kolegium??

Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 43
poprzednia |
Kolejne z moich investigations! jak to jest? czy do kolegiow i szkol zawodowych ida osoby, ktore sie nie dostaly na studia magisterskie?? czy to kolejny z mitow?? czy kazdy z was kto jest w kolegium zdawal tez na filologie?? pozdrawiam swiatecznie!!
hej,

ja bym nie generalizowała. mozliwe ,że często do NKJO ida faktycznie osoby, które sie nie dostały na filologię- tak było tez w moim przypadku, zdawałam "asekuracyjnie"ale byłam nastawiona głównie na uniwerek. Niestety, co z tego,że byłam najlepsza z ang. w moim ogólniaku i wszyscy moi znajomi i angliści twierdzili,że nie ma wyjścia-muszę sie dostać, kiedy w w-wie mnie nie chcieli. Na pewno nie żałuję 3 lat w kolegium, które bardzo dużo mi dały i nie mam żadnyhc kompleksów względem ludzi po uniwerkach. Moim zdaniem, kolegia mają jedną wadę- to,że jeśli chcesz mieć mgr to po skończeniu musisz dostac się na studia uzupełniające -a to jest dopiero cyrk- wiem z dośwaidczenia .
Pzdr serdecznie
To prawda, ze w kolegiach jest dosc duzo osob, co nie dostaly sie na filologie, lub na inne wymarzone studia a byly na tyle dobre z jezyka, zeby sie do kolegium dostac. Ale na pewno nie wszyscy. Jest tez troche osob, co studiuje ang., jako drugi kierunek. wybiera(ŁO) kolegium, bo zalezalo im, zeby zrobic te studia jak najszybceij, zeby podszkolic sie jezykowo, zeby miec 2 kierunki zamiast jednego przy konczeniu swoich magisterkich studiow, co moze im dac lepsza pozycje na rynku pracy.

Jest tez troche osob, co naprawde chca byc nauczycielami, a studiowaly cos innego, ale skoro zmieniono przepisy i teraz wymowgiem jest dokument potwierdzajacy skonczenie studiow jezykowych zdecydowaly sie na to.

Niestety duzo osob idzie do kolegium (moe nawet wiekszosc na studiach dziennych) z braku lepszego pomyslu i zarzeka sie od poczatku, ze nie chca byc nauczycielami, ze za rok zdaja na cos innego. Wiele z nich jednak zmienia zdanie i wkreca sie w nauczanie (co pozytywne). Zostaje jednak grupa narzekaczy, co uwazaja, ze kolegium to glupia szkola ponizej ich oczekiwan/mozliwosci.

Pzdr,
KOciamama.
zawse jest wyjatek od reguly.....
ja skonczylam w tym roku kolegium...przyznam sie ze poszlam do niego bo nie dostalam sie na uniwerek...ale bardzo ciesze sie ze tak wyszlo...dostalam duza szkole zycia...i latwo nie bylo...napewno nie byl on ponizej moich mozliwosci i mnie duzo nauczyl....
ale nie wszyscy ktorzy konczyli kolegium sa ludzmi ktorzy sie nie dostali gdzie indziej...moja znajoma nbp doslata sie na uniwerek lodzki ale wybrala kolegium...i nie tylko ona....takich przyklaow mozna mnozyc...
kwestia tego jaka szkole , jakie kolegium wybizresz...ja trafilam dobrze i nie mam cego z alowac...oby wiecej osob moglo tak powiedziec
powodzneia
hmm, myslisz ze naprawde takich przykladow jak twoja znajoma mozna mnozyc? Moze i mozna, ale przez wyjatkowa niska cyfre;)

Nie musisz sie przeciez tlumaczyc, ze fajnie bylo w kolegium. Autorka watku zdaje sie nie deprecjonuje kolegium, tylko po prostu pyta jakie powody kieruja ludzmi co tam ida.

Pzdr,
Kociamama.
autorka watku rzeczywiscie nie deprecjonuje kolegiow:) ale widac, ze ludzie zawsze probuja sie jakos wytlumaczyc czemu tam sa wlasnie przez ten stereotyp, wydaje mi sie. poza tym ja sama znam pare osob, ktore bez problemu dostalyby sie na 5letnia magisterke a poszly do kolegium - glownie dlatego, ze nie wiedzialy czy chca wiazac przyszlosc tylko z angielskim, czy tez moze po 3latach wyjechac czy moze studiowac jeszcze cos innego. natomiast znam jedna dziewczyne, ktora tam poszla bo "sie nie dostala" i potem po roku starala sie jeszcze raz dostac. w koncu po 2 latach jej sie udalo, i niby dwa lata do tylu ale szczesliwa poszla na filologie.

ps. zaczelam ten watek bo wlasnie czasem spotykam sie z takim poczuciem wyzszosci osob na 5letniej filologii. ze niby ci z koledzu sie nie dostali. ale wlasnie nie zawsze tak jest...

wesolych swiat:)
hej hej! co Wy tu opowiadacie, ludzie z koledzu sa traktowani jako co gorsi?? nie zauwazylam. jestem na pierwszym roku w kolegium i jest fantastycznie! po ukonczeniu mam dyplom licencjacki uniwerku i jest git. natomiast nie uwazam zeby poziom byl nizszy, co to to nie. faktem jest natomiast, ze nie mamy np wf-u czy laciny albo co gorsza niemieckiego (na uniwerku gdanskim jest obowiazkowy, bardzo rozszerzony). mysle ze lepiej skupic sie porzadnie na angielskim zamiast zawracac glowe filozofia czy wlasnie niemieckim, ktorego i tak w ciagu 3 lat nie nauczylibysmy sie dobrze.
a jak Wy uwazacie?
pozdr
Teraz w kolegiach naucza sie przedmitow akademickich czyli filozofii, psychologii, gramtyki opisowej itd. W-fu tez;)

Uwazam, ze te przedmioty maja sens. Nauczyciel powienien nie tylko znac angielski, ale miec szerokie horyzonty myslowe, zeby oprocz umiejetnosci mowienia umiec cos powiedziec;)

Pzdr,
KOciamama.
Aha, nikt tu chyba nie mowi, ze ludzie z kolegium sa gorsi, czy traktowani jako gorsi. W koncu na filologie ciezej sie bylo zawsze dostac, nie tylko przez wysoki poziom egzaminu z angielskiego, ale z innych przedmitow np. polskiego,, a czasem polskiego i historii
w programie kolegium jest przeciez filozofia i wf! bez dwoch zdan1 filozofii w krakowie raczej nie ma, ale poziom nie jest chyba ten sam! np. w NKJO UJ gramatyka opisowa jest tylko przez 1semestr, a na filologii ang przez 3! wiec chyba nie to samo i tyle samo?? sa te same przedmioty, bo po kolegium jestes filologiem i musisz znac te wszystkie rzeczy, natomiast nie zgadzam sie ze program i poziom jest ten sam. to jeszcze dodam, ze kolezanki na kolegium zaczynaly od ksiazki Mission FCE i potem na 2roku bylo advanced a na 3.pewnie CPE, natomiast na filol. zaczelismy 1 rok od Advanced Leo Jones (a propo slownictwa i struktur gram).

co nie zmienia faktu ze serdecznie wszystkich pozdrawiam
przecież po kolegium nie jest się filologiem tylko dyplomowanym nauczycielem, albo mi się coś pokręciło :/
filolog=kochajacy slowka! a slowek na kolegium czy filologii duzo:)
filolog = kochajacy slowka? chyba figuratywnie...
raczej literalnie! filologia= milosc slowek(literatury)
troche mnie zaskoczylas tym FCE na pierwszym roku :/, firenze.

Program kolegium rozni sie od programu "filologii" przy czym programy KJO rowniez sie roznia od siebie. Jestem studentem III roku i o filozofii nikt nie wspominal, natomiast gramatyke opisowa mialem przez 4 semestry (tak,kochalem ja), nie mowiac o jezykoznawstie i historii jezyka ang. Przede wszystkim zaluje, ze programowo nie mialem 2 jez. obcego ( teraz jest) chociaz z drugiej strony mozna uczeszczac na lektoraty jezykowe i to na calym uniwerku przeciez. Wlasciwie to jedyna rzecz jakiej mi brakowalo/brakuje w KJO to literatura, ktora jest tu w pigulce- lacznie bryt/am. 4 semestry. Poza tym poziom zdecydowanie nie odbiega od 5letnich a atmosfera i uklad student-wykladowca sa obiektywnie lepsze ( opinia obu stron :) pzdr
logos, ma wiele znaczen: rozum, mowa, slowo...ale w przypadku filologii raczej bylbym sklonny twierdzic ze jest to umilowaniej jezyka jako takiego a nie samego slowa...to tak w ramach etymologii

obecnie uzywa sie terminu filologia do okreslenia badan zarowno nad jezykiem jak i literatura, kultura danego narodu


pzdr
Piotrek
wow, to niezle duzo tej gramatyki! ja mam tylko porownanie miedzy NKJO UJ a anglistyka UJ! nie znam programu kazdego innego instytutu;(
ja juz sama nie wiem czy bym nie zamienila tych 4semestrow literatury brytyjskiej i 2 amerykanskiej na twoje skondensowane 4 sem:)

a w praktyce to wszystko wyglada tak, ze studia studiom nie rowne. a nawet przedmiot przedmiotowi nie rowny!
oj i kolezanaka ma racje, nie raz sie tak zdarza, ze w obrebie jednego uniwersytetu sa roznice. wystraczy, ze rozne osoby prowadza zajecia...czasem roznica jak niebo i ziemia
pewnie to racja na kierunku gdzie jest duzo osob. u nas na anglistyce w krakowie ledwie 60 osob na roku i kazdy zalapie sie na egzamin u jdnego wykladowcy wiec nie ma szans, ze ktos ma latwiej czy lepiej. ale np. przygotowanie do praktycznego, gdzie cwiczenia kazda grupa ma z kims innym to juz inna sprawa...
u mnie na roku jest ledwie 45 a i tak wszystko zalezy do kogo na zajecia sie trafi
Roznie to bywa ;)
Ja w tym roku zrezygnowalam z wydzialu prawa na UG, na rzecz kolegium :)
i dobrze! :)
W kolegium na UG sa 4 semestry opisowki, a literatury to nie wiem.

Pzdr,
Kociamama.
i jak ci sie podoba? Jestes w kolegium na UG?

Pzdr,
Kociamama.
Przyznam sie,ze poprzednie odpowiedzi jedynie przejrzalam i moge sie powtorzyc,ale coz:)(lazy daisy;)

W kazdym razie, bylam rok w KJO przy UAMie w Poznaniu,gdzie milo spedzilam czas,owszem,ale niewiele stamtad wynioslam.

Chcialabym zaznaczyc,ze nie chce nikogo obrazac,bo zdaje sobie sprawe,ze mozna tam sie czegos nauczyc,jesli jest sie pracowitym i przede wszystkim "samozdyscyplinowanym":)Ja do takich niestety nie naleze, zeby siedziec nad ksiazkami potrzebuje 10 kolosow w tygodniu itd,tak jak mam teraz na anglistyce na UAM
.Poza tym to dobre miejsce dla przyszlych nauczycieli,gdzie jest mnostwo metodyki itp,itd. Ja jednak uwielbiam sie fonetyke i fonologie,co w KJO traktowane jest po macoszemu,zatem zdecydowalam sie na filologie.I jestem baaardzo zadowolona.Zrezygnowac musze z wieeelu przyjemnosci,co ciezko mi przychodzi,ale zdaje sobie sprawe,ze przyda mi sie to w przyszlosci w moim zawodzie.

Podsumowujac, nie chcialabym stwierdzac,ze poziom w KJO jest nizszy,bo to nieco niesprawiedliwe uproszczenie. Po prostu inne sa cele KJO i filologii,ze tak to ujme.

W KJO wiekszosc przedmiotow (szczegolnie bloku PNJA) robi sie powoli,po kolei,na poczatku sa mniejsze wymagania itd. co mnie,osobiscie,strasznie rozleniwilo:) KAzdy sam musi zdecydowac,co jest dla niego najlepsze...po prostu:) Pozdr!
witajcie!
już jestem nauczycielem, ale chce zrobić drugi kierunek: nauczanie angielskigo. Co myślicie o zaocznym kolegium ? zanaczam że chodzi mi nie tylko o papier ale o zdobycie umiejętności. tylko zaoczne wchodzi w grę
jeśli nie chodzi ci tylko o papier, to na zaocznych studiach filologicznych trudno zdobyć umiejętności...
tak, UG :)
jestem bardzo zadowolona- robie to co lubie. Podoba mi sie atmosfera i podejscie do studentow. Jedyny zarzut to pewne osoby w kadrze... ;) A wlasciwie jedna, ktorej sie placi za nic.
a dlaczego?, przecież nawet na dziennych nie bardzo człowiek się uczy podczas zajęć, dopiero odrabiane zadania i nauka w domu dają efekty, oczywiście lepiej jest mieć naukę na studiach dziennych ale przecież są osoby,które nigdzie na studiach filologicznych nie były a zdają CPE (a same w domu się uczyły), a jeśli chodzi o inne przyedmioty, to przecież na wykładach jest jedynie wprowadzenie i tak jak w przypadku wielu innych kierunków,wiedzę człowiek nabywa dopiero z książek.
nie twierdze,że nie ma różnicy między zaocznymi a dziennymi, ale wydaje mi się,że chyba nie jest tak źle.
pozdr.
no przyznacie chyba,że do egzaminów\kolokwiów itp. uczycie się w domu a nie w szkole
Temat przeniesiony do archwium.
1-30 z 43
poprzednia |

« 

Praca za granicą