Certyfikaty Dla Anglistów ??

Temat przeniesiony do archwium.
Interesuje mnie sprawa certyfikatów jakie powinien posiadać anglista/ germanista .

Mam zamiar w przyszłości studiować lingwistykę angielski z niemieckim i chciałabym być tłumaczem ale także uczyć bym chciała . Wiem , ze to jeszcze sporo czasu , ale tak się zastanawiałam co prócz studiów?

Czy posiadanie przez anglistę FCE/CAE/CPE coś daje ? [ w kontekście zawodowym ]
Czy może inne certyfikaty warto mieć [np TOEFL/IELTS] ?

Poza tym są jakieś certyfikaty specjalistyczne takie jak BEC ? Tylko np medyczne/prawnicze ?

Jakie jest wasze zdanie na ten temat?
Do Anglistów: Jakie Wy macie certyfikaty i co wam dały ?

Będe wdzięczna za odpowiedz ;)
do nauczania angielskiego warto mieć co najmniej CPE albo CELTA, najlepiej DELTA i inne certyfikaty,TOEFL też się w życiu przydaje
Co do tłumaczeń-trzeba złożyć egzamin w zakresie tłumaczeń z danej tematyki i warto się szkolić z zakresu korzystania z CAT.
co do germanistów -warto mieć certyfikaty Goethe Institute,warto zdawać egzaminy tłumaczeniowe i robić studia podyplomowe w tym zakresie.

Co dają egzaminy? Potwierdzenie i weryfikację aktualnego poziomu wiedzy, wiedzę o tym jak wyglądają-co jest przydatne jak chcesz kogoś do nich przygotować.Ja sama przeszłam na własnej skórze wszystkie egzaminy do których aktualnie uczę.Między innymi po to,żeby wiedzieć jakie taktyki na egzaminie są przydatne i jak to wygląda od strony zdającego, choć np.egzamin biznesowy nie był mi pilnie potrzebny.No ale ja mam takie zasady,że jak coś komuś polecam to najpierw testuję na sobie.
Egzaminy uczą też dyscypliny.Ja regularnie staram się weryfikować poziom mojej wiedzy z języków którymi władam bo to mobilizuje do pracy i do tego,żeby stale dbać o to by poziom kompetencji językowej znacznie ci się nie obniżył.Bo utrata płynności i biegłości w języku nawet po studiach filologicznych nie jest niemożliwa.Często tak się dzieje jeśli ktoś sobie po pewnym czasie odpuści.Jeżeli stale nie pracujesz zmniejsza się zasób słownictwa i stopień poprawności.
Egzamin daje satysfakcję,pokazuje jaki jest aktualny rzeczywisty stan twojej wiedzy więc zwiększa twoją wiarygodność np. w oczach potencjalnego pracodawcy.
A tłumacz, co tu dużo mówić,musi uczyć się całe życie bo język zmienia się stale , szczególnie obecnie pod wpływem nowoczesnych technologii i internetu powstaje tyle nowych terminów,że aby dotrzymać kroku ewolucji języka po prostu trzeba się stale dokształcać.Studia to zaledwie początek drogi,tłumacz to przede wszystkim produkt końcowy mozolnego wieloletniego samokształcenia i stałego pogłębiania swojej wiedzy.
Certyfikaty specjalistyczne oczywiście są, w każdym języku,to tzw.language for special purposes -LSP albo language for professionals i tego typu egzaminów i kursów musisz szukać jeśli cię to interesuje.W angielskim jest choćby BULAT czy prawniczy ILEC.
Dziękuję za wyczerpującą odpowiedz ;)

Zgadzam się z tym , ze jeśli się kogoś przygotowuje do jakiegoś egzaminu to warto mieć o nim pojęcie także praktyczne . Tak więc certyfikaty bardzo się przydają . Przede mną daleka droga bo puki co to zadnego certyfikatu nie posiadam ale w przyszłości z pewnością postaram się o kilka ;D

A jak jest ze specjalizacją ? Wiadomo , ze tłumacz powinien mieć swoje dziedziny typu medycyna / prawo / budownictwo .. Tylko jak się do tego zabrać ?
No i kiedy ? Jeszcze na studiach czy raczej po ?

No i chyba najbardziej nurtujące mnie pytanie : czy jeśli ma się mgr z jakiegoś innego kierunku ( w moim przypadku będzie to prawo - o ile się uda ;) ) - i np tylko licencjat z lingwistyki to czy pracodawcy/biura tłumaczeń patrzą na to gorzej niż na osobę np tylko z mgr z lingwistyki?
Nie patrzą na to gorzej.Ważne jest co umiesz.Jeden z najlepszych obecnie w Polsce tłumaczy technicznych jest po AGH i po studiach podyplomowych w zakresie tłumaczeń.Na nich właśnie dokształca się w zakresie specjalizacji, no i dodatkowo do egzaminu,który upoważnia do wpisu do krajowego rejestru tłumaczy danej specjalizacji.Bo tłumacze różnych specjalizacji mają swoje ogólnopolskie zrzeszenia,podobnie jak rzemieślnicy.I to one kontrolują dostęp do zawodu, pod nadzorem ministerstwa spraw wewnętrznych.
Jeśli chcesz zatrudnić się w biurze dostajesz na wejściu próbkę do tłumaczenia i na tej podstawie jesteś oceniany/a jako materiał na pracownika.Z tłumaczeniami trochę inaczej niż pedagogiką, inne wykształcenie niż stricte filologiczne nie musi uniemożliwiać kariery ale może być dodatkowym atutem.Wtedy wymaga się od tłumacza złożenia egzaminu na tłumacza przysięgłego albo studiów podyplomowych w zakresie tłumaczeń, najlepiej mieć oba.Dla tłumacza ważniejsze od dyplomów są umiejętności praktyczne.Mam w rodzinie ciotkę-farmaceutkę, która po złożeniu egzaminu jest tłumaczem tekstów farmaceutycznych,wujka oceanologa i tłumacza w tej dziedzinie,dziadek był marynarzem i wojskowym oraz tłumaczem,zajmował się terminologią techniczną związaną z komunikacją radiową i konstrukcją okrętów ale i angielskim ogólnym.Sama dokształcam się obecnie w interesującym mnie zakresie,robię tłumaczenia z języka ogólnego i z tematyki związanej z moimi studiami i przygotowuję się do egzaminu na tłumacza przysięgłego.Do bycia dobrym tłumaczem trzeba znać typowy register sposób i styl pisania prac z danego zakresu bo co wolno tłumaczowi języka literackiego tego absolutnie nie wolno tłumaczowi języka technicznego, ponadto trzeba mieć bardzo obszerne słownictwo i stale trenować przekład.Warto choćby jeździć na warsztaty przekładu organizowane czasem przez różne instytucje lub uczęszczać na szkolenia z tego zakresu.Nie ma do tłumaczeń jednej, prostej instytucjonalnej drogi.Będąc absolwentem filologii nie zostaniesz nigdy automatycznie tłumaczem bo to jak dziennikarz wolny zawód i wszystko zależy od ciebie.
A co do tłumacza przysięgłego to jak to jest . Znalazłam taką informację :

' ukończyła magisterskie studia wyższe na kierunku filologia lub ukończyła magisterskie studia wyższe na innym kierunku i studia podyplomowe w zakresie tłumaczenia, odpowiednie dla danego języka '

I tu moje pytanie : Czy jeśli będe miała ukonczone studia magisterskie np z prawa i licencjackie z lingwistyki - ale nie bede miała podyplomowych to czy mogę ubiegać się o miano tłumacza przysięgłego ?
W tłumaczeniach prawnych po prawie bardzo dobrze można się odnaleźć.Polecam trening przekładu na wyborach dokumentów dla prawników w interesującym cię języku.
Jest trochę takich publikacji na rynku.
Za budownictwo raczej trudno ci się będzie zabrać z braku wiedzy choćby z zakresu materiałoznawstwa.
Mnie podobnie jak ciebie ze względu na już posiadaną wiedzę interesuje prawo,socjologia i medycyna,a konkretnie neurologia i wirusologia i w tym kierunku mam zamiar dokształcać się,możliwe,że w Hiszpanii ponieważ tam znalazłam najciekawszy program studiów podyplomowych z tego zakresu. Obejmujący 3 języki którymi władam w takim zakresie przekładu jaki mnie najbardziej interesuje.Ale znalazłam też 2 potencjalnie atrakcyjne dla mnie oferty z Polski, więc zobaczymy.Ucz się,pogłębiaj wiedzę z języków obcych cały czas,skup się na dziedzinie o której rzeczywiście coś wiesz i czytaj prasę branżową i książki z tego zakresu.Podyplomówka i praktyka w jakimś biurze albo kancelarii to bardzo dobra droga do zawodu.
Mnie właśnie interesowała by tematyka prawna i medyczna głównie kosmetologia ;)
Ale to jeszcze spooooro czasu ;)
A jesli można wiedzieć to z jakimi językami jesteś związana i ile lat się uczysz?

Ja się cały czas nie mogę zdecydować czy język niemiecki jest odpowiednim ..;]

I czy , zeby zostac tłumaczem przysięgłym trzeba mieć ileś lat przepracowanych czy nie ma to znaczenia?
>Potwierdzenie i weryfikację aktualnego poziomu wiedzy,

aktualnego? wiesz na jak dlugo jest wazne np. cpe?
http://www.ocot.pl/egzamin_techniczny.php?id=12
Tu są ogólne wymogi,te są dla tłumaczy technicznych ale to wymogi ustawowe dla wszystkich ubiegających się o status przysięgłego.
Tak,wiem,że egzaminy są bezterminowe ale inaczej patrzy się na certyfikat z czasu studiów np. 8 lat temu a inaczej na ten np. sprzed 2 lat.Patrz zalecenia Cambridge o pomiarze kompetencji językowej.Mówię jak patrzą na to pracodawcy i rekruterzy w firmach bo w firmach jest już coś takiego jak audyt znajomości języków obcych pracowników.Ja zdaję egzaminy regularnie co jakiś czas, co ty robisz to twój wybór ale ludzie nie są głupi i wiedzą,że w miarę upływu lat poziom biegłości językowej może się obniżać.
>ale inaczej patrzy się na certyfikat z czasu studiów np. 8 lat temu a inaczej na ten np. sprzed 2 lat.
taa, ale co jesli tamten egzamin tez byl z czasu studiow? tych egzaminow nie mozna nazwac 'weryfikacja aktualnego poziomu wiedzy'.

>Ja zdaję egzaminy regularnie co jakiś czas
tzn. np. co 5 lat zdajesz jeszcze raz cpe dla samego zdania?
A propos moich języków to angielski i rosyjski,angielski to praktycznie mój rodzimy język,aktualnie dokształcam się z hiszpańskiego by dorównał poziomem mojemu angielskiemu i rosyjskiemu bo chcę pracować w tych trzech językach.
Niemiecki cóż,nie wiem czy jest łatwy ale wiem,że jest przydatny i dobrze płatny.Przynajmniej w biznesie i technologiach,nie wiem czy prawniczy też.
Ale biznesowy polecam.Kosmetologia jako specjalizacja to bardzo niegłupi pomysł.
Nie dla samego zdania tylko dla wszystkich innych powodów podanych przeze mnie wcześniej.I nie co 5 lat tylko co 3 a powinno się co 2.
A lat mam 26 więc łatwo policzyć ile uczyłam się tych języków, zważywszy,że człowiekowi pamięć długotrwała zaczyna normalnie funkcjonować około 5 roku życia i od tego wieku gromadzimy wiedzę w sposób kumulatywny.No chyba,że komuś zdarzy się wylew ale dzięki Bogu takich przygód narazie w życiu nie miałam.
Cóż ci mogę powiedzieć pakk? Niektórzy robią pompki,żeby nie stracić formy i jeżdżą na zawody ja stale się uczę i zdaję egzaminy.
Miło się rozmawiało ale pora na mnie.Zmykam bo muszę się dokształcić,mój mężczyzna męczy mnie o aktualne analizy światowych rynków giełdowych więc biegnę czytać FT i prasę branżową.
Napewno jeśli zdawało się egzamin na studiach i od tego czasu minęło powiedzmy 10lat to inaczej się na to patrzy niż jakbyśmy zdali go 2 lata temu . Sama nie wiem czy zdecydowałabym się kilka razy zdawać ten sam egzamin no chyba ze między jednym a drugim minęło by sporo czasu to może .. ;) Napewno jest to jakiś sposób na ciągłe doskonalenie jezyka , bo naprawde łatwo pozapominać . Sama wiem po sobie .Uczyłam się 8lat niemieckiego i szło mi bdb i miałam 2 lata przerwy i zerowy kontakt z językiem i można powiedzieć , ze znaczynam teraz od zera bo prawie nic nie pamiętam . Troche szkoda , ze tak zaniedbałam ale mówi się trudno .
Języka się tak zupełnie nie zapomina więc warto odświeżyć ten niemiecki, w miarę nauki przypomnisz sobie to co już kiedyś umiałaś.
Ja z kolei żałuję dziś,że z dzieciństwa zapomniałam koreański bo nawet mi się podoba,miałam opiekuna Koreańczyka i okazję by się nauczyć ale szłam na łatwiznę i częściej rozmawiałam z nim po angielsku niż po koreańsku.No i zaniedbałam francuski ale jakoś ten język zawsze szedł mi opornie,teraz go odświeżam.Warto bo każdy dodatkowy język to klucz do nowego świata,do nowego kręgu kulturowego i sposobu postrzegania rzeczywistości.No i język obcy jest kolejnym, świetnym i często niezbędnym narzędziem pracy dla większości ludzi.
Madziula-rozejrzyj się teraz po necie bo okazuje się,że jeśli ktoś myśli o tłumaczeniach to fajne rzeczy można robić w wakacje.Ja właśnie zapisałam się na intensywne warsztaty tłumaczeniowe z Legal English, w Krakowie w 1 weekend lipca.
Rozglądam się właśnie teraz za innymi warsztatami i kursami tego typu planowanymi na lato.
W wrześniu,27 w Warszawie są XXII warsztaty przekładu prawniczego i specjalistycznego organizowane przez TEPIS.Możliwe,że tam też się wybiorę.
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Studia za granicą