To ja "gratuluję" uniwersytetowi i całemu miastu, że jak zwykle nic nie potrzeba, wiekszość rzeczy jest zbędna, wszystkiego za dużo nawet kolegium to juz przesyt a jakoś inne uczelnie np. UAM w Poznaniu ciągle sią rozwiją, powstają nowe kierunki, chetnie przyjmują np. na studia doktoranckie a u nas "o jej o jej, wzystko jak po grudzie, znajomości i łapówy". Podyplomówka z tłumaczenia pisemnego ledwo się trzyma, ciągłe afery, zgarnianie kasy, już kilka razy chciano ją zlikwidować (nie śmiem mówić już o jakiś studiach tł. konferencyjnego w Łodzi bo to po prostu zbytek w drugim co do wielkości mieście) a Częstochowa posiada 2 ośrodki tł. konferencyjnego, podobnie na Śląsku, w Krakowie i Warszawie do wyboru do koloru. Nawet zwykłego kursu biznesowego nie można było skończyć w szkole językowej, bo nie było chętnych, czekałem 2 lata, potem zrezygnowano z niego i nic aż wreszcie pojechałem do Warszawy i bez problemu mam już go za sobą. A w Łodzi.. tylko ręce opadają.