No nadal nie mogę się przekonać do czytania bez słownika. Ja sobie
>robię w zeszyciku taki glosariusz, zerkam parę razy dziennie i na
>drugi dzień czytam ten sam fragment książki i przypominają mi się
>wszystkie znaczenia (nawet jeżeli ich nie zapamiętałem to z kontekstu
>sobie przypomnę). Wytłumaczcie mi, dlaczego by tak nie robić?
>Oczywiście, czytanie idzie wolniej, ale chyba o naukę tutaj chodzi.
Dobrze robisz. Chodzi o to, żeby nie przerywać czytania przy każdym nowym słówku, żeby sięgnąć do słownika, bo to może zniechęcić do czytania, gdy tych słówek jest dużo i gubisz wtedy wątek.
>Filmy również pomyślałem, że są dobre do nauki i ciekawe. No i widząc
>obraz zawsze łatwiej domyśleć się znaczenia zdań.
>Telewizja raczej odpada.
A wiesz, ze w telewizji też puszczają filmy? ;-)
Czy podcasty ściągane na mp3 i słuchane powiedzmy
>pół godziny dziennie (powrót autobusem do domu) są dobre na
>"osłuchanie"?
Pewnie.