OK - przyznaję - nie latam wszędzie z laptopem który łączy się z Internetem przez komórkę... ;-))
Jak muszę wziąć gdzieś w trasę słownik (z jakichś powodów) to mam miniaturkę - mieści się w kieszeni- OXFORDa (minidictionary) - ale nie jest taki mini jakby się zdawało... ma jak piszą:
- over 40 000 entries and more than 45 000 definitions
Jestem zadowolony bo kiedyś w Sopocie kupiłem go w księgarni za 10zł. był przeceniony, ktoś go odsprzedawał - przyznaję, że hasła są objaśnione troszkę trudniej, wymagają większej znajomości słówek niż przy standardowych słownikach (oczywiście jednojęzyczny... ;-)
Tak więc jest zdecydowanie lepszy od WORDPOWERA a ma rozmiary co najmniej 3 razy mniejsze, a wagę to nawet i z 5 razy...
OK, ale siedzę w domku mam stałkę - po jakiego diabła mam jeszcze kupować jakieś słowniki, kiedy mam GOOGLE i ONELOOKa ???
Pozdrawiam i dziękuję za próbę przekonania mnie - po części się udało...po części nie...jak to w życiu czasem bywa... ;-)))