Nie chcę zbyt ostro polemizować z moim ostatnim przedmówcą, Panem Marcelim. Nie mogę się niestety zgodzić z wszystkimi jego krytycznymi uwagami. Zacznę od jego poparcia opinii autora tego wątku "No więc pytanie Kolegi, który mówi, "po co mi wyrazy typu konserwator przyrody" jest jak najbardziej na miejscu." Niestety tu ani jeden ani drugi nie mają racji. Być może przykład został źle dobrany, ale "konserwator przyrody" po angielsku jest wyrażeniem jak najbardziej potrzebnym i to nie za 10 lat, ale już dzisiaj. Przypomnijmy sobie awanturę o Rospudę. Oczywiście dla czytelnika faktu i SuperExpresu jest to coś niepotrzebnego, ale jeśli ktoś chce śledzić ten temat w prasie UE, to jest niezbędne. Takich przykładów można znaleźć więcej.
Co do bazy "Audio Advanced English", rzeczywiście powstała ona podczas przygotowywania się do egzaminu TOEFL Pana Woźniaka, dziś może wydawać się troche pzesarzała, mnie nie podoba się zawarty w niej amerykański akcent, wolałbym brytyjski. Nie mniej jednak pomogła wielu ludziom w opanowaniu języka do profesjonalnego wykorzystania. Ja osobiście uważam ją za bardzo dobry trenażer wymowy, znaczenia jej wyrażeń uczę sie niejako przy okazji (powinienem napisać w czasie przeszłym, bo już przestałem z niej korzystać).
Jeśli chodzi o ilość haseł w słownikach, to jest to temat do dyskusji. Rzeczywiście tzw "duże słowniki" zawierają sto kilkadziesiąt tysięcy haseł, ale są i były dostępne na naszym rynku takie słowniki jak "New Oxford of Dictionary of English" liczący 350.000 hseł i "Webster's International Dictionary" liczący 485.000 haseł. Jest się czego uczyć, tylko po co? Żaden native tylu nie zna.
Pozostaje więc problem ilu i jakich słówek należy sie uczyć. najepiej byłoby uczyć się jak Pan MK proponuje ze słownika frekwencyjnego, tylko ja z takimi nie zetknąłem się w księgarniach.
nastronie www.isel.edu.pl znajduje się liczący 2000 pozycji tak słownik, ale jet ułożony alfabetycznie, a więc jego przydatność spada. Za podobny słownik można uznać dwiewięciotysięczny słownik "European English", ale też jest ułożony alfabetycznie.
Ja wielokrotnie pisałem, że wystarczy nauczyć się 3.500 słów opierając się na dobrym podręczniku, a następne kilkadziesiąt tysięcy uczyć się z lektury prasy i książek. Potwierdz o fakt, że tzw Word Bank i Functions Bank Repetytorium Oxfordu mają właśnie tyle słów/wyrażeń.
Zabawna jest sprawa dotycząca bazy zawierającej słowo "quark", jest to baza oparta na wydanym przez PONS/LektorKlett słowniku p.t. "Aktywny słownik języka angielskiego". Jest to słownk znany na naszym rynku prawie 20 lat. Zresztą jest kilka wersji językowych tego słownika, wszystkie powstały na bazie tego samego słownika NIEMIECKIEGO. Dlatego znajduje się właśnie tak tłumaczone to słowo, jest to po prostu germanizm. W słowniku, o którym wspominałem (NODE) mamy drugie znaczenie tego słowa tak zdefiniowane:
Quark - a type of low fat turd cheese.
A co do mojego udziału w tej bazie, to mam mieszane uczucia. Kilka lat temu opracowałem bazę "Angielski w 3 miesiące dla początkujących i średniozaawansowanych". Przedstawiłem ją wydawnictwu PONS z propozycją wydania na płycie CD. Propozycja została przyjęta, ale baza zostala wydana w dwóch kawałkach. Moje nazwisko nie znalazło się w instrukcji. Gdy zgłosiłem to w redakcji, jej Redaktor Naczelny obiecł to poprawić w następnym wydaniu. Okło pół roku później otrymałem paczkę z kilkoma bazami tego typu. Sprawdziłem uwmowę, okazało się, że niezbyt dokładnie ją przeczytałem przed podpisaniem. Umowa dotyczyła opracowania koncepcji baz i zrzeczenia się wszystkich praw na rzecz Wydawnictwa. W ten sposób zostałem uznany za autora bazy, o powstawaniu której nic nie wiedziałem. mao tego nie zgodziłbym sie jej firmować takiej postaci.
Dziękuję za pozdrowienia Panu MK, przekazuję wzajemne.
Pozdrawiam również wszystkich innych forumowiczów.