perspektywy dla licencjata Fil Ang

Temat przeniesiony do archwium.
Witam!

W tym roku kończe licencjat filologii ang wraz z kursem pedagogicznym. Od wrzesnia chcialabym podjac zaocznie studia mgr i zrobic jakies podyplomowe studium tłumaczeń. Od wrzesnia tez chcialabym podjac pracę i w tej kwestii wlasnie piszę. Otóż gdzie Waszym zdaniem powinnam uderzyc? Zaznaczam ze nigdy wczesniej nie pracowalam, udzielalam jedynie korepetycji (indywidualnie i grupowo) i to tez przez niezbyt dlugi okres czasu. Gdzie osoba taka jak ja, z licencjatem filologii ang, przygotowaniem pedagogicznym i praktycznie zadnym doswiadczeniem ma szanse dostac pracę? Co byście mi polecali? Licze na Was!
jesli szkoła, to jaka - prywatna czy panstwowa? I tylko szkola?
Zawsze możesz pracowac w szkole językowej. Zapotrzebowanie na to jest, niestety warunki dla niedoświadczonych lektorów raczej średnie.
a szkoła państwowa? Tam chyba raczej mam mniejsze szanse zostac przyjeta? Może ktos z was był w podobnej sytuacji jak ja, tzn zaczynał dopiero przygode z praca w "zawodzie" i moze sie ze mną podzielic swoim doświadczeniem?
Ja bym powiedziała, że masz większe szanse w państowowej szkole (w renomowanym liceum pewnie nie, ale w jakiejś podstawówce to czemu nie...). Konkurencja jest przecież mniejsza. Chętnych mało no i trzeba mieć uprawnienia. Jeśli Ty je masz, to formalnie chyba możesz pracować (podejrzewam że masz więcej informacji na ten temat).
Do szkoły językowej możesz iść spokojnie. To nie jest placówka podlegająca oświacie, tylko zwykła firma, więc liczy się przede wszystkim znajomość języka. Ale konkurencja też większa, bo wielu studentów filologii dorabia w ten sposób, poza tym jest moda na native speakerów.
Mimo wszystko daradzałabym Ci jako pierwszą pracę zawód lektora w szkole językowej. Wydaje mi się... mniej zobowiązująca? Nie wiem, ale w większośći lektorzy to ludzie młodzi i często się zmieniają xD Będziesz miała najprawdopodbniej większą elastyczność jeśli chodzi o czas pracy.
Grupy są mniejsza i co najważniejsze - możesz uczyć różnych ludzi na różnych poziomach.
A w szkołach państwowych dzieci są różne... Trzeba mieć dużo cierpliwośći. Nawet nie będąc wychowawcą będziesz musiała tłumaczyć rodzicom, że to nie Twoja wina, że ich dziecko nie chce się uczyć :\ Wiesz, jak komuś się nie podoba szkoła językowa to ją po prostu zmienia i tyle. Ale jak nie odpowiada mu naczyciel w szkole to idzie i się kłóci... I jak trawisz na mniej zdolną klasę to będziesz robić cały rok: ,,What's your name? My name is...". Znam takie przypadki...
Oczywiście w szkołach językowych też jest teraz dużo dzieci zapisanych przez swoich rodziców, bo wszyscy teraz chodzą na takie zajęcia, chociaż nie każdemu chce się uczyć. Dorośli też często dostają kasę na kurs z firmy w celu dokształcania się a nie zawsze mają na to w rzeczywistości ochotę. Ale mimo wszystko nie jest to samo co w szkole państwowej.
mychetka, bardzo dziekuję za ciekawa odpowiedz :) szczerze mówiac mam powazny dylemat gdzie uderzyc z pierwsza pracą i musiałam sie tu kogos poradzic. Czytałam troche o tych szkołach językowych, i chociaz to wszystko prawda ze praca bardziej elastyczna (jest wtedy wiecej czasu na np udzielanie prywatnych korepetycji lub nawet czas na drugą pracę), mniejsze grupy dzieci wiec przyjemniej i łatwiej itd, to znowóz umowy w takich szkołach sa tylko na zlecenie lub o dzielo, co oznacza wcale nie taka pewną pracę. No ale jak powiedziałas, sa to firmy niepodlegające oświacie. No i zarobki dla początkujących lektorów sa liche, no ale wiadomo że początki nigdy nie są takie kolorowe:)
Temat przeniesiony do archwium.