Nie no, pewnie... nic nie tracisz, poza kasą i złudzeniami ;) ale powaznie -
oczywiście, ma to jakiś tam sens - ale tylko jeśli taki kurs ma rzeczywiście tylko pomóc w uporządkowaniu wiedzy, i dodatkowo uczestnik ZDAJE sobie z tego sprawę... a przy tym dysponuje pewnie nie małą gotówką, żeby sobie pozwolić na coś w gruncie rzeczy niewiele dającego- poza kolejną cegiełką budującą nasz komfort psychiczny przed examem...
Sądzę jednak, że zwiększyć szans na egzaminie jakoś szczegolnie - nie zwiększy - bo to tylko 7 dni... równie dobrze można samemu sobie taki poprawiacz humoru zaaplikować. Istnieje jeszcze jedno niebezpieczeństwo - takie mianowicie, ze uczestnik dopiero na takim kursie zda sobie sprawę z tego jak wielu rzeczy jeszcze nie umie i ilu już nie zdąży ogarnąć... i wtedy może spanikować - czyli efekt odwrotny od pożądanego.
A swoją drogą - kto takie kursy organizuje? Ciekawa jestem, jak w ogóle twórcy widzą rację bytu takich kursów...