Czesc,
jest trudno. Nawet bardzo. Z perspektywy widze, ze pierwszy rok to byla bajka, lekka sesja, latwe (uwierz mi, LATWE przedmioty!), malo godzin. Ale wiem, ze tez mi bylo ciezko, po prostu jeszcze nawyki z liceum, wszystko nowe, wiec sie panikowalo. Wiadomo, ze sporo ludzi z praktycznego wylecialo, standardem jest kompetecja native'a, wiec nieliczni dostaja czworki, ci tylko dobrzy maja 3, 3 i pol, reszta wylatuje. zostalo jakies 80-90 osob na drugim roku.
Pote jest juz tylko gorzej. Drugi rok- dostajesz w dupe, krotko mowiac. Syntax na dzien dobry, sporo z moich znajomych powtarzalo z tego rok, wiec radze nie brac warunku na pierwszym roku, bo naprawde moze sie przydac na drugim. reszta w sumie luz, tylko bardzo duzo godzin, praktyki, wiec jak masz chlopaka to go zawczasu rzuc.
3 rok to zalezy w duzym stopniu od wybranego seminarium. Jak jestes na syntaksie to zapomnij o seksie, zakupach, jedzeniu, przede wszystkim jednak zapomnij o spaniu. Jak wybralas cos innego, to moze byc nawet przyjemniej. Stosunkowo malo godzin, tylko praktyki i takie urocze przedmioty w stylu teorii literatury spedzaja sen z powiek. Ale wszystko jest do przejscia, prawda? Choc niektorzy twierdza, ze syntaksu sie zdac nie. Wg mnie przesadzaja, choc jest ciezko.
Ci co wylecieli to niekoniecznie zabalowali. Po prostu przestali byc systematyczni. Jak masz na glowie 2 warunki z pierwszego roku, syntax i cala reszte sesji na glowie, plus biezace zaliczenia, to nie ma sie co oszukiwac, ze 1 weekend wystarczy. No i na aglistyce weekendy nie sa na imprezy i spanie do 16 (ok, na I roku sa :D), tylko na robienie tego, na co w tygodniu nie starczylo czasu.
Co do ludzi, jestbardzo fajnie. Raczej obiektywnie, z kazdym mozna sie dogadac, o ile czlowiek chce. Jak sie dasz, to jest kilka osob, ktore moga ci zrobic problemy, jak sie nie dasz i znasz swoje prawa, to przezyjesz :) Naprawde, wiekszosc to fajni ludzie ze spora wiedza.