skończyłem linwistykę na UW - łatwo nie było, uwierz mi. co prawda na niektórych zajęciach miałem wrażenie, że tracę czas, ale ogólnie nie narzekałem. zależy też, co kto lubi. ja jedne zajęcia z tłumaczenia lubiłem, innych nie - z różnych powodów: wykładowca, tematyka zajęć, godzina zajęć itp, formuła zajęć itp.
byłem na specjalności ustnej i muszę powiedzieć, że dużo się nauczyłem - kilka razy tłumaczyłem potem na konferencjach i w miarę mi szło, oczywiście o tyle, o ile może iść komuś z niewielką praktyką i zaraz po studiach.
za moich czasów ils był kierunkiem ekskluzywnym, dla \"elity\" (i takie też czasem odnosiłem wrażenie patrząc na zadzierające niemiłosiernie nosa koleżanki). wstępny to był jakiś koszmar, ledwo to już pamiętam i pamiętać nie chcę. nie wiem jak jest teraz, podobno trochę się zmieniło. szczególnie z rosyjskiego, bo z ils odszedł do kjs mój ulubiony wykładowca od tłumaczeń konferencyjnych, dr Marchwiński.
najlepiej po prostu pojechac do ils i pogadać z kilkoma osobami, które tam studiują ;)