Filologia angielska a CAE

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 40
poprzednia |
Cześć! Jestem uczniem czwartej klasy liceum. Zdałem już FCE i w rok później CAE. Zdecydowałem, że będę zdawał na filologię angielską. Chciałbym się dowiedzieć jak dużo muszę pouczyć się jeszcze do egzaminów, poza tym jak mają się egzaminy do szkolnego etapu olimpiady języka angielskiego, który przeszedłem dwa razy.
zastanow sie co robisz zanim pojdzisz na filologie!!!
Dlaczego? Jeśli w życiu nie umie robić się nic innego to nie ma wyboru, trzeba iść za głosem serca:) Prawdę powiedziawszy żaden inny kierunek nie dałby mi w życiu satysfakcji. Możesz odpowiedzieć dlaczego mam się zastanowić?
Podzielam Twoj punkt widzenia, najwazniejsza jest intuicja, jesli jestes dobry i czujesz ze
to jest to, to jak najbardziej powinienes to zrobic.
Pozdrawiam.
Wszystko zależy od tego na jakim uniwerku chcesz studiować.
Aby dostać się na większość, Twoje umiejętności wystarczą. Jednak jeżeli chodzi o te lepsze to na pewno trochę nauki nie zaszkodzi.

Najbardzije zależałoby mi żeby dostać się na UAM. Tomcio, czy Ty studiujesz anglistykę? Jeśli tak to bardzo prosiłbym o kilka wskazówek jak uczyć się do egzaminów!


Jestem "dopiero" w czwartej klasie. Nie podam Ci żadnej wspaniałej recepty na sukces na egzaminie. Mogę Ci jednak poradzić abyś wnikliwie przestudiował testy z poprzednich lat na UAM. Z tej uczelni widziałem tylko jeden test (niepełny). Nie jest banalny jednak dla kogoś, kto ma CAE, dwa razy brał udział w 2. etapie olimpiady j. angielskiego i zna 7000 słów, nie powinien być przeszkodą. Zrób trochę testów w podobnym formacie, a na pewno w pażdzierniku będziesz odbierał indeks UAM.
Jetsem pełen podziwu dla Ciebie. Nie tylko z powodu Twoich osiągnięć w angielskim, ale również dlatego, że zdecydowałeś się studiować anglistykę ponieważ to Ci odpowiada. Ja nie mam tyle odwagi. Chciałem być nauczycielem angielskiego, ale wady tego zawodu (głownie zarobki) tak mnie zniechęciły, że zdecydowałem startować na SGH. Będę trzymać za Ciebie kciuki.
I jeszcze jedno; jak znajdziesz trochę czasu to odpowiedz na mój post o temacie Olimpiada języka angielskiego. Drugi etap coraz bliżej, a ja wciąż wiem niewiele na ten temat.
Tak naprawde to nie ma żadnej recepty na to czy sie dostaniesz mając FCE/CAE. Ja zdawałem na anglistykę w zeszłym roku i teraz jestem szczęśliwym studentem II semestru ;-) W ogólniaku chodziłem do klasy o profilu językowym gdzie 3/4 klasy zdawało FCE chyba w III klasie a mi akurat się nie chciało. No i proszę :-) Tak poza tym to jestem na III roku na informatyce i musze przyznać że ostatnio więcej czasu poświęcam na ang. A co do egzaminów wstępnych to zacząłem się uczyć 4 dni przed ale po 16h/dobę ;-) tylko nie bierzcie ze mnie przykładu bo można dostać z nerwów szczękościsku. Jak ostatnio powiedział prowadzący na zintegrowanym ang. (zbliżała się burza) "Czytajcie szybciej, bo się ściemnia". Pozdry.
Tez jestem studdentką II roku, anglistyka jest bardzo przyjemna w studiowaniu, ciekawa. A co do zarobków... Nie są wielkie, ale masz dwa miesiące wakacji w roku (płatnych przeciez), ogromną satysfakcję ( wiem, bo pracuję w szkole) poza tym zawsze możesz uczyc na kursach - wtedy troche kasy wiecej wpadnie
Yoolka, mam do ciebie pytanie: czy w szkole uczysz wlasnie angielskiego? jak udalo ci sie dostac etat w szkole skoro jestes dopiero na drugim roku? pytam bo sama chcialabym sie przekwalifikowac. popracowalam troche z dziecmi i dopiero teraz wim, ze to jest to co chcialabym robic.
Dlaczego miałaby nie dostac pracy w szkole na drugim roku?Znam nauczycielke angielskiego która studiowała geografie, i dostała prace nie mając nawet FCE ale obiecujać ze zrobi w ciągu pół roku... Wzięłam z niej przykład i udzielam korków z anglika; stwierdziłam ze sie wybieram na anglistyke,wprawdzie dopiero za rok, ale czy FCE starczy? Chetnie bym zobaczyła testy z anglistyki,jakby ktos znał i mogł podac mi jakis adresik stronki o tej tematyce,to byłabym wdzięczna:)
Dostanie pracy na drugim roku jest możliwe, nawet na pierwszym. Wszystko właściwie jest możliwe, jeśli w małej wiosce nie ma nauczyciela języka, a prawie zawsze nie ma. Do tego często dają nawet zakwaterowanie na miejscu. pRAWO WYGLĄDA INACZEJ, CONAJMNIEJ LICENCJAT Z ANGIELSKIEGO I TO NA KIERUNKU PEDAGOGICZNYM JEST POTRZEBNY DO UCZENIA. cÓŻ Z TEGO, JEŚLI Z POWODU BRAKU NAUCZYCIELA SZKOŁA DOstaje zezwolenie od kuratorium na przyjęcie praktycznie każdego. Przepraszam za Caps Lock, to przez przypadek, a niestety nie umiem patrzeć na ekran, kiedy piszę. Także trzeba zgłosić się do szkółki wiejskiej, lub na obrzeżach miasta. Anglistów bardzo w kraju brakuje i na pewno w Twojej okolicy jest taka szkoła. Powodzenia.
>Dostanie pracy na drugim roku jest możliwe, nawet na pierwszym.
>Wszystko właściwie jest możliwe, jeśli w małej wiosce nie ma
>nauczyciela języka, a prawie zawsze nie ma. Do tego często dają nawet
>zakwaterowanie na miejscu. pRAWO WYGLĄDA INACZEJ, CONAJMNIEJ LICENCJAT
>Z ANGIELSKIEGO I TO NA KIERUNKU PEDAGOGICZNYM JEST POTRZEBNY DO
>UCZENIA. cÓŻ Z TEGO, JEŚLI Z POWODU BRAKU NAUCZYCIELA SZKOŁA DOstaje
>zezwolenie od kuratorium na przyjęcie praktycznie każdego. Przepraszam
>za Caps Lock, to przez przypadek, a niestety nie umiem patrzeć na
>ekran, kiedy piszę. Także trzeba zgłosić się do szkółki wiejskiej, lub
>na obrzeżach miasta. Anglistów bardzo w kraju brakuje i na pewno w
>Twojej okolicy jest taka szkoła. Powodzenia.

Sorry że tak późno, ale dopiero dziś znalazłem tę stronę. Też jestem sudentem drugiego roku anglistyki (nie mylić z filologią angielską). Nie pracuję zawodowo - oprócz korepetycji i wolontariatu - ale szczerze mówiąc nie chcę pracować jako nauczyciel. Przepraszam bardzo, za 700 zł na starcie... z perspektywą 1,5 tys. za kilkanaście lat... nie nie, dziekuję bardzo. Nie żebym pracą gardził, wręcz przeciwnie, ale to hańba (tak to się pisze? czy przez "ch", dobra, nieważne teraz) osoba, która ma przygotować przyszłe pokolenia do współżycia w zjednoczonej - było nie było już za 11 miesięcy - Eropie zarabiała takie grosze. Jako student niewiele mniej wydaję, a co dopiero wyżyć za te pieniądze - opłacać mieszkanie, kupować jedzenie i jeszcze najlepiej z własnej kieszeni przygotowywać materiały pomocnicze do szkoły i zaocznie robić magisterkę. A tak, zaocznie, bo w Polsce z tytułem licencjata może kontynuować studia w trybie dziennym tylko i wyłacznie w dwóch czy trzech uczelniach. Tymczasem w GB czy USA wszystkie (podkreślam WSZYSTKIE) uczelnie są dwustopniowe - najpierw robisz BD, potem MA, o czym z pewnością moi koledzy i koleżanki z kolegiów nauczycielskich dobrze wiedzą. Planuję schować do kieszeni swoją dumę i wynieść się do kraju po drugiej stronie kanału la Manche i, zmywając naczynia, zarobić na studia i zrobić sobie MA, a może w przyszłości PhD.
Tymczasem jeśli chce ktoś studiować na filologii, to popieram wcześniejsze wypowiedzi - zastanów się, czy naprawdę tego chcesz. Podam kilka powodów. Przede wszystkim w kolegiach w trzy lata robisz materiał, który na filologii jest robiony przez lat pięć (dla tego właśnie koledzy z filologii w Toruniu na pierwszym roku mieli 16 godzin tygodniowo, a ja w college'u w Elblągu miałem 32 godziny, teraz mam 36). Po trzech latach studiowania w College'u założenie jest, że osiągasz Proficiency Level (FC po pierwszym roku, CAE po drugim). Z tego co nam mówią, od drugiego roku studiów w kolegium MAMY PRAWO DO UCZENIA JĘZYKA (jeśli ktoś oczywiście znajdzie czas, hehe) i to prawo mamy tak długo, jak długo mamy legitkę studencką, no potem już tylko dyplomik, a więc pozwolenie na piśmie. Przyznam szczerze. Kończę za rok zaocznie filologię romańską, język francuski w Wa-wie i poziom, wymagania, jakie narzucił UW to jest nic w porównaniu z młynkiem roboczym jaki jest tu, w Elblągu. Co prawda jak porównuję, to mamy okrojony materiał z literatury. Na drugim roku 45 minut wykład z historii literatury brytyjskiej, 90 min. ćwiczenia plus 45 minut wstępu do literatury. Tu filologia naprawdę bierze górę (ale z drugiej strony odbijasz to sobie na uzupełniających magisterskich). Jest jednak jeden problem. W kollegium trzeba naprawdę się uczyć, a nie studiować w ogólnym tego słowa pojęciu. Czas wolny jest w wakacje, pozostałe dziewięc miesięcy robota na pełnych obrotach. Nawał pracy z drugiej strony sprawia, że nie ma czasu, by wszystko naprawdę świetnie opanować, jak to jest na filologii. Gdy jednak ustali się hierarchię (np. praktyczna nauka języka + gramatyka + fonetyka i, powiedzmy, jeden przedmiopt, który cię interesuje z szerokopojętego językoznawsztwa czy literatury) studia te okazują się, jeśli nie lepsze, to przynajmniej bardziej natężone, z większym ekwipunkiem w głowie.
Dla tych jednak, tórzy myślą, że nauczą się świetnie języka czy to prywatnie, czy na własną rękę, mam przykrą wiadomość. Poznać podstawy języka można tylko rozbijając go na części pierwsze, jak to jest na studiach językowych. Gdy słyszę jak ktoś mówi że świetnie mówi po angielsku, a nie jest studentem angielskiego ani nie jest absolwentem, przyjmuję to do wiadomości z wielką rezerwą (i uśnmiechem). To tak jak powiedzieć marynarzowi, że się świetnie umie żeglować, mając jako doświadczenie obejrzane tysiące filmów o żeglowaniu, a nigdy tak naprawdę nigdy nie trzymając rumpla. Pozdrawiam i namawiam do powrócenia do tematu :-)
hmmm ja tez studiuje w Elblagu i sie zgadzam w pelni z Davidem (ciekawe kim ty jestes, w sumie nie jest duza nasza anglistyka a nie moge ciebie skojarzyc), a dzisiaj drze zeby sie jutro okazalo ze zdalem praktyczny i ze dopuszcza mnie do obrony dyplomu pzdr.
hmm..czytajac pierwsze wypowiedzi myslalam: nie bedzie az tak zle.. Ale po przeczytaniu wpisu Davida przyznam, że ..sama juz nie wiem. Z jednej strony ciagnie mnie na filologie.. Nie usmiecha mi się praca nauczyciela, po prostu nie jest to tym, co chcialabym robic w przyszlosci.. bardziej mnie interesuje filologia...kultura , historia krajow itp. FCE bedę zdawała w tym roku w grudniu ( za pare dni koncze III kl.:-)) wiec zanim sie obejrze a juz matura i.i wiadomo..podjecie odpowiedniego wyboru..nie na rok, nie na dwa, ale w sumie na cale zycie.. by pozniej nie zalowac i nie pluc sobie w twarz..
Jedyna rzecza ktorej sie boje, to ze nie poradze sobie.. To chyba jak kazdy, ale wbrew pozorom nie jestem w szkole o profilu jezycznym.. Tak wyszlo-czego zreszta zaluje bardzo-ze ucze sie w ogolniaku, ale o profilu...ekonomicznym.. Czyli godzin angielskiego mamy 4 tygodniowo, przy czym chozde dodatkowo na kursy gdzie wlasnie FCE mnie czeka niedlugo.. Także sama nie wiem jeszcze naprawde.. Ale niczym innym nie chcę sie zajmowac prócz angielskiego-to jedno wiem napewno..
Chcialabym byscie mi doradzili (wiem wiem..sama musze podjac decyzje) powiedzieli jak jest tu, jak tam..
pozdrawiam
wiesz, poltorej godziny temu skonczylam pisac FCE i rok temu nawet nie myslalam o tym ze bede zdawac ten egzamin. balam sie, ze wyrzuce w bloto 500zl i na tym sie skonczy. no ale gdy przyszlo do zapisywania sie to musialam podjac decyzje w ciagu paru minut, no i stwierdzilam, ze kto nie ryzykuje ten nie moze zyskac. nie wiem jeszcze czy zyskalam czy nie, egzamin poszedl mi srednio, ale mysle ze nie bedzie tak zle.
jesli naprawde uwazasz ze chcesz w zyciu robic cos zwiazanego z angielskim to idz wlasniie w tym kierunku. mam nadzieje ze dobrze wybierzesz, i w przyszlosci bedziesz z tego zadowolona :) zycze powodzenia
(nie)dziekuje, mam jeszcze czas, aczkolwiek nie duzo.. i jeszcze FCE przed soba.. a co potem-zobaczymy. Ale wybor studiow coraz czesciej chodzi mi po głowie..
ja, juz teraz absolwent anglistyki (od tygodnia), moge powiedziec ze mimo iz nie zawsze bylo rozowo i wesolo - nie zaluje ani troche - tego czasu spedzonego nad ksiazkami i zakuwaniem czegos co mi w ogole nie podchodzilo, tego potu, tych lez (w przenosni ;-)) wylanych nad jakims materialem, ktorego za nic w swiecie nie moglem sie nauczyc. Ale te studia, mimo wszystko, duzo mi daly: po pierwsze nigdzie indziej, na zadnym kursie, nie nauczylbym sie angielskiego do takiego stopnia jak go znam teraz, nigdzie indziej nie mialbym wszystkich zajec po angielsku, no i w ogole, te studia to byl strzal w dziesiatke i teraz nie wyobrazam sobie siebie np. na zarzadzaniu czy ekonomii. Co wiecej anglistyka zachecila mnie do kolejnych studiow, ktore byc moze podejme: do bohemistyki (filologia czeska). te studia sa naprawde dla pasjonatow, wszystkie obiboki, wszyscy ktorzy dostali sie na nie z przypadku, polecieli po 1 semestrze, ewentualnie po 1 roku. odsiew jest tak okolo 30-40% ale dla osob, ktore sa zainteresowane studiami, ktore widza w nich przyjemnosci i nie ucza sie tylko i wylacznie by dojsc do dyplomu i pochwalic sie ze sie skonczylo anglistyke, to jest fajna sprawa. Fakt, ze ekonomia czy zarzadzanie, czy nawet pedagogika u nas non stop mieli wolne, luzik caly semestr a my caly czas \'koła\', testy, zaliczenia, speeche, ale warto! ja polecam te studia pasjonatom (bo i ja nim jestem). pzdr. a wszystkim tym, ktorzy rozpoczynaja dopiero boj o index- i will cross my fingers!
za parę dni czeka mnie egamin na filologie angielska. Nic mnie tak nie przeraza jak to ze musze zdawac polski. nie mam pojecia o co mnie moga zapytac. No i angielski ustnie... o co zazwyczaj pytają ( zdaje na uniwersytet wrocławski) Pomocy!!!!!
Pamiętam szczątkowo, bo to było dawno ;-) Pytali o rodzaje komizmu w sztukach Fredry - trzeba było ponazywac humor sytuacyjny, słowny, etc i pokazac na przykladach. Drugiego pytania nie pomnę... Na ustnym z anglika był do przeczytania krotki tekst o sterylizacji strzykawek, a potem dostałam pytanie o narkomanii - na zasadzie mile zlego poczatki i czy moge skomentowac. A potem jeszcze mialam sobie \'przypomniec\' jakies slawy z kregu anglojezycznego co sie szprycowaly, albo pisarzy, co sie \'wspomagali\' przy pisaniu...
ooo to powodzenia, ja mam nastepny egzamin na studia uzupelniajace 7 lipca do wrocka tez, jak sie dostaniesz to daj znac, moze sie kiedys spotkamy na korytarzu na kuzniczej 22
Drogi Davidzie,chcialabym sie odwolac tylko do ostatniej czesci Twojej wypowiedzi. Napisales,ze kiedy slyszysz,ze ktos swietnie mowi po angielsku i nie jest absolwentem studiow jezykowych,to przyjmujesz to z usmiechem. Doprawdy? Jestem dwujezyczna od dziecka. mama jest polka,taka amerikanin. Zyje w USA i Polsce na zmiane. Wiec mysle,ze moge sie wypowiadac w tej kwesti. nA tych Waszych studiach jezykowych ucza was okroopnego jezyka. Owszem dogadacie sie,jak kazdy,kto zna angielski. jedyna roznica polega na tym,ze kiedy slucha sie aboulwentow np anglistyki,wydaje Ci sie,ze rozmawiasz z kims z XIX wieku. Ta cala gramatyka...slownictwo....to martwy jezyk,wierzcie mi. Szanuje to,ze chcecie sie go nauczyc,nie macie przeciez innej mozliwosci,chyba ze wyjazd,ale to z kolei nauczy was tylko jezyka,ktory fukcjonuje w miejscu,gdzie pojdziecie. Bo angielski to nie jest jeden jezyk. Jak polski np. Pomijac kraje,to nawet u nas w roznych stanach mowi sie inaczej! Rozumiecie?
Studia jezykowe daja wam taka znajomosc jezyka..hm....porownam to do tego,ze dajmy na to w USA idziesz na studia,gdzie ucza polskiego tak jak angielskiego w Polsce. I potem ten amerikanin rozmawia z polakiem. wiecie jak brzmi? owszem zrozumiecie go,ale bedzie mowil z okropnym,usilujacym nasladowac polski akcent, a gramtycznie bedzie mowil jezykiem polskim,ktory funkcjonowal w np XIX wieku.
Sluchajcei,uczcie sie jezykow obcych warto. Ale nei tracie czasu na studiowanie anglistyki. Nie warto. take care...
hejka :) ja tez zdaje w poniedziełek:) ale nie ejstem przerażona...co nie znaczy pewna siebie, po prostu co ma być to będzie:) Ewa pozdrawiam i do zobaczenia 30.06:)
no i jeszcze ja zdaje w poniedzialek i to w krakowie ale teraz czuje sie calkowicie zniechecona i nie mam ochoty pisac zadnego egzaminu.
Ja tez zdaje w poniedzialek.Ale zupelnie gdzie indziej-do NKJO w Poznaniu.Jestem przerazona i chociaz siedze w angielskim 9 lat,mam FCE,boje sie NIESAMOWICIE.Widzialam testy z poprzednich lat i jakos cienko sie widze na wstepnych.:(( Mam nadzieje,ze nie bedzie AZ TAK tragicznie.Ale ta nadzieja jest coraz mniejsza.:(
no i jak, udalo sie Wam???? mam nadzieje, ze jestescie zadowolenie tak jak ja, bo udalo mi sie zdac egzamin i przyjeli mnie na studia uzup na Uni.Wroclawski po PWSZ w Elblagu. pzdr. milych wakacji
interesują mnie pytania z licencjatu we Wrocławiu. jka wygląda egz?
interesują mnie pytania z licencjatu we Wrocławiu. jka wygląda egz?
czy masz informację na temat licencjatu?
Hmmm egzamin licencjacki podobno nie byl latwy -tyle sie dowiedzialem siedzac na wstepnych i rozmawiajac z absolwentami licencjackich we wrocku. ja tam pisalem prace licencjacka i bylo fajnie :))))
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 40
poprzednia |