Tak, koniecznie, proszę spróbować! Sama na anglistykę - wreszcie, bo było to moje marzenie od czasów licealnych ale nie miałam odwagi (mieszkałam w małej miejscowości, na lekcjach w liceum robiło się niewiele, PRL nie zachęcał też specjalnie do uczenia się tzw. języków zachodnich) - zdecydowałam się mając 35 lat. Niby 35 to niewiele ale porywałam się na 6 lat studiów (3 licencjatu i 3 uzupełniających mgr) czyli jak ostrzegali prawie wszyscy, na 6 lat wyrwanych z życiorysu. Dużo wcześniej ukończyłam inne, 5-letnie studia dzienne, kilka podyplomowych - m.in. umożliwiających mi nauczanie języka. Nie chciałam tak naprawdę robić kolejnej magisterki ale w końcu zniecierpliwiłam się pytaniami wszystkich - a dlaczego nie masz mgr fil.ang.? - i tym że w staraniach o dobrą pracę mogę przegrać, mimo solidnej wiedzy i bardzo dobrej znajomości języka, w przedbiegach z trójkowymi absolwentami filologii.
No ale do sedna sprawy: do studiów podeszłam poważnie i choć nie były dla mnie aż tak wielkim wysiłkiem intelektualnym jak gdybym wstąpiła na nie 15 lat wcześniej (większość lektur i tekstów ze studiowanych dziedzin przeczytałam dużo wcześniej, miałam też przecież już za sobą trening pisania prac zaliczeniowych i magisterskiej) to rzeczywiście o wolnych weekendach mogłam zapomnieć na kilka lat a opłaty za studia i dojazdy (wychodzę z założenia, że jeśli płacić i studiować dla siebie to na dobrym, państwowym uniwersytecie z ostrymi wymaganiami) dały mi bardzo mocno po kieszeni. Ale nie żałuję, bo było warto i po licencjacie poszłam jeszcze ochoczo na magisterkę.
Udało mi się "załapać" jeszcze na egzaminy ze starą maturą i jestem zaskoczona, że uczelnie nie biorą pod uwagę osób starszych niż 22-23 lata... Tak nie może być i proszę koniecznie dowiedzieć się na uczelni jakie warunki musi Pani spełnić i nie odpuszczać... Dziwne wydaje mi się żeby absolwent studiów magisterskich musiał np. podejść jeszcze raz do matury albo wręcz iść do nowego liceum (!) bo posiadając starą maturę nie może ot tak sobie zdać nowej. Proszę wypytać się w dziekanacie i to nie pani sekretarki a np. opiekuna studiów zaocznych, może nawet kierownika instytutu, dyrektora kolegium...
Na całym świecie uczelniom zależy na przyjmowaniu tzw. mature students a niektóre wręcz zabiegają o to, żeby na każdym roku było ich kilkoro bo zwykle to oni ciągną do przodu rozbrykaną, czasami mniej ambitną młodocianą brać :) A poważnie, to mają więcej doświadczenia, przeczytali więcej niż młodzi bo po prostu mieli na to czytanie już pewnie tyle lat ile ich młodzi koledzy z roku żyją :) Nie wierzę, żeby polskim uniwersytetom nie zależało na takich zazwyczaj bardzo zmotywowanych studentach. A jeszcze Pani jako filolog i to specjalista pokrewnego języka (germaniści zwykle dobrze radzą sobie z angielskim jeśli tylko mają na niego ochotę :)) z pewnością przejdzie przez studia śpiewająco i zauroczy wykładowców, którzy bardzo cenią ambitnych i zainteresowanych studentów!
Droga Pani, trzymam za Panią kciuki bardzo mocno i na pewno będę tu zaglądać żeby zobaczyć jak udało się Pani dostać na wymarzone studia! Chętnie także odpowiem na ewentualne pytania choć nie studiowałam w Krakowie.