licencjat z ang w wieku 50 lat?

Temat przeniesiony do archwium.
Czy może mi ktos doradzić, chcę studiować angielski - zrobić licencjat, uczyłam się angielskiego tylko prywatnie, jestem filologiem z wykształcenia. Czy mam szansę gdzieś zrobić licencjat? Nie robię tego z wyjatkowej potrzeby, ale raczej dla przyjemności i poszerzenia wiedzy, znajomości języków.
Będę wdzięczna za porady i informacje
czemu nie? Ale trzeba zdac mature z tych przedmiotow, ktore sa uwzgledniane w procedurze rekrutacyjnej - nie wiem, czy zostana uznane stopnie ze starej matury, zwlaszcza ze zapewne nie ma wsrod nich stopnia z angielskiego.
To chyba znaczy, ze plany trrzeba bedzie odlozyc na rok, choc moze sa szkoly, ktore nie stawiaja tego wymagania (ale co jest wart ich dyplom?).
Proponuje zapoznac sie z wymaganiami szkol prowadzacych studia pierwszego stopnia w zakresie filologii angielskiej w okolicy.

Jest jeszcze taka mozliwosc: na studia magisterskie gdzieniegdzie przyjmuja takze na podstawie certyfikatu np. CAE czy CPE, bez koniecznosci okazania dyplomu licencjata (trzeba, oczywiscie, przejsc cala procedure egzaminacyjna do danej jednostki, np. egzamin ustny/rozmowe kwalifikacyjna). Ma Pani taki dyplom?
Nie nie mam nic, zamierzam w ciągu roku podciągnąć dość marną znajomość języka angielskiego, mgr mam, więc nie widzę sensu robić studiów magisterskich (jestem germanistką) ale tylko lic i potem doskonalić na własną rękę, spotkania z rodzimymi użyktownikami języka, filmy, telewizja, i oczywiście książki. Mam tylko problem z przeskoczeniem egz wstępnego i muszę zapytac tu i ówdzie jakie mam szanse i czy mogę zdawać egz wstępny lub coś na kształt tego. Nie wiem czy mam prawo przystąpić do matury? A może porywam się z motyką na słońce, chociaż z praktyki wiem, że jest to możliwe.
Jak chcesz to się nie poddawaj.Może w takim razie warto byłoby zdobyć certyfikat? A wziąwszy pod uwagę,że masz wykształcenie filologiczne może jakaś uczelnia potraktuje cię indywidualnie przy rekrutacji? Wiem z doświadczenia,że wykładowcy lubią dorosłych zmotywowanych i doświadczonych studentów.
tez trochę na to liczę, trzeba po prostu zapytać
a może ktoś ma podobne doświadczenia?
Wujek już dawno po 50 :) robi właśnie licencjat z rachunkowości.
Można ? Można :)

Do takich osób podchodzi się indywidualnie. Trzeba tylko dobrze poszukać i ładnie się uśmiechnąć.
Dzięki za wsparcie i dodawanie otuchy. Spodziewałam się wyśmiana ze strony "małolatów":-)), ale wiem że uczyć trzeba się całe życie i to może bawić ... a nawet rozwijać. pozdrowionka dla wszystkich!
Moja rodzinka tez zareagowała entuzjastycznie, mama, mąż, nawet córka, która ma rozpocząć w tym roku właśnie studia filologiczne, zareagowała entuzjastycznie,
jeszcze raz pozdrawiam!
na mojej uczelni są - zwłaszcza na zaocznych (choć na dziennych też "dziadek" się trafił) - i młodzi i tacy po 40-tce. Jeden z nich - przy okazji pozdrawiam mojego ulubionego studenta "Fibina" - jest jednym z lepszych studentów, duszą grupy i w ogóle świetnym czlowiekiem
Nie wiem jak reagują inni ale dla mnie to norma,mieszkałam w Skandynawii tam niemal połowa studentów to ludzie po 30.Dla mnie to normalna rzecz, tak jest na zachodzie,tylko u nas wyobrażenie studenta kojarzone jest jednoznacznie z młodą osobą.Moja prababka po 40 opanowała francuski do perfekcji,aż do śmierci czytała wszystkie książki w oryginale w 5 językach europejskich.Prawdopodobnie dzięki temu była do końca życia w świetnej kondycji umysłowej.Warto uczyć się przez całe życie.
No i będziesz mieć z córką więcej wspólnych tematów do rozmów jeśli obie będziecie studiować filologię ;-)
Jesteście cudowni!
Czy może mi ktoś zaproponować coś w Krakowie, jakie uczelnie mają licencjaty, chcę się nauczyć ale bez stresu niepotrzebnego>?
Teraz chyba wszystkie uczelnie mają licencjaty.Ludzi dobrze mówią o NKJO Uj, na samym UJ i na AP poziom jest bardzo wysoki i wykładowcy są bardzo wymagający.
Najpierw zajrzyj tu:http://www.uczelnie.pl/?p=522,23,1
Potem kontaktowałabym się na twoim miejscu z konkretnymi uczelniami, a najlepiej z dziekanem lub prodziekanem danego wydziału.
Niestety, oficjalnie osoby ze "stara matura" nie maja prawa zdawac "nowej matury". Wiem, bo chcialam tak zrobic:) Niby mozna to ominac znowu zapisujac sie do liceum, ale jak dla mnie to bylaby ostateczna ostatecznosc.
>>> bez stresu niepotrzebnego
To mnie zabawilo, ale dzisiaj czytalam, ze stres, jest niemal potrzebny w zyciu, bo inaczej to cale zycie byloby bardzo nudne i monotonne. A tak, to chociaz wiesz ze zyjesz.
To i ja wesprę autorkę wątku:) Mam 37 lat i mgr UŁ i..zamierzam w tym roku podjąć studia na filologii angielskiej (na razie 3 letnie - licencjat) Miałam ogromną nadzieję, że na UŁ na fil. ang. będą egzaminy dla osób ze stara maturą - a tu guzik:( Pozostaje mi tylko prywatna/społeczna uczelnia. Wybrałam mającą ponoć najwyższy poziom - z tych prywatnych oczywiście. Jasne, że wolałabym UŁ - ale skoro nie ma takiej możliwości... Mogę studiować tylko w systemie dziennym (mam dwójkę przedszkolno-szkolnych dzieci). Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Własnie dzisiaj rozmawiałam z moją młodszą znajomą, która waha się czy podjąć studia na innym kierunku, stwierdziła, że chyba jest za stara - ma skończone 30 lat(!). Powiedziałam jej o moim zamiarze i to chyba ją przekonała i jednak będzie próbować. A propos stresu - stres jest nieodłączny - zgadza się, ale nalezy go unikać, ja chcę studiować przede wszystkim dla przyjemmności, jeden język mam opanowany do perfekcji (tłumacz przysięgły, kontakt itp.) i na pewno przyda mi się A praca która łączy przyjemne z pożytecznym to chyba to o co chodzi. Rosyjski też niezły, ale to wszystko niewiele.Pozdrawiam.
>>>Wymyslone przeze mnie powiedzenie-
Czlowiek, ktory jest za stary na milosc, jest za stary na nauke.

>>30to letnia kobieta, jest jeszcze dzieckiem w stosunku do kogos kto ma 80, albo 90 lat, a nawet tacy ludzie pragna sie uczyc.
Odwagi! Bierzcie życie za rogi! Trzymam kciuki ;-) Jak chce się czegoś od życia to trzeba się zebrać na odwagę i do dzieła! Małymi krokami ale zdecydowanie i prosto do celu.Wierzę,że ci się uda.
Tak, koniecznie, proszę spróbować! Sama na anglistykę - wreszcie, bo było to moje marzenie od czasów licealnych ale nie miałam odwagi (mieszkałam w małej miejscowości, na lekcjach w liceum robiło się niewiele, PRL nie zachęcał też specjalnie do uczenia się tzw. języków zachodnich) - zdecydowałam się mając 35 lat. Niby 35 to niewiele ale porywałam się na 6 lat studiów (3 licencjatu i 3 uzupełniających mgr) czyli jak ostrzegali prawie wszyscy, na 6 lat wyrwanych z życiorysu. Dużo wcześniej ukończyłam inne, 5-letnie studia dzienne, kilka podyplomowych - m.in. umożliwiających mi nauczanie języka. Nie chciałam tak naprawdę robić kolejnej magisterki ale w końcu zniecierpliwiłam się pytaniami wszystkich - a dlaczego nie masz mgr fil.ang.? - i tym że w staraniach o dobrą pracę mogę przegrać, mimo solidnej wiedzy i bardzo dobrej znajomości języka, w przedbiegach z trójkowymi absolwentami filologii.
No ale do sedna sprawy: do studiów podeszłam poważnie i choć nie były dla mnie aż tak wielkim wysiłkiem intelektualnym jak gdybym wstąpiła na nie 15 lat wcześniej (większość lektur i tekstów ze studiowanych dziedzin przeczytałam dużo wcześniej, miałam też przecież już za sobą trening pisania prac zaliczeniowych i magisterskiej) to rzeczywiście o wolnych weekendach mogłam zapomnieć na kilka lat a opłaty za studia i dojazdy (wychodzę z założenia, że jeśli płacić i studiować dla siebie to na dobrym, państwowym uniwersytecie z ostrymi wymaganiami) dały mi bardzo mocno po kieszeni. Ale nie żałuję, bo było warto i po licencjacie poszłam jeszcze ochoczo na magisterkę.
Udało mi się "załapać" jeszcze na egzaminy ze starą maturą i jestem zaskoczona, że uczelnie nie biorą pod uwagę osób starszych niż 22-23 lata... Tak nie może być i proszę koniecznie dowiedzieć się na uczelni jakie warunki musi Pani spełnić i nie odpuszczać... Dziwne wydaje mi się żeby absolwent studiów magisterskich musiał np. podejść jeszcze raz do matury albo wręcz iść do nowego liceum (!) bo posiadając starą maturę nie może ot tak sobie zdać nowej. Proszę wypytać się w dziekanacie i to nie pani sekretarki a np. opiekuna studiów zaocznych, może nawet kierownika instytutu, dyrektora kolegium...
Na całym świecie uczelniom zależy na przyjmowaniu tzw. mature students a niektóre wręcz zabiegają o to, żeby na każdym roku było ich kilkoro bo zwykle to oni ciągną do przodu rozbrykaną, czasami mniej ambitną młodocianą brać :) A poważnie, to mają więcej doświadczenia, przeczytali więcej niż młodzi bo po prostu mieli na to czytanie już pewnie tyle lat ile ich młodzi koledzy z roku żyją :) Nie wierzę, żeby polskim uniwersytetom nie zależało na takich zazwyczaj bardzo zmotywowanych studentach. A jeszcze Pani jako filolog i to specjalista pokrewnego języka (germaniści zwykle dobrze radzą sobie z angielskim jeśli tylko mają na niego ochotę :)) z pewnością przejdzie przez studia śpiewająco i zauroczy wykładowców, którzy bardzo cenią ambitnych i zainteresowanych studentów!
Droga Pani, trzymam za Panią kciuki bardzo mocno i na pewno będę tu zaglądać żeby zobaczyć jak udało się Pani dostać na wymarzone studia! Chętnie także odpowiem na ewentualne pytania choć nie studiowałam w Krakowie.
dziekuje za pokrzepiające słowa- to naprawdę dużo warte! Staram się tez pozytywnie punktować moich uczniów, aby ich zapał nie stygł, chociaż z motywacją jest różnie. Na razie spróbuję przygotować się do studiów, podciągnąć w języku, liczę na pomoc córki :-) - i zobaczymy co po roku dalej postanowię. Dla mnie drugi język to inna kultura, mam nadzieję jeszcze się rozwijać - uczący się zyją dłużej (!) o ile robią to z przyjemnością. Pozdrawiam wszystkich!
Temat przeniesiony do archwium.

« 

Pomoc językowa

 »

Praca za granicą