kochani,musicie zdawac sobie sprawe z tego, ze anglia jest dosc przereklamowanym eldorado, zwlaszcza w polsce...mieszkam od 3 lat w londynie, wyjechalam na zywca bez pracy i zakwaterowania, mialam farta ale nie wiem, czy zdecydowalabym sie na taka jazde raz jeszcze.Poczatki sa zawsze b. trudne, aczkolwiek determinacja a przede wszystkim znajomosc jezyka to juz polowa sukcesu.Zarobki przerozne, za moich poczatkow byly wyzsze ale to oczywiscie zrozumiale, emigrantow przybywa z dnia na dzien i rynek jest zawalony potencjalna 'tania sila robocza'. Dlatego raz jeszcze - jezyk to podstawa i nigdy nigdzie nie przyznawajcie sie, ze czegos nie umiecie.Jesli znajdziesz prace jako kelnerka, mow ze pol zycia spedzilas w polsce w tym zawodzie, jesli bedzie to hotel - ze masz kwalifikacje i swietne zdolnosci komunikacyjne...to podstawa, nie dac sie.Szerze powiem, poczatki byly dla mnie walka o przetrwanie, prawdziwa szkola zycia ale dalam rade, wsiaknelam w to miasto, jest niesamowite, centrum swiata, roznorodnosc kultur... zycie 'po godzinach' to prawdziwe zycie, jednak jak sobie wszystko zorganizujecie zalezy wylacznie od was samych no i od szczescia takze... UWAGA NA POLSKICH (niestety to prawda) I NIE TYLKO OSZUSTOW, ktorzy beda obiecywac zlote gory a w koncu zostaniecie na lodzie...
(p.s.: wczoraj zostalam napadnieta we wlasnym domu przez polskich bandziorow...wszystko skonczylo sie ok,policja itd... jednak uprzedzam, ze tutaj zycie to nie jebajka ;). napewno dacie rade, trzymam kciuki.