Ponownie zaczynam naukę

Temat przeniesiony do archwium.
Jest to moje kolejne podejście do nauki angielskiego. Uczyłam się już kilkakrotnie (mam 27 lat) - trwało to od kilku miesięcy do roku. Zrobiłam jakiś nic nie warty certyfikat telc na poziomie a2 i miałam roczną przerwę. Teraz mam już duzo wolnego czasu i zamierzam porządnie wziąć się do roboty.
Korzystam narazie z wielu książek i poszukuję najlepszej.
Kupiłam też Profesora Henrego słownictwo 1&2. i tu zaczyna się problem. Korzystając z rad udzielanych na forum (bejotka i inni) zaczełam od nauki maksymalnei 30 słówek dziennie jednak trochę mnie to nudzi ponieważ najczęściej 90% słówek znam i nie mam co powtarzać a dni mijają. Czy w takiej sytuacji moge codziennie dokładac do nauki 100 słówek z czego większośc i tak ląduje w powtórkach za 100dni (opcja "już umiem")? - jednak zawsze coś zostaje do nauki.
Poświęcam na nauke około 6 godzin dziennie (mam taką możliwość): program komputerowy, gramatyka z książek (a w tle telewizja angielska), i tłumaczenie fragmentów artyk. z Rzeczpospolitej w języku angielskim.
Co jeszcze mogłabym zrobić aby moja nauka była bardziej owocna?
Zaznaczam, ze w przyszłości chciałabym podejśc do FCE. Dziekuję za wszystkei rady i komentarze.
[wpis usunięty]
jednak trochę mnie to
>nudzi ponieważ najczęściej 90% słówek znam i nie mam co powtarzać a
>dni mijają.

skoro tak jest, to powinnaś była kupić słownictwo 3,4. Ucz się większymi partiami, po 100 jak mówisz, sporo i tak już umiesz.
Z czasem mogłabyś kupić sobie jakiś fajny wordbuilder, żeby zacząc uczyś sie słów w konteksie zdań. Wg mnie tak sie uczy o wiele lepiej, lepiej zapamiętuje i chyba to tak nie nuzy jak słówko za słówkiem , jak w SM na przykład.
Potem może być coś fajnego z serii self-study z inteligentnym kluczem (takim, który oprócz odpowiedzi tłumaczy dlaczego tak a nie inaczej). polecam Leo Jones'a, sama kiedyś dawno przerobiłam sobie Progress to proficiency i bardzo mi się podobała. Widzę, że jest również 'Making progress to First certificate' kurs pre-FCE, więc coś łatwiejszego. Moze dla Ciebie. Bardzo dużo daje czytanie książek, mozesz wybierać jakies grader readersy, na początek :-)

powodzenia :-)

ps. wiesz, kończyłam filologię angielska, ale myślę, że z języka i tak nawięcej nauczyłam się sama.
Ja swoje uwagi piszę raczej do ludzi, którzy zaczynają naukę, zwłaszcza wspomaganą programem SuperMemo. Liczba 30 nowych słówek dziennie nie jest żadną stałą granicą. Uważam, że jest optymalna. Wśród uczestników naszego forum, podejrzewam, niewiele jest osób naprawdę początkujących. Większość uczy sie jezyka wiele lat. Dlatego, jeśli uważasz, że 30 nowych słówek dziennie to za mało, ucz się 300 niec nie stoi na przeszkodzie. Jednak, gdy liczba powtórek dojdzie do 10.000 bedziesz musiała zwolnic tempo.

Może jednak pozostań przy tych 30, i zacznij czytać książki i tworzyć na ich podstawie własne systemy słówek, tych, które bedą Ci najbardziej potrzebne.
W księgarniach można jeszcze dostać dwujęzyczne wydania powieści Artra Conan Doyle'a "Pies Baskerville'ów" i Roberta Luisa Stevensona "Niezwykły przypadek doktora Jekylla i Pana Hyde'a" oraz bardzo ciekawe wydanie powieści "Trzech panów w łódce ... z angielskim", która jest adaptacją do potrzeb studentów angielskiego powieści Jerome'a K. Jerome p.t. "Trzech panów w łódce nie licząc psa". W księgarniach sieciowych można też dostać jej polskie tłumaczenie.

Wszystkie te 3 pozycje wspaniale pomogą Ci rozwijać znajomość języka.
Zapisz się na kurs, bo Twoja znajomość języka (nawet przy dużym wkładzie pracy w obecnym stylu) raczej nie będzie się poprawiać. Owszem, nauczysz się słówek, będziesz umiała robić ćwiczenia, ale jak przyjdzie przetestować to na żywo to możesz się zdziwić. W twoim planie brakuje konwersacji. A przecież uczymy się po to, żeby móc rozmawiać z innymi, prawda? Jeśli myślisz o FC to dochodzi do tego jeszcze writing (ktoś Ci to musi sprawdzić). Z kolei samo słuchanie radia czy TV nie przygotuje Cię do listeningów - tu też musisz robić konkretne ćwiczenia.
W Twoim przypadku kurs da też dodatkową motywację - będziesz musiała iść na zajęcia, nie powiesz "dzisiaj nie mam czasu, pouczę się jutro". A skoro masz teraz dużo wolnego czasu, wybierz kurs intensywny. Efekty mogą Cię zaskoczyć:)
>W księgarniach można jeszcze dostać dwujęzyczne wydania powieści Artra
>Conan Doyle'a "Pies Baskerville'ów" i Roberta Luisa Stevensona
>"Niezwykły przypadek doktora Jekylla i Pana Hyde'a"

Niekoniecznie musi się kupować książki dwujęzyczne (gdy nam tematyka tychże nie odpowiada), można kupić anglojęzyczne wydanie książki, którą mamy we własnej biblioteczce i w trudnych momentach wspomagać się tą polską wersją.
Dziekuje wszystkim za rady. Zaczęłam od słownictwa 1&2 bo, tak jak pisałam, moja nauka zakończyła się na poziomie a2 więc tak naprawde początkującym z maleńką wiedzą. W prof Henrym jest mnóstwo słówek, które znam bezbłędnie ale są też takie, których nigdy się nie uczyłam więc wiem, że muszę porządnie przerobic i te poziomy.
Spróbuje kupić jakaś lekturę jednak obawiam się, że za mało umiem aby cokolwiek z tych książek zrozumieć.

Niestety nie mam możliwości uczestnictwa w kursie, w szkole językowej. Mieszkam w małym miasteczku i jedyne kursy to takie organizowane ze środków unijnych - zresztą obecnie nawet takie nie są prowadzone. Najbliższa szkoła językowa to 40km więc koszt dojadów byłby wyższy niż czesne - niestety nie mogę sobie na to pozwolić.
Pozostaje mi nauka samodzielna w domu

Korzystam aktualnie z książek: redpp, Gramatyka angielska w tekstach, We learn english(1-3) oraz Angielski dla leniwych. Wśród wielu pozycji te najbardzeij przypadły mi do gustu. Jeśli macie jeszcze jakieś inne propozycje proszę piszcie.

Mam jeszcze pytanie dot. Prof. Hnerego: Czy (jeśli tak to w jaki sposób) moge powtarzać słówka, których uczyłam się np. dzisiaj? Program ustawia automatycznie powtorki ale ja mam więcej wolnego czasu i z chęcią poćwiczyłabym jeszcze to co dzisiaj było nowe. Czy jest jakiś sposób?
Wiem, że bez konwersacji nei naucze się języka. Mam zamiar chodzić na korepetycję w miare moich możlwiości finansowych (pewnie max raz w tygodniu). Jak troszeczkę sie podszkolę to postaram się znaleść kogoś do rozmów przez internet - narazie jednak na to za wczesnie :(.
O jakich kursach internetowych mówisz?
"Spróbuje kupić jakaś lekturę jednak obawiam się, że za mało umiem aby cokolwiek z tych książek zrozumieć."

Lektury są na róznym poziomie zaawansowania...np. Robin Hooda znalazłam w wersjach od 1-5 levelu.Możesz na początku "przerabiać" krótkie opowiadania.

I mam taką sugestię, jesli chcesz zdawać FCE, to zacznij uczyć się z książek wyd Cambridge, MacMillan itd., które będą Cię pomału przygotowywać pod tym katem. Do słownictwa dobrze przerobić English Vocabulary in Use (są różne poziomy, z kluczem) lub cos podobnego. generalnie książkę, w której będzie słownictwo działami (z ćwiczeniami)

Poza tym Profesor Henry 5.5- Konwersacje, są tam 4 poziomy ćwiczeń ze słuchu. Mam i sobie bardzo chwalę. Nawet moja 40 letnia uczennica to lubi:)(a jest na poziomie elementary-preintermediate)

A jesli masz dużo czasu, to możesz zacząć uczyć się Business English. Jest mnóstwo książek na poziomie elementary i pre-intermediate, np. Market Leader, z nagraniami i kluczem. Część tych książek jest nastawiona na komunikację (telephoning, presentations etc.), a część na konkretne działy, jak np. marketing czy finanse.
Masz rację To_ju. Nie trzeba kupować wersji dwujęzycznych, mnie wiele dało czytanie powieści "Pies Baskerville'ów" po angielsku, którą czytałem po polsku chyba jeszcze w podstawówce i później w liceum. Wersję angielską zacząłem czytać kilka lat po studiach (wcale nie filologicznych).

"Trzech panów w łódce... po angielsku" mam dopiero zamiar czytać. Ale przygotowując się do tego przeczytałem wersję polską i do tego namawiam wszystkich.

Więcej o tej pozycji na stronie wwww.angielski.edu.pl.
przyłączam się do dyskusji w Twoim temacie :)
również jak Ty zamierzam w najbliższym czasie podejść do FCE. Z tego co czytam mój poziom jest raczej nie dużo wyższy niż Twój. Jestem studentem, mam niezłe wyniki ale wiem że mój angielski jest słaby. W dzisiejszych czasach język obcy to podstawa by się liczyć na rynku pracy i dlatego jestem strasznie zmotywowany by się nauczyć wreszcie porządnie angielskiego :)
jak uważacie co daje najlepsze efekty przy nauce? ostatnio pomyślałem nad tłumaczeniem sobie tekstów artykułów z gazet motoryzacyjnych po angielsku, wydaje mi się że dobrze jest czytać i tłumaczyć to co mnie interesuję.
na razie korzystam z Prof. Henry ale nic więcej nie mogę na razie powiedzieć po używam go dopiero od krótkiego czasu.
Z własnego doświadczenia co możecie polecić co przynosi najlepsze skutki?
dużym moim problemem jest blokada przy rozmowach i konwersacji z innymi... wiem że umiem coś powiedzieć ale podczas rozmowy jestem jakiś "spięty" i "mam pustke w głowie"
co możecie poradzić?
z góry dzięki :)
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa - tłumaczenia

 »

Pomoc językowa - Sprawdzenie