Wszyscy w tamtych czasach bylismy uczeni slowek i gramatyki. Ale na pewnym etapie zaczynamy w sposob automatyczny uzywac konstrukcji zdaniowych w duchu danego jezyka i to jest juz myslenie w tym jezyku. Jedni to maja wczesniej inni pozniej. Inaczej nie moglibysmy swobodnie mowic w tym jezyku, moze nawet wcale.
Przedawkowanie slowek i gramatyki na wczesnym etapie uczenia, moim skromnym zdaniem nie przyczynia sie do lepszego wladania jezykiem.
Ja sie troche "ucze" hiszpanskiego. Trudno to nazwac nauka, raczej takie male hobby on the side. Mam ksiazki do self study , dobre , takie kawa na lawe dla poczatkujacych z cwiczeniami i kluczem. Wkuwam z tego slowka, wypelniam cwiczenia pisemnie ,wszystko nawet bezblednie, ale jak mi to przyjdzie potem uzyc mowiac do kogos, to lipa z tego wychodzi. Prawda jest taka, ze w zywym kontakcie umiem powiedziec tyle co sie nauczylam z zycia, z filmow i z piosenek. Czasem sie zdarza, ze nawet automatyzuje prosciutkie zwroty i powiem cos do kogos po hiszpansku zamiast po angielsku, zwykle wtedy gdy jestem w trakcie ogladania hiszpanskiego serialu, sluchania tych samych piosenek w kolko. No wiec chyba cos w tym jest. ;)