Kiedyś o tym pisałem. Translatory są do chrzanu tarcia. Żeby zrozumieć wynik ich tłumaczenia trzeba być doktorem filologii z języka, z którego się tłumaczy, i doktorem habilitowanym filologii z języka na, na który się tłumaczy.
Są dwie inne, dużo lepsze metody, obie wykorzystują programy komputerowe.
1. Słownik Collinsa wydany przez YDP. Posiada on tzw tester, z którego powinieneś korzystać. Opis tego znajdziesz w moim wcześniejszym poście.
2. Program SuperMemo i własna baza. Wprowadzaj do niej każde sprawdzane w słowniku słowo, koniecznie z kontekstem. Po wprowadzeniu 30 słówek naucz się ich i odłóż tłumaczenie do następnego dnia. Codziennie pracę zaczynaj od wykonania programowych powtórek. Początkowo będziesz tłumaczył po jednej stronie, po miesiącu dwóch po 2-3 strony. Po pewnym czasie będziesz mógł przeczytać ze zrozumieniem i przetłumaczyć 20 stron, a przy drugim czytaniu tej książki będziesz mógł czytać nawet po 50 stron dziennie.
Jedyną lepszą metodą jest zlecenie przetłumaczenia ksiązki profesjonalnemu tłumaczowi.