Nie ma rady - takiego złotego środka. Każdy musi to przede wszystkim to czuć. W którym miejscu zrobić przerwę, lub połączyć zdania. Jak dobraź ekwiwalenty, aby odpowiadały lub przybliżały, w możliwie największym stopniu, treść oryginału jaka płynie przecież z zastosowania takich a nie innych struktur, które konotują tak a nie inaczej, i przekazują taki a nie inny sens. :)
Ja zawsze tłumaczę i zmieniam tekst dopóty, dopóki przybiera on postać w jakiej sam bym go chciał przeczytać, czy to w Internecie, czy na plakacie, czy składając urządzenie.
Jest to ogromny wysiłek intelektualny, dlatego co godzinę trzeba robić sobie przerwę na 5 minut i rozciągać mięśnie. Wówczas odpoczywasz. To tak z innej beczki, tipsy jak nie nadwyrężać brainsa :)
Co to tego motywatora tudzież mentora, najlepiej już coś wiedzieć, by umieć wybronić się po napisaniu tego lub owego, gdyż umiejętność przedstawiania swoich racji - często właściwych - bywa pomocna, gdy przyjdzie np. reklamacja, czego nie życzę, ale o czym warto pamiętać.
Jak już wspomniała o tym boginka, tłumaczenia są różnorakie, nie ma jednego arcywzoru. Dlatego tez powinnaś raczej oczytać sie tekstów, umów po ang, potem po polsku, lub znaleźć dwujęzyczne teksty, aby zobaczyć, jak niekiedy dalece od sibie odbiegają pod względem rozmieszczenia, rozplanowania i wypunktowania. Jeśli jednak masz wymaganie od klienta, że tekst należy zostawić w niezmienionej formie, nie cudujesz :)
Oczytać się, tak to właściwe słowo-,
dopełniające istoty rzeczy, jaką jest przecież wiedza tłumacza - mówimy tu o wiedzy merytorycznej.
Tak się składa, że na np. RECITAL znajdziesz kilka odpowiedników w umowie, ale musisz umieć je stosownie do dokumentu odpowiednio przełożyć.
W tekstach "różnorakich" zazwyczaj wymagana jest mniejsza wiedza merytoryczna. Liczy sie precyzja słowa. Dobitność, przejrzystość, żadnego owijania w bawełnę.
Długie i skomplikowane słowa, rónicuje sie pod względem treści jakie niosą, warto przeczytać to zdanie dekleratywnie lub pod innym kątem, zastanowić się jakie jest jego przeznaczenie, kto będzie to czytał i wówczas, pokroić na drobniejsze kawałki, które użytkownik przełknie po jednorazowym przeczytaniu, lub dodając w nawiasach zbęde elementy, uprościć strukturę zdaniową.
W tekstach użytkowych liczy się przekaz a nie artyzm dobranych środków i wyszukany styl. Zatem w instrukcjach piszemy krótko i zwięzłowato, najczęściej w formie bezosobowej.
Dobrym i sprytnym rozwiązaniem jest używanie myślików w długich zdaniach. To pozwala sledzić myśl, która splata się z innym wątkiem, nie gubiąc jej tropu już na przedbiegach :) że tak się wyrażę.
Ogólnie gdy już będziesz wiedziała jak zabrać się za tekst, patrząc na jego strukturę, przerzucając kolejne strony umowy, będziesz w stanie sama podejmować decyzje, które zaważą o twoim być lub niebyć w przyszłej karierze.
Niestety, cholercia, jest problem z wyważeniem :) - nie kół rzecz jasna, bo tłumaczenia to jazda bez trzymanki. Wyważeniem słowa i myśli oryginału. Retoryka pozwala odeprzeć argumetny oponentów i w kontestacji można wygrać z przeciwnym słowem, ale należy pamiętać o NADINTERPRETACJI. Do tego niewiele trzeba i zaczyna się bujanie w obłokach, omijanie prawdy i tworzenie własnej.
Problem w światku tłumaczeniowym ogólnie znany, sam się z nim borykam, ale sama ŚWIADOMOŚĆ, pozwala oprzytomnieć na czas i poprawić ten zafałszowany obraz.
Nie wiem co by tu pisać, można by naprawdę sporo, wszystko zależy od podejścia, czasu, nakładu stron do zrobienia, oraz rzetelnośći.
W razie pytań pytaj na [gg]