Filmy z napisami czy bez?

Temat przeniesiony do archwium.
Mam pytanie czy ogladac filmy z napisami czy bez? Oczywiscie chodzi mi o oryginalne, a nie tlumaczenie bo te czasami sa na bardzo niskim poziomie.
Jak ogladam bez to nie zawsze wiem co mowia. Dlatego, ze nie znam niektorych wyrazow, nie jestem w stanie czasami zrozumiec co aktorzy mowia. Wiadomo dykcja zalezna jest od roli jaka gra aktor i czasami po parokrotnym przesluchaniu jestem w stanie zrozumiec tekst.
I zastanawiam sie czy po mimo tego, ze nie zrozumiem warto ogladac bez napisow. Czy jednak zawsze podlozyc oryginalne. Nie wiem jak to sie przeklada na osluchanie. A jest jednak bardzo wazny element.
Ostatnie zdanie mialo brzmiec:
A jest to jednak bardzo wazny element.
"to" mi sie zgubilo. :)
Zalezy ile rozumiesz. Sam powinienes wyczuc "ten" moment - np. jesli wiesz o co chodzi ogladajac film, rozumiesz wiekszosc dialogow to raczej napisy sa zbedne.
>Czy jednak zawsze podlozyc oryginalne.

Dlaczego zawsze? Ja robię tak: jeśli nie rozumiem bez napisów o co chodzi, to je włączam, a jeśli mówią wyraźnie i nie slangiem, oglądam bez napisów. Potem czytam same napisy i zapisuje sobie co ciekawsze zwroty.
Zawsze dlatego, ze zawsze beda jakies wypowiedzi, ktorych sie nie zrozumie.
jak zaczynalam ogladac filmy po angielsku to bylam spanikowana,bo nic nie rozumnialm... wtedy moja hostka poradzila mi wlaczac subtitles. teraz juz wiekszosc filmow moge ogladac bez napisow. tzn robie tak: jak ogladam film na dvd, to wlaczam napisy(zawsze warto wylapywac przy okazji pisownie) ale filmy na sky'u ma sie rozmumniec rozumniem i bez napisow-nawet csi:)
W sumie to chyba bede jednak z napisami ogladal.
Bo wiecej zrozumie, utrwale sobie slowka, ktorych sie wczesniej nauczylem. No i tez cale zdania takie ciekawsze mozna zapamietac. Tez tak czasami robie. Sa rozne ciekawe zwroty. Ze sluchu gorzej by z tym bylo.
Absolutnie ODRADZAM oglądanie filmów z napisami. Powodów podam kilka.

1. Reżyser filmu na pewno uznałby włączenie napisów za barbarzyństwo. Film został nakręcony po angielsku i w takiej wersji ma być pokazywany, a napisy tylko oszpecają kadr. Gdyby napisy miały być integralną częścią filmu, to zostałyby wkomponowane na taśmie w czasie postprodukcji (to taki argument żartobliwy trochę).

2. Włączając napisy rozleniwiasz się. Przyzwyczajasz się do tego, że zawsze na dole ekranu znajdzie się ściąga i co? I przez to uczysz się rozumieć ze słuchu o wiele wiele wolniej. Pamiętaj, że w czasie rozmowy z obcokrajowcem nie będzie nagle wyskakiwał gdzieś "dymek", tylko wszystko będziesz musiał zrozumieć bez podpowiedzi. (to jest argument już poważny)

3. Nie przejmuj się tym, że nie rozumiesz. Nie ty jeden. Skończyłem filologię angielską, przez paręnaście miesięcy siedziałem na Wyspach i dalej natrafiam na takie filmy, które potrafią mnie zmasakrować. Nie zależy to wcale od języka jakim posługują się aktorzy. Trafiłem ostatnio na wspaniały film "Calendar Girls", gdzie mówią strasznym dialektem i wszystko było ok. Rozumiałem bez problemu, gdyż film był poprawnie udźwiękowiony. Niestety, trafiają się filmy bardzo niedbale udźwiękawiane, albo wręcz koszmarne pod tym względem i ręka aż sama skacze do pilota, żeby włączyć te literki na dole ekranu. Zaciskasz wtedy zęby i puszczasz sobie film jeszcze raz i jeszcze raz. Boli? "Boli to znaczy, że żyje" jak mawiała pani instruktor na gimnastyce, po upierdliwej porcji ćwiczeń :)))

Ćwicz, ćwicz i ćwicz, nie będziesz potem marudzić w kontaktach z obcokrajowcami.

Pozdrawiam
O.
Najlepiej bez napisów, chyba że głównym celem nie jest poprawienie kompetencji listening.
Napisy pochłaniają część uwagi,która może być poświęcona słuchaniu i momentami demotywują.
>2. Włączając napisy rozleniwiasz się. (...) (to jest
>argument już poważny)

Teoretycznie to prawda, jednak praktycznie może dużo czasu minąć zanim będzie dana osoba rozmawiała z nativem - do tego czasu może wyćwiczyć listening, tak że już nie będzie potrzebowała napisów do filmów. Jeśli bez napisów nie rozumie się o czym jest akcja w filmie to raczej moim zdaniem napisy pomagają i są niezbędne (zwłaszcza jeśli nie zna się jeszcze dużo słów).
Mi napisy bardzo pomogły. Około 6 miesięcy oglądałem parę filmów tygodniowo z napisami (trudno mi określić ile dokladnie, ale raczej mało - z 2 moze), przez następne 3 miesiące dość intensywniej zacząłem je oglądać (tak z 70-80h lacznie bedzie) i zdecydowanie poprawila mi sie umiejetnosc sluchania - na wzglednym luzie moge teraz obejrzec jakis film/serial, w ktorym nie uzywaja jakiegos dialektu.

>Napisy pochłaniają część uwagi,która może być poświęcona słuchaniu i momentami demotywują.
To zalezy od jednostki, u mnie wlasnie motywowaly.

>Zaciskasz wtedy zęby i puszczasz sobie film jeszcze raz i jeszcze raz. Boli?
>"Boli to znaczy, że żyje" jak mawiała pani instruktor na gimnastyce,
>po upierdliwej porcji ćwiczeń :)))

Jak dla mnie malo jest tak dobrych filmow, ktore warto byloby obejrzec drugi raz ;-). A w ogole to zdecydowanie wole seriale od filmow (nie tylko dlatego, ze zrozumiec latwiej).
ad pakk

Zgadzam się, że pewien czas faktycznie mogą się przydać napisy. Niekiedy trzeba zoabczyć pisownię wyrazu, albo nazwiska/nazwy geograficznej itp., żeby być ją w stanie wychwycić. Jednak jestem stanowczo zdania, że należy jak najwcześniej odchodzić od napisów.

A z native speakerem można się zetknąć szybciej niż myślisz i co wtedy? :>
Czasami spotykam sie z taka sytuacja, ze jak duzo mowia w filmie i szybko to nie jestem w stanie tego jakby przetworzyc na polski. Mimo, ze teoretycznie rozumiem, bo slysze te wyrazy, sa one mi zrozumiale to praktycznie nie wiem co mowia.
Nadal za malo osluchany jestem?
>Czasami spotykam sie z taka sytuacja, ze jak duzo mowia w filmie i
>szybko to nie jestem w stanie tego jakby przetworzyc na polski.

Powinienes sie tez oudczyc przetwarzania na polski. Przez to tracisz czas i nice wchlaniasz struktur jezyka obcego. No i sie nie osluchasz dobrze, jak juz pisales. Przyzwyczaic sie do tego jest bardzo trudno i wymaga juz pewnego stopnia znajomosci jezyka, ale jezeli juz to "umiesz" to wygrales :-). Z wlasnego doswiadczenia polecam juz na poziomie podstawowym (A2)ogladanie filmow bez popisow lub z angielskimi. Polskie tylko przeszkadzaja.
Onamor, świetny wpis - całkowicie się zgadzam. Bardzo mnie pocieszyłeś z tym, że sam miewasz problemy mimo świetnej znajomości języka - mnie też się zdarza nie zrozumieć czasem nawet całej kwestii, ale łapiąc ogólny sens. Zresztą zawsze dla mnie stuprocentowe rozumienie filmów i piosenek było czymś niemal nieosiągalnym, ale po roku ćwiczeń praktycznie codziennie, jest już OK - po prostu ludzie mają różną sprawność tzw. "analizatora słuchowego" - to jakby wrodzone możliwości. Podobnie zresztą z wymową.

I ta uwaga o nagłośnieniu - niektóre filmy mają poziom efektów duuużo wyższy niż dialogów i muszę naprzemian dawać ciszej i głośniej... koszmar. O dziwo starsze filmy i seriale często są lepiej nagłośnione od nowszych. Jak zwykle chodzi o "nowoczesność" i kino domowe itp. - te latające samoloty, strzelanina, muzyka 3D itd., a o dialogach się zapomina.
Ja oglądam skazanego na śmierć bez napisów a moja znajomość języka jest uwierzcie na naprawdę niskim poziomie. JEdnak nic tam większosć filmu rozumiem bo nawet jeśli nie rozumiem tych kilku zdań to i tak nie tracę sensu filmu.
Jedno co mnie niepokoi jest to że jak oglądam film to kwestie tłumacze sobie szybko na polski, zależy jeszcze jakie bo jeśli to są złożone zdania to sobie skłądam powoli w głowie i tłumacze a jak krótkie to staram się nie tłumaczyć tego tylko jakoś od razu zrozumieć. Wyobrażam sobie sytuacje kiedy nawijam z angolem i najpierw sobie po polsku układam co powiem przetwarzam na anglika i mówie, on odpowiada a ja odpowiedz na polski i interpretuje. Porażka :P
mysle ze dobrym sposobem na pozbycie sie tlumaczenia z angielskiego na polski jest czytanie, duzo czytania. w miare postepu czytania przestajesz tlumaczyc na polski, zaczynasz wchodzic w jezyk
ja oglądam bez napisów przeważnie. Niestety, czasami muszę je włączyć, bo w ogóle nie czaje o czym oni mówią. Dla przykładu, ostatnio oglądałem świetny film z Sandlerem "Reign Over Me". Jak ktoś zrozumiał co on bełkotał po wyjściu z gabinetu pani psycholog, gdzie zaczął płakać i opowiadać o swojej rodzinie, to może sobie przybić piątkę ;-p
ad Marceli Kubik

To jeszcze dodam, że większość POLSKICH filmów jest fatalnie udźwiękowiona. I pomimo tego, że jestem Polakiem i językiem polskim posługuję się od urodzenia, często miewam problemy ze zrozumieniem takich produkcji (szczególnie z początku lat 90-tych). Nie wiem, czy to błędy popełniane przy nagraniu dialogów, czy potem montaż i miksowanie całej ścieżki dźwiękowej, nie mam pojęcia.

Co do efektów dźwiękowych - raczej za taki bałagan odpowiadają ustawienia w Twoim zestawie do kina domowego. Po prostu masz źle dobrane poziomy natężenia dźwięku w kanałach oraz czas opóźnień. Spróbuj pokombinować z nastawami i wszystko będzie OK :)

Co do analizatora słuchowego. Przed rozpoczęciem studiów na anglistyce moja umiejętność słuchania oraz wymowa były tragiczne. Przez kilka miesięcy męczyłem się na zajęciach z fonetyki i "listening", a tu nagle BĘC, coś mi się odblokowało w głowie, nagle zacząłem słyszeć! Widocznie moje neurony musiały przetrawić odpowiednią ilość materiału, a zmiana w umiejętnościach dokonała się skokowo, a nie ewolucyjnie. Hmmm... ten typ tak ma :D Dlatego absolutnie się z Tobą zgadzam ? analizator słuchowy i aparat mowy są różne u różnych ludzi. Ktoś może "łapać" dźwięki i produkować je z siebie bez większych problemów. Inna osoba będzie mozolnie się przebijać przez ćwiczenie z "listening" godzinami, puszczając sobie wiele razy nagranie zanim załapie jako-tako o co chodzi. Najważniejsze to znaleźć metodę najlepszą dla siebie, a to oznacza wypróbowanie RÓŻNYCH metod nauki :)

Pozdrawiam
Co do polskich filmów, to co prawda rzadko mam problemy z rozumieniem, ale nie wyobrażam sobie, jak mógłby to zrozumieć cudzoziemiec uczący się polskiego, kiedy aktor mówi coś żując gumę do żucia i przekrzykując koparkę... Ale faktycznie przypominam sobie kilka filmów, szczególnie niskobudżetowych, gdzie dźwięk był fatalny.

Teraz oglądam np. CSI, gdzie dźwięk jest do d... oraz The Outer Limits, gdzie po prostu rewelacja - ogląda się bez wysiłku. Niby ten sam AmE, a jakże inne wrażenie.

Co do analizatora słuchowego - myślę, że mamy podobny "problem". No cóż, niektórzy ludzie mają inne zdolności - np. kolega wyżej, który mówi, że ledwo zna angielski, a ogląda film w oryginale i "składa sobie" wypowiedzi. Ja mam problem taki, że tego "nie łapię" - dźwięk zlewa mi się czasem w jeden bełkot. Za to po angielsku czytam szybciej niż po polsku (setki słów na minutę - praktyka z okresu kiedy byłem dziennikarzem i musiałem czytać 2 godziny dziennie).

Możesz powiedzieć, co zrobiłeś na anglistyce, że nagle tak Cię olśniło? Jaką miałeś technikę uczenia się listening? Jak poprawiłeś wymowę (to też mój problem, aż wstyd)?

Dzięki za radę co do efektów - mam jakiś tani odtwarzacz, bo musi być "region-free", bo filmy mam amerykańskie, i zwykłe, ale porządne głośniki 4.1. Zobaczę w ustawieniach dźwięku - może da się wyciszyć efekty, ale nie sądzę, żeby można było coś zrobić np. z muzyką, zresztą nie wiem, nie znam się, zobaczę - ścieżka dialogowa jest nagrywana osobno od reszty więc teoretycznie powinno dać się coś zrobić, jeśli tylko sprzęt na to pozwala.

Jeszcze co do listening - od dawna planuję zrobić soft do ćwiczeń. Bardzo prosty pomysł - wygodny interfejs do powtarzania materiału fraza po frazie, żeby nie trzeba było szukać i ręcznie wybierać. Do tego pokazywanie skryptu, jeśli trzeba i ew. tłumaczenia. I tak się powinno przejść setki godzin trudnego materiału... Jakieś jeszcze sugestie? :)

pozdrawiam!
Ja wiem kto to zrozumiał ten co zrobił napisy :P (JOKE :P:P)
A z tymi książkami to mam czytać nawet jeśli niezbyt rozumiem treść tej książki?
Marceli Kubik ja oglądam filmy przez słuchawki troszeczkę głośniej puszczone i słysze świetnie, tylkko te słuchawki są takie duże wiecie jak studyjne.
Myśle że przez słuchawki całkiem lepiej się ogląda niż przez głośniki nawet 5.1
Prawda, przez sluchawki lepiej slychac, ale zauwaz ze pozniej nie bedziesz mial mozliwosci sluchac np. Anglikow z ktorymi rozmawiasz 'przez sluchawki' albo np. tak ogladac filmu w tv.
Dlatego staraj sie powoli wyeliminowac ten nawyk ;-) (chyba ze, jak co-po-niektorzy (jak to sie pisze?!), nie masz takiej mozliwosci).
Fajny pomysł, masz rację, tylko że ja z żoną oglądam, więc potrzebne dwie pary słuchawek :))).
Nie rozumiemm o co chodzi mam się starać to wyeliminować ale napisałeś w nawiasie że co niektórzy nie mają takiej możliwości :? nie rozumiem??
Ale słuchając przez słuchawki osłuchuję się z językiem.Minie trocheczasu ale potem będę rozumiał bez słuchawek myślę.
>Możesz powiedzieć, co zrobiłeś na anglistyce, że nagle tak Cię
>olśniło? Jaką miałeś technikę uczenia się listening? Jak poprawiłeś
>wymowę (to też mój problem, aż wstyd)?

Zadziałała brutalna masa nagrań, którymi zawalano nas na zajęciach oraz to, że 80% z nich odbywało się po angielsku, plus praca w domu :)

Wymowa - kurs "How Now Brown Cow" przerabiany w laboratorium plus "kopanie po tyłku" przez mgr M. prowadzącą w tymże laboratorium ćwiczenia z fonetyki plus gadanie na zajęciach po angielsku (i w innych sytuacjach)

Pozdr.
O.
Nie maja takiej mozliwosci = maja np. cienkie sciany (i nie mieszkaja sami), a ja jakos cichego englisha z reguly nie moge zrozumiec.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Praca za granicą