> może być I live in apartment.
Co do Twojego problemu... Miałam taki sam kiedy zmieniłam szkołę w klasie II liceum. Pierwszy rok przebimbałam użalając się nad sobą, że nic nie potrafię i mam niebotyczne zaległości (co zresztą było prawdą). Uczyłam się angielskiego od 4 kl. podstawówki, a praktycznie nie umiałam powiedzieć nic, a o zrozumieniu mojej nowej nauczycielki na lekcji, już nie wspomnę. W klasie maturalnej zaczęło się tak samo. Ale w październiku, pomyślałam, że chyba matura się zbliża i trzebaby coś z tym zrobić. ;) Wzięłam się więc w końcu za siebie i przy okazji za mój angielski. Zaczęłam robić testy maturalne, jakoś 2-3 tygodniowo, pisać listy, sprawdzać słówka, których nie znałam, kuć na pamięć te formułki, itd. itp. Nie mówię, że było łatwo, bo nie było. ale chce Ci uświadomić, że naprawdę dużo można nauczyc się samemu, jeśli naprawdę się chce. I to nie jest zadna bujda. Mnie się kiedyś wydawało "Że jak to, mam się sama uczyć? Przecież i tak nic nie rozumiem, więc nie ma sensu...!" A sens naprawdę jest. Dla przykładu powiem, że od października nauczyłam się więcej niż przez 7 lat angielskiego na lekcjach w szkole. a maturę podstawową (bo o rozszerzonej przy składaniu deklaracji jeszcze nie myślałam) zdałam spokojnie, na 90%.
Po prostu, trzeba wziąć dupę w troki i zasuwać. ;)
Pozdrawiam! :)