W takim razie nauczyciel nie zlecił Ci tłumaczenia. Zlecił Ci zrobienie prezentacji, a to coś innego. Widzę dwie rozsądne możliwości (zakładając, że skoro nauczyciel pozwolił Ci poprawiać, nie jest krwiożerczym tyranem):
- uważa, że umiesz dużo i tylko Ci się nie chce
- wie, że umiesz niewiele i chce Cię zmotywować
Zakładam, że mamy do czynienia z przypadkiem nr 2 (bo nauczyciel nie wymaga, żebyś zaliczył test powiedzmy na 4). W takiej sytuacji metoda "na przetłumaczenie" jest nie tylko oszustwem, ale jest po prostu nieskuteczna. Nauczyciel będzie wiedział, że nie wykonałeś pracy sam, że ktoś to zrobił za Ciebie. Przecież wie, jaki poziom reprezentujesz.
Wydaje mi się, że nie chodzi o to, że prezentacja była "ładna" w sensie śliczna, skomplikowana i "jak po polsku". Chodzi o to, żebyś włożył w nią pracę. Bo to co zaliczasz to nie są zajęcia z umiejętności ślicznego opowiadania tylko z angielskiego i jest jasne, że "ładna prezentacja" z angielskiego będzie dużo mniej skomplikowana niż z polskiego.
Gdybym miała coś radzić osobie w Twojej sytuacji, byłoby to: usiądź i zacząć myśleć and tym co umiesz powiedzieć/napisać po angielsku. Coś umiesz na pewno. Weź tę wiedzę i włóż ją w prezentację. Bo "tłumaczenia" i tak prawdopodobnie nie dostaniesz, a nawet jeżeli je dostaniesz, to wcale nie jestem pewna czy właśnie o to chodzi nauczycielowi. A wręcz przeciwnie, podejrzewam, że całkiem nie o to.
Pozdrawiam
J.
PS. Jeżeli jesteś na poziomie poniżej upper-intermediate nauczyciel najprawdopodobniej i tak nie wymaga od uczniów stuprocentowej poprawności. Nawet od tych zaliczających na pięć.