, mowili, ze lektorzy strasznie szybko mowili jakby sie gdzies im spieszylo), co gorsze pre osob sie spoznilo i przeszkadzalo, bo weszli e trakcie nagrania i dyskitowali jeszcze z nauczycielem. W 3 zadaniu ze sluchania mam czas na zapoznanie sie z poleceniem i w momencie gdy jetem przy 3 kropce (jest ich 6) zaczelo leciec nagranie (moje kolezanki rowniez nie zdazyly przeczytac, zwykle sie wyrabiam, ale turaj byl dramat)
Z czytaniem jest taki problem, ze rozumiem tresc, ale jak trzeba zaznsczyc prawidlows odp, czasami psuja mi 2 odpowiedzi i mam zgadnac co autor mial na mysli
Grama... niby wiem, ale nie wiem, czasami nie wpadne na pomysl
Pissnie, za malo czasu biorac pod uwage ze egzamin maturalny trwa 150 min 25 min czytanie plus z 5 min nankodowanie to jest juz 120 min na przeczytanie obszernych tekstow, zrobienie gramy i napisania db wypracowania i przepisania go jeszcze na czysto.
1 pkt = 2%
Jak tu nie zwariowac?